Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2021, 12:16   #13
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Wszystko potoczyło się nagle, wybuchło niczym bąbel smrodliwych gazów wydobywających się dna jeziora i zasmradzający baśniowy pejzaż leśnego ruczaju. I w podobny sposób zwarzyło przyjazną atmosferę, jaką w piwniczce Lagera udało się mieszkańcom stworzyć. Czy przynajmniej równowagę. Wystarczyło jedno zdanie. Kilka pospiesznie rzuconych słów.

-Przyjmujecie me usługi, czy mam iść się zapytać tych, którzy was szukają ile mi zapłacą za informację, gdzie się udajecie? - zapytał Gustav zadowolony z pomysłu na jaki wpadł. Pomysłu na dołączenie do kompanii i zarobienie przy okazji kilku złotych monet.

Bąbel smrodliwych gazów. Na gładkiej tafli leśnego ruczaju.

Trudno byłoby przyjąć, że zastanawiał się dłużej nad konsekwencjami swoich czynów. Ot, rzucił słowem. Efekt jednak przeszedł jego najśmielsze wyobrażenie.

Kislevita nie czekał na rozwój wypadków. Sprawy nie pozostawił losowi wychodząc ze sprawdzonego już w życiu nie raz założenia, że lepiej zrobić coś samemu niźli czekać na to, aż za ciebie zrobi to ktoś. Kierując się tą maksymą dobył szabel i ruszył na Gustava, któremu przyszło do głowy, że nie wybrał najlepszej formy na dołączenie do kompanii. Ani też na zarobienie kilku sztuk złota. Bardziej to pachniało zarobieniem guza, ale przecież nie z takich opresji wychodził ratując się słowami.

- Proponuje uczciwą cenę za uczciwe usługi, a Ty mnie obrażasz. - zawołał w odpowiedzi na inwektywy rzucone przez Semena. Po czym dodał - Przecież obłowiliście się grabiąc i niszcząc opactwo, czyż nie? Zdziwiony skąd to wiem? Twój kolega mi opowiedział. Może poszukaj zdrajcy wśród swoich towarzyszy.

Krasnolud żachnął się, ale stanął przy schodach odcinając drogę ucieczki Gustavowi, który już rzucał wzrokiem na boki rozumiejąc, że popełnił błąd. Być może najgorszy w życiu. Szczęściem byli w piwnicy inni. Gustav chciał na nich liczyć, ale Theodosius jedynie zebrał swoje łachy i skrył się w kącie szukając również okazji do ucieczki i los Gustava interesował go tyle, co zeszłoroczny śnieg.

- A ty Krasnoludzie sam zdradziłeś mi kim jesteście, co zrobiliście w opactwie i jakie to skarby zdobyliście. Przedstawiłeś mi plan, jak Twoich kompanów oszukać i skarby ich odebrać. Skąd inaczej bym o tym wszystkim wiedział? Głupi byłem, że Ciebie posłuchałem, bo teraz obracasz się ode mnie i na moje życie dybiesz. Nie taka była umowa. - rzekł z rozgoryczeniem i złością w głosie. Z całą płynącą z serca złością. Złością na zaistniałą sytuację w której znalazł się przypadkiem. Mógł w końcu spać w bramie. Mógł nie otwierając mordy zebrać się z wszystkimi i iść gdzie oberżysta chciał. Mógł….

Mógł jeszcze przed chwilą jeszcze tak wiele a teraz opcje jakie miał do wyboru zmalały do szukania desperacko sposobu na przeżycie.

Na szczęście był jeszcze Cyryl.

- Pan hrabicz, powstrzymaj język – Powiedział pojednawczo i poważnie starając się uspokoić gorące głowy. Jednak nie włączając się aktywnie w spór i przyjmując niczym Lager i Theodosius rolę obserwatora. – Przecież to wszystko to jakieś wielkie nieporozumienie.

Aureolus wiedział, że w życiu są czasami takie sytuacje, kiedy coś pójdzie za daleko i już nie da się cofnąć. Jak na przykład przedwczoraj, kiedy widział jak stary Bremer strąca sople z krawędzi dachu. Ot, poruszył nazbyt skorupę, i cały nawał śniegu leżący na stromym dachu runął w dół grzebiąc go pod swym ciężarem. Dobrze, że widzieli to ludzie i skoczyli mu na pomoc. Pomoc, zawsze była w cenie.

