Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2021, 13:20   #124
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Chaos się pogłębiał z każdą chwilą. To co z początku było mozolną rąbaniną gnijącego ciała, stało się czystym chaosem masy istot skupionych na zbyt ciasnej przestrzeni.
Imra planowała ruszyć ku przeciwnikowi z zamiarem porażenia go swoim popisem, tuż za nią podążał bezimienny. Tyle żywiołaczy stwór okazał się znacznie szybszy. I pierwszy uderzył.
I celem jego nie była wcale wojowniczka, tylko coś innego. Żywiołaczy kolos nie był zainteresowany dzielną drużyną walczącą z zombie. Jego celem wyraźnie był żywiołak ziemi którego Vaala przywołała. Trudno było ocenić czy to z powodu podobieństwa żywiołaka do golemów, czy może antagonizm wywołany przez przeciwstawne natury obu żywiołów. Tak czy siak Wędrowiec był pewien, że jedyne co im na razie grozi z jego strony… to oglądanie “starcia olbrzymów”.
Pierwszy cios żywiołaka był masywny, ale żywiołak ziemi go wytrzymał. Sam wyprowadził dwa celne ciosy w zwinnego przeciwnika oba celne… ale go nie zniszczyły. Destrukcja przyszła później.

Bezimienny zaś wypatrzył swoją nemezis, a pozostali poczuli ją w umyśle. Szepty i mentalne krzyki umierających w bolesnej agonii śmiertelników. Dwudziestu, czterdziestu, stu…
Teraz nawet ci, którzy nie byli czuli na moc słyszeli ten mentalny krzyk. Nawet jeśli krzywdy on im nie robił, to czuli się przez to nieswojo. Co innego zwierzęta… te przyzwane przez duergarkę spanikowały porzucając swoją rolę “rzeźników” zombie.
A Bezimienny w końcu przekonał się, że miał rację widząc skradającą się wśród mgieł znajomą kreaturę...




…spaczoną fuzję setek dusz stopiony w upiorną mgielną istotę zbudowaną z dziesiątek twarzy wrzeszczących w agonii. Był już blisko jego towarzyszy i wkrótce zaatakuje.
Także Vaala i Imra go dostrzegły, bo obecnie widoczny był tylko z góry.

Khorsnak tymczasem triumfalnie otworzył drzwi ignorując sarkanie Vaali.
- Nie pospiesza się artysty! - burknął wkraczając do środka, Zakkara tuż za nim.
I wszyscy posłyszeli jej głos ze środka.
- Powinniście to zobaczyć.
Inni nie mieli czasu na oglądanie. Vaala przyzwała stado liczące osiem bestii, które wraz z jej żywiołakiem masakrowały nieumarłych, wraz Gnashem, Murrockiem, Guromem i Kvaserem. Mmho cofała się do wyjście strzałami ubijając kolejne truposze, gdyż bycie drużynowym snajperem nie jest wygodne, gdy zewsząd próbowały ją dopaść nieumarli. Harran użył magii płynącej w jego krwi na zbliżającym się żywiołaczym olbrzymie, by rozproszyć magię. Nie wywołało to widocznych efektów… mag kątem oka dostrzegł że z mgły wyrwały małe mgiełki w liczbie pięciu o ledwo zarysowanych obliczach i wykorzystując zamieszanie i okazję pognały przez otwarte drzwi do środka budynku. Niezauważone przez nikogo, poza Harranem.
Imra wyzwoliła swój gniew w pokazie swoje smoczej furii. Wystarczyło na rozbicie jedności żywiołaków… rozpierzchły się one na wszystkie strony, co wyglądało jak ów olbrzymi elemental wybuchł od środka w wyjątkowo brutalnym podziale na mniejsze dzieci.

- Co to jest za paskudztwo?! - Krzyknęła Vaala na widok stwora o wielu wykrzywionych w agoniach twarzy. Nie czekając zaś na jakąś odpowiedź, użyła niszczycielskiej magii, przywołując bijący z góry słup boskiego ognia.
- Ja tam lecę za brodaczami! - Dodała, po czym zerknęła na "swojego" żywiołaka ziemi, i na te pomniejsze-wrogie, już w rozsypce - Walcz z nimi! - No i w końcu Druidka pobiegła w stronę wejścia do budynku.
- Jakieś cienie czy duszyczki wleciały do budynku - zawołał za nią Harran, po czy posłał serię wyładowań w nadciągającego stwora.
Sam również skierował się w stronę tego samego wejścia.
- Do środka! Powstrzymam Wołającego przez chwilę, wlecę za wami! – krzyknął Wędrowiec, lecąc nad tłumami zombiaków w stronę potwornej istoty. Nie bawiąc się w finezję, zadał kilka potężnych ciosów, wzmacniając swoją broń psioniczną energią.
Kvaser nie lubił uciekać… a tym bardziej nie lubił uciekać do wnętrza budynków. Zazwyczaj stanowiły podstępną pułapkę na broniących się. Jeśli stwór, przed którym ostrzegał Wędrowiec, był tak wyrafinowany (a wiele na to wskazywało) zapędzał po prostu.
- To pułapka! - Niziołek warknął do Wędrowca, jednak nie widząc większej alternatywy poza nagłym planem ewakuacji - do którego drużynie brakowało koordynacji - również zacząć się wycofywać.

Bezimienny uderzył z furią rozrywając esencję stwora przy prawie każdym uderzeniu. Ostatnie bowiem było wyjątkowo pechowe. Znał tego wroga i znał jego słabości...wiedział jak groźny być potrafi. Niestety...znał też właściwości tego miejsca. Skoro ożywiało one słabsze nieumarłe w kilka chwil, toteż i ten wpływ było widać na samym stworze. Jego mglista powłoka zdewastowana ciosami miecza łączyła się z powrotem. Ten stwór tu nie umrze, bez względu na to jak pokonany zostanie. Nie, dopóki animująca zwłoki i wypaczająca wszystko aura wywołana straszliwą zbrodnią będzie tu istnieć.
Mmho posłała w kierunku stwora strzałę i wycofała się. A druidka podążyła w jej kierunku spopielając stwora na oczach konstrukta, wraz z piorunem posłanym przez Harrana. Potwór rozwiał się na oczach Wędrowca, ale ten słyszał w umyśle delikatny mentalny szyderczy chichot. W tym miejscu wołający w ciemności był prawdziwie nieśmiertelny. I było tylko kwestią czasu kiedy wróci, ostrożniejszy i lepiej przygotowany do starcia.
 
Kerm jest offline