| Elizjum; ulica Sienkiewicza; noc 27-28 czerwca; okolo godziny 22:30
Chwilę zajęło Craverowi zorganizowanie spotkania z Adamem. Ventrue nie był dla Tremere tak dyspozycyjny jak dla Sowińskiej. Mógł się tylko zastanawiać, czy wynikało to z klanowej więzi, czy było najzwyczajniej w świecie kwestią przypadku. Nie udało się synowca nawiedzić w jego biurowcu Exbudu, ale Ventrue znalazł czas dla Phillipa w Elizjum i umówił spotkanie na godzinę 22:30.
Nie było by grzecznie pozwolić dość poważnemu Ventrue czekać na siebie, bo choć może Synowiec nie był Harpią lub starszym, ale jego status w mieście był nieporównywalnie bardziej stateczny niż jakby to powiedzieć z brytyjska taki “no name” jak Phillip. Dlatego też Craver czekał spokojnie na swego rozmówce w teatralnym lobby.
Ten zjawił się punktualnie, wysiadając z Mercedesa Księcia pod samym wejściem do teatru. Wszedł do środka i podszedł z uśmiechem do Cravera.
- Witaj Phillipie. Chciałeś ze mną rozmawiać, więc oto jestem.
- Dziękuję, że znalazłeś dla mnie chwilę. - Phillip skłonił się wampirowi. Niezbyt go obchodziło gdzie w hierarchii był Synowie, ważne że dużo wyżej niż on. - Mam dwa tematy do poruszenia jeśli zgodziłbyś się znaleźć dla mnie czas.
- Dla detektywa księcia na pewno znajdę chwilę czasu. - Ventrue uśmiechnął się z grzeczności, po czym spytał: - Jak ma śledztwo?
- Wiemy, że po mieście szaleje seryjny morderca… albo kult. - Phillip wydobył z kieszeni marynarki notes. - A ja zastanawiam się na ile to powiązane jest ze zbliżającymi się żydowskimi obchodami.*
- Skąd takie podejrzenie? - spytał zaciekawiony Adam: - Pojawiła się jakaś prymitywna symbolika antysemicka? Czy to jakieś preludium do zakłócenia rocznicy?
- Według mnie rzeczy nie dzieją się bez powodu. Zbliżają się wielkie obchody, ktoś sobie numeruje ofiary…. Jest tam także symbolika antysemicka, ale według mnie to nie o to tu chodzi. - Phillip zamyślił się. - W tamtym czasie zginął pewien bardzo ważny żyd.. Wampir… może zemsta? Nie wiemy jeszcze ale chciałbym wykluczyć tą możłiwość.
- Rabbi… To może miałoby sens, tyle że morderców osądził, wtedy jeszcze archon Anastaz di Zagreb. Z tego co wiem na tym śledztwie wypłynął na szerokie wody i teraz jest już justycjariuszem klanu Tremere. Zemsta to dobry motyw, ale co do niej na Boga miał Maciek? Nie może być mowy o jego związku z tamtymi wydarzeniami. Podejrzewam że nawet Ewy - jego matki, nie było jeszcze wtedy na tym świecie. Gdyby to jeszcze padło na któregoś z Brujahów, to może byłaby jakaś analogia z winnymi tej zbrodni. - zastanawiał się głośno Ventrue: - Niestety tamte czasy są dla mnie owiane nimbem tajemnicy
- Według mnie? Maciek mógł byś kolejnym numerkiem. Może jedną z 40? 30 ofiar? Według mnie mogło nie mieć nawet znaczenia, że był wampirem. - Phillip zerknął na swój notes. - Ja wierzę, w to że morderców osądzono, że sprawa jest czysta. Ale bądźmy szczerzy, czy wierzymy w to, że wszyscy tak sądzą? Mniejsze sprawy potrafią wywołać nienawiść.. Fanatyzm. Chciałbym się jak najwięcej dowiedzieć o tym co się wtedy stało. Czy znasz kogoś, kto mógłby mi pomóc?*
- Sprytnie. - Ventrue uśmiechnął się, jakby zdawał sobe sprawę, że pod przykrywką zadanego ostatnio pytania było drugie dno, ale potem zaczął wyliczać na palcach: - Niech się zastanowię… Oczywiście nasz książe. Potem Zych i chyba Katarzyna Białek, oboje z klanu Toreador. Primogen Brujahów - Siudak. Malkavianin Ksy-Ksy. Ten ganrel Myszy i z Tremerów, twój pobratymiec Wurst. No i oczywiście sami oskarżeni, jeśli jeszcze żyją.