- Zapłacę te trzy korony. Nawet pięć, jeśli na panów Cyrila i Theodosiusa też planujesz donieść i nie mają bądź nie chcą. A teraz schowajcie ten kawał żelaza panie szlachcic i zapracujcie na swoją zapłatę zanim ktoś pomyśli, żeś jeden z tych co świątynię rabowali. Ja słyszałem że ich było czterech, a Wy do opisu też pasujecie, obawiam się. Co prawda nie mam z nimi nic wspólnego, a nawet gdybym miał, mam odpust zupełny, ale niekoniecznie mam czas na tłumaczenie, że jakiś inny medyk podobnie się nazywa. Strażnicy rozkradną narzędzia i dobytek zanim się wytłumaczę

Powiedział to wszystko wiedząc, że ta ostatnia rzucona deska ratunku może rozwiązać problem piwniczny tylko na chwilę. W końcu ten skurwysyn mógł ich wydać. Sprzedać jak jakiś towar. A cenę za jego plany inwestycyjne ponieśli by oni. Bo czy byli winni, czy nie, czy byli poszukiwani, czy nie, na denuncjację nie znaleźli by już obrony. A nadzieję na uczciwy proces raczej należało traktować jak mrzonkę. Byli by kozłami ofiarnymi. Szybko i zgrabnie straconymi ku radości wszystkich zainteresowanych. Włącznie z tym tu sprzedawczykiem. Ale Hohenstein nie byłby sobą, gdyby nie próbował ratować ludzkiego życia. Na jakimkolwiek polu.

Tyle, że Aureolus wiedział, iż w życiu są czasami takie sytuacje, kiedy coś pójdzie za daleko i już nie da się cofnąć.

Ciśnięty przez krasnoluda wór zburzył delikatną równowagę, wprowadził gwałtowny ruch, który stał się początkiem. Semen skoczył z boku do Gustava, ale ten zasłonił się tarczą i sparował cios szablą. Odsłonił się jednak na atak krasnoluda. Młotem. Który cisnął człekiem na stojące w kącie skrzynie. Zebrał się jednak w sobie i zdołał wykonać unik przed kolejnym ciosem szabli kozaka wijąc się na ziemi jak piskorz. Hund z jazgotem włączył się w potyczkę obszczekując tarzającego się po klepisku Gustava. I szarpiąc zaciekle jego nogawkę, choć Theodosius przywoływał na zmianę z Cyrylem czworonożnego pupila. Nie chcieli by i jemu stała się krzywda. Co nie przeszkodziło „Papciowi” przysunąć się do schodów na których stał oberżysta Lager, nie wtrącający się w całe zamieszanie. Zresztą niemal na samym początku dyskursu, widząc w którym kierunku rozmowa zmierza, Lager sięgnął po klapę i zamknął nią piwniczkę wyraźnie dając do zrozumienia, że sprawy mające swe źródło w jego piwnicy muszą zostać w jego piwnicy.

Krasnolud natarł po raz kolejny, ale tym razem potknął się o własny wór i byłby padł, gdyby nie musiał ratować się unikiem przed ciosem korbacza Gustava. Okazywało się, że ofiara ma zębiska i próbuje się nimi odgryźć! Tyle, że Semen flankujący Gustava też nie próżnował. Ciosy jego szabli spadły na wstającego i próbującego się przy tym osłaniać tarczą człowieka jeden po drugim. Oba tnąc odsłoniętą nogę. Zabierając mu moc i siłę. I szansę na ucieczkę. Próbował jeszcze się podnieść, osłonić a w końcu uniknąć nadchodzącego z kolejnymi razami losu, ale udawało mu się to tylko chwilkę. Cios szabli w skroń a później krasnoludzkiego młota był już tylko wybawieniem i przyniósł mu w eksplozji bólu upragniony spokój.

- Dlaczego mi to zrobiliście? - zapytał łamiącym się głosem, tracąc już niemal świadomość. -Wy bandyci... Wy... Wy mordercy... Kto.. kto zajmie się moimi dziećmi? Ahhh...- rzekł wydając ostatnie tchnienie, a po jego policzku spłynęła łza. Mieszając się z krwią płynącą z otwartej rany.

- Ktoś jeszcze chce szybko zarobić jak ten tu, czy w końcu ruszycie dupy? Trupa zostawcie, sam się nim zajmę… - Powiedział Lager wskazując na ciało Gustava, które leżało na klepisku w rosnącej powoli kałuży krwi. Najwidoczniej i on chciał szybko pozbyć się rozrabiających gości.


.


Proszę Mortarela o nie postowanie i kontakt na PW
5K100, standardowo, pod postem
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline