Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2021, 17:09   #127
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Czarodziej ruszył ku drugim drzwiom. Za nimi ruszyła dwójka duergarów. Zakkara została przy machinach wojennych, a kapłan w sali głównej. Pod wpływem kostura (i kluczy) maga otworzyły się drzwi do drugiej komnaty. W środku była sala z czterema stołami i przedmiotami przydatnymi do zaklinania magii w przedmiotach. Pracownia ta służyła pewnie do wykańczania pierścieni magicznych oraz robienia różdżek i kosturów. Niestety wszystkie przedmioty tam leżące były niedokończone, a przez to bezużyteczne. Ale zawsze stanowiły materiał dla zdolnego magicznego rzemieślnika do wykorzystania. Stoły były solidnie, bo z ciężkiego dębu. I było to zwykłe drewno.
- To co Krasnale, dobre drewno na kółka?? - Spytała Vaala, wskazując stoły dłonią.
- Ujdzie… - odparł opancerzony który wydawał się tu z tej dwójki specjalistą w tej materii.- Dwie godziny by je zrobić mi trzeba. Co najmniej. Trzy, jeśli mają być solidne.
- Może w tym czasie przetransportujemy te dzieci poza jaskinię? - zaproponował Harran… a Vaala zdziwiła się na jego słowa.
- Chcesz tylko dzieci ratować? - Powiedziała.
- Dzieci zawsze wysyła się na początku, a im dłużej będziemy czekać, tym będzie trudniej - odparł. - Więc lepiej by było, gdyby dorośli ruszyli w drugiej turze.
- Możemy poczekać, niech będą solidne - odpowiedział duergarowi Wędrowiec, po czym zwrócił się do Harrana i Vaali - Razem z dziećmi musi być ktoś, kto ich potem przypilnuje. Harranie, Cadamusie, macie w zanadrzu jakieś zaklęcia lotu? I jakie są proporcje dorosłych, starców i dzieci?
- Tak, mam ich kilka - odparł zaklinacz. - Bez problemu starczy dla połowy chętnych.
- Mogę wam skurczyć balistę albo katapultę, obdarzyć kilkoro kocią gracją…- zamyślił się mag. - Mam kilka prostszych zaklęć bojowych. I jedną postać gazową. Lotu nigdy się nie nauczyłem. Dostaję mdłości podczas szybkiego latania, więc wolę przemieszczać jako chmura gazu.
- A co do popilnowania. Miraka… moja asystentka. Lub Sermonus, wojownik który nas broni. Oboje siedzą z pozostałymi w piwnicy.- wyjaśnił Cadamus drapiąc się po brodzie.- Na wypadek gdyby… okazało się, że ktoś kto wtargnął tutaj okazał się mniej przyjazny. Przy odrobinie szczęścia zabilibyście mnie i mojego strażnika i nie dowiedzieli o ukrytej piwnicy. Przy pechu, Sermonus byłby ostatnią linią obrony.
- Blaszak…znaczy się, Wędrowiec pytał, ile. Jest. Dorosłych. A ile. Dzieci. - Vaala wycedziła przez ząbki do dziadka, po czym pokręciła głową, i odeszła już od towarzystwa… i nagle jej się coś przypomniało - Da radę wejść na dach? Dach płaski, czy nie? Wybijemy nawet dziurę żeby wejść… tu i tak wszystko rozwalone… bo stamtąd będzie lepiej startować, żeby uciec z jaskini, tak?
Kvaser na razie przysłuchiwał się ustaleniom, lecz nerwowo przestępował z nogi na nogę, jakby nie lubił zbyt długo gadać.
- Jest czterech dorosłych wyłączając mnie i dzieci… jest osiem. Co do liczby dzieci nie jest do końca pewien. Małe to to i rozbiegane. Ciężko policzyć i przeszkadzają w przygotowaniu czarów. Od dzieci wolę trzymać się z daleka… aż do czasu, gdy staną się nastolatkami. W dachu dziurę mogę zrobić. Mam na to czar.- odparł Cadamus licząc na palcach.
Wędrowiec westchnął cicho. Jednak magowie na różnych sferach zachowywali się podobnie…
- Czworo dorosłych. Jeśli dostaną zaklęcie lotu od Harrana, mogą wziąć przynajmniej po jednym z dzieci. Sam mogę przenieść dwie osoby ...jeśli nie spanikują. Kvaser, Imra, pomożecie przy tym? Wystarczy wtedy jeden kurs - po tych słowach zwrócił się jeszcze do maga - Chcesz powiedzieć, że jednak masz zaklęcie zmniejszające w zanadrzu? - zapytał z irytacją.
- Nie osób. Jedynie jednego przedmiotu. - poprawił Cadamus.- Ogólnie nie mam zaklęć zmieniających postać istot żywych, co najwyżej poprawiających ich cechy. Ale przygotowuję tylko zwiększające zwinność i jedno poprawiające kondycję. Już rzuciłem na siebie.
- Gratulacje - powiedział automaton głosem kompletnie bez wyrazu - O ile jesteś w stanie skurczyć katapultę?
- Do jednej szesnastej jej pierwotnej wielkości.- stwierdził po namyśle.
- Pod ramię wezmę tylko najmniejsze, większych dzieciaków po prostu nie obejmę - Kvaser stwierdził rzeczowo.
- Jedna osoba więcej - stwierdził automaton - Cadamusie, skurcz w takim razie katapultę, nie będziemy tracić tyle czasu.
- Och na litość… a nie możesz wziąć liny i ich powiązać ze sobą? Mierzyłeś się na podniesienie wozu wcześniej, grupka ludzi nie powinna być problemem. Nie musi im być wygodnie - Imra westchnęła.
- W sumie - Kvaser zamyślił się - może skorzystać z tej maski przeciw temu mgielnym sukinkotowi? I byłby grosz.
- Może najpierw załatwimy te bardziej przyziemne sprawy, a potem sobie urządzisz polowanie? - zaproponował Harran.
- Szczerze - Kvaser powiedział zamyślony - możemy się założyć Harranie, że ten stwór nas zaatakuje podczas transportu, może będą ofiary. Zakładam, nie wiem… Dobre piwo?
- Stwór jest powiązany z mgłą, więc o ile będziemy poruszać się poza jej obszarem, będzie mniejszym zagrożeniem - odpowiedział Wędrowiec, po czym zwrócił się do Imry - Pomysł wart rozważenia. O ile przekonasz ludzi, żeby dali się spokojnie przywiązać i nie wiercili się podczas transportu.
Ma te słowa na twarzy półelfki pojawił się złowrogi uśmiech.
- Słyszałam, że ludzie z miast lubią się wiązać… gdy… no… - Zaśmiała się Vaala - Ale żeby dzieci? Jak prosiaczki, idące na rzeź czy co? Róbcie dziurę w dachu, wychodzimy. Nikogo wiązać nie trzeba, poradzimy sobie - Powiedziała dziewczyna, po czym wymownie zgniotła obie dłonie, żeby jej strzelały u nich kostki.
Wędrowiec znieruchomiał na moment, jakby coś przeliczał.
- Cadamusie, poproszę o zaklęcie zmniejszające na katapultę. Harranie, rzuć proszę zaklęcie lotu na siebie, Kvasera i Imrę. Vