- Hmm... - zamyślił się skazaniec - No dobrze, nie uwierzycie mi już. Szkoda więc moich słów. Po za tym "wspólnicy" to złe słowo. - odparł zrezygnowany, najwyraźniej dalej nie mając ochoty na kolejne tłumaczenia.
Wówczas, kiedy tak skonsternowani zastanawialiście się co począć, do tych z was, którzy nie noszą na głowie hełmu, dotarły jakieś ciche dźwięki. Odwróciliście się w tym kierunku. W tym samym wejściu, w którym zniknął żołnierz, ujrzeliście niewysoką postać ubraną w togę z nałożonym kapturem. W ręku trzymała naładowaną kuszę i celowała w was!
__________________ Bardzo lubię regulamin, a szczególnie punkt 10! |