- Z Wurstem i Siudakiem już gadałem. - Tremere przytaknął ruchem głowy. -Pewnie książe wiedziałby najwięcej ale nie chcę mu zawracać głowy dopóki nie mam jakichś sensownych poszlak. Hm… a ten Ksy Ksy? Nie spotkałem go jeszcze on z tych co da się pogadać czy raczej już zupełnie odpłynął?*
Adam wzruszył ramionami w nijakim geście, pomijając w odpowiedzi kwestię Karskiego opowiedział o Malkavie:
- Jest powiedzmy specyficzny. Alkoholik i menel i tak mu już zostało po przemianie. Jak wpadnie w ciąg, to nie ma szans żeby się z nim porozumieć. Jego udzielną domeną jest osiedle Bocianek. Chyba że jest na detoksie, to wtedy znajdziesz go w szpitalu psychiatrycznym w Morawicy.
- A znasz kogoś kto by wiedział w jakim jest obecnie stanie? Jakiś Ghul? - Tremere spojrzał z zaciekawieniem na Synowca. - Kto wykonywał egzekucję, na zabójcach dawnego księcia?
- Najłatwiej zapytać Grabskiego, primogena klanu Księżyca. Rezyduje na uczelni WSP na ulicy Leśnej. Natomiast co do egzekutorów, to nie byłem świadkiem tamtych zdarzeń, ale z tego co mi wiadomo, na morderców obwołano Lextalionis na terenie całej Polski.
- Rozumiem.. Czyli to nie tak, ze wyłapano ich w Kielcach i zamknięto temat. - Phillip zamyślił się stukając długopisem w notes. - To ostatnie pytanie czy wiesz by któryś z wampirów został oddelegowany do obserwowania zbliżających się wydarzeń? Jednak do miasta ma przyjechać wiele osób spoza, może nawet ghule i wampiry.
- Gdyby ich wyłapano, sprawa byłaby bajecznie prosta, ale ulotnili się jeszcze tego samego wieczoru. Wiemy z pewnością, że przynajmniej część została zgładzona. A co do obchodów, to nie spodziewamy się najazdu ghuli i kainitów. Ostatnim najazdem w Kielcach było to nagłe pojawienie Brytyjczyków - dodał z przekąsem i cichym śmiechem: - Według komitetu organizacyjnego pojawi się kilka tysięcy osób, z czego znakomita większość nawet nie zagości w mieście na dłużej niż dzień. Baza hotelowa jest bardzo słaba. Natomiast nasza społeczność nie obchodzi jakoś rocznic pogromu, ale nie zdziwiłbym się, jeśli Karski poleciłby trzymać szeryfowi rękę na pulsie.
- Oooo… czyli wiadomo kogo na pewno udało się zgładzić, a kogo nie? W sensie do kogo nie ma pewności? - Phillip spojrzał na Synowca nieco zaskoczony.
- Nigdy się tym nie interesowałem. Dwóch spotkała zasłużona kara. Co do kolejnych dwóch nie ma pewności., ale ja nawet nie znam ich imion. Wiem tylko że byli Brujahami ze wschodu.
- Rozumiem. - Phillip skłonił się Synowcowi. - Dziękuję za twój czas.
Wychodząc zobaczył na telefonie sms'a. Spokojnie poprawił marynarkę i zerknął na wiadomość. Cytat:
"Gdzie kurwa jesteś? Doprawdy? Wcale mnie to nie dziwi. Mógłbyś odebrać Alicję i spotkamy się “Pod Kreską”. Chyba, że zadzwonię i coś zmienimy. Mam rewelacje, że popuścisz w gacie "
| Chwilę patrzył na mało wybredny dobór słownictwa. Cóż musiał jeszcze zerknąć czy gdzieś jest jakiś dłużej czynny jubiler, ale mógł to zrobić po drodze.
Odpisał krótko do Kordiana: A chwilę później do Alicji: Cytat:
Zajadę po ciebie taksówką, wyślij adres.
| Chwilę potem ruszył ulicą rozglądając się po witrynach i spoglądając na godziny otwarcia. Spodziewał się, że przyjazd Dorothy może spowodować kłopoty.
|