Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2021, 22:27   #261
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 116 - 2037.06.02; wt; zmierzch

Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 22:00
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; piwnice generatorów
Warunki: światło latarek i lightsticków, stęchlizna na zewnątrz nieprzyjemnie, szarówka, ulewa, d.si.wiatr


Law, Talbot i Sofia





https://i.ytimg.com/vi/Q3jOHAqMRZo/maxresdefault.jpg


Law starał się nie słuchać tej przytłumionej przez sufit i ściany strzelaniny jaka wybuchła powyżej. Słychać było dudnienie ciężkiej broni Overa i liczne krótki ogień z karabinków. Na to jednak nic nie mógł poradzić. Miał swoje zadanie do wykania.

- Długo jeszcze? - zapytał Talbot widząc jak kolega stoi przed panelem pancernych drzwi i szybko coś dłubie na swoim holo panelu. Dało się wyczuć ponaglenie w głosie bo w końcu wszystkim im się spieszyło. Każdy z nich by chciał aby te cholerne drzwi otworzyły się w tej chwili. Ale to nie było takie proste. Szef skanerów z St. Louis znalazł już wejście aby zalogować się do systemu ale jeszcze musiał go przekonać, że ma odpowiednie uprawnienia i resztę których przecież nie miał. Karta dostępu znacznie mu to ułatwiła, nie musiał tracić czasu na wymyślanie jak sforsować zabezpieczenia. Teraz jednak musiał jeszcze wybrać odpowiednie opcje tak jakby to zrobił dawny xcomowiec. I chyba wybrał. Bo na ekranie napis “CLOSED” zmienił się na “OPEN”. To widział tylko on co stał tuż przy panelu drzwi. Ale drgnięcie jakichś potężnych mechanizmów w ścianach, syk jakiś gazów albo hydrauliki dostrzegła i pozostała dwójka.

- Jest! Udało się! Otwierają się! - krzyknęła ucieszona Portugalka i odruchowo zaśmiała się krótko. Talbot zresztą też.

- Kirk dawajcie do nas! Law otworzył drzwi do schronu! - Talbot równie odruchowo przytknął palec do komunikatora wetkniętego w ucho jakby to miało pomóc w komunikacji.

- Właśnie to robimy! - odparł krótko Kirk. Dało się wyczuć skupienie w głosie i sapanie jakby biegł albo wykonywał podobny wysiłek fizyczny.

- Chyba już biegną. - Sofia podniosła głowę w głąb ciemnego korytarza świecąc tam latarką. Bo słychać było jakieś nadbiegajace kroki.

- Ale czad! Prawdziwa baza X-COM! - Talbot świecił latarką w inną stronę. W głąb trzewi otwartego bunkra. Ale dostrzegł coś co właśnie i Law zdążył zobaczyć. Krótki korytarz i kolejne bliźniacze drzwi. Śluza powietrzna. Ale spora. Można by wjechać wózkiem widłowym albo i dwoma. Niemniej o ile już otworzył te pierwsze drzwi to te drugie też powinny. Tylko trzeba było wejść do śluzy, nie mogły być otwarte na raz obie pary drzwi.

- Łaa! - nagły wrzask koleżanki sprawił, że obaj odwrócili głowy. Zwłaszcza, że dało się w nim słychać przestrach i zaskoczenie. No i huknął jej pistolet raz i drugi a trzeciego strzału już nie było. Ktoś czy coś z wbiło się w nią z takim impetem, że oboje przewalili się na podłogę.



Czas: 2037.06.02; wt; południe; g. 22:00
Miejsce: ruiny Memphis, centrum miasta; zrujnowana piramida; główne wejście
Warunki: światło latarek i lightsticków na zewnątrz nieprzyjemnie, szarówka, ulewa, d.si.wiatr


Kirk, Dunkierka, Junior, Maxi i Over



- Osłaniajcie nas! - Kirk zatrzymał się, odwrócił i strzelił wzdłuż linii galeryjki na jakiej przed chwilą stali z Maxi. Śrut zabrzeczał o stare barierki i podłogę ale trafił też tego pacana co się ładował przez rozwalone okno do środka.

- Osłaniam! - krzyknął Junior. Na niego i Overa spadł punkt ciężkości by postawić zaporę ognia by ci z górnego piętra zdążyli zbiec na dół. Na szczęście główne wejście stanowiło wąskie gardło, do tego zastawione ich furgonetkami. Tutaj klasyczny ołów pokazywał swoją wyższość nad rozpędzoną dzikością i przed głównym wejściem już leżało kilka ciał rozprutych ogniem karabinka i ckm-u.

- Cholera skaczą jak małpy! - krzyknęła Dunkierka nadbiegająca z przeciwległego narożnika. Zbiegała po schodach i wybiegła na parter podłogi kierując się tam gdzie było zejście do piwnic i tego schronu co majstrowała przy nim trójka techników.

- Tu też są! Są w środku! - Maxi co biegła parę kroków przed Kirkiem z całej trójki pierwsza wysforowała się na czoło więc ona pierwsza dostrzegła podejrzane kształty przemykające w plamach zapalonego światła.

- Jesteśmy! Over, Junior, zmiana! - Kirk dopadł do Maxi a zaraz po nim dobiegła pani snajper. Teraz on i ona wycelowali w stronę głównego wejścia by dać osłonę chłopakom a strzelec wyborowy wycelowała w głąb pomieszczenia.

- Ta je! Dawaj, stary, spadamy stąd! - Junior klepnął kolegę i obaj oderwali się od swoich miejsc więc wyglądało jakby biegli wprost na lufy Kirka i Maxi. Ale minęli ich i pobiegli dalej dudniąc ciężkimi buciorami po dawnej podłodze centrum. Biegli do schodów jakie prowadziły do piwnic. Tam Junior zatrzymał się i zaświecił karabinkową latarką w dół schodów.

- Czysto! - krzyknął krótko. - Dawajcie, zmiana! - Over ustawił się ze swoim ckm przy drzwiach gotów siać ołowiem na to co by próbowało nadbiec przez parter oprócz ich kolegów oczywiście.

- Cholera! Tam są! - krzyknęła nagle Dunkierka celując i zaraz strzelając z karabinu w stronę nadbiegającej grupy pomyleńców. Ci biegli z głębi piramidy a kolejni przeciskali się pomiędzy vanami tarasującymi główne wejście. Do nich strzelali Kirk i Maxi.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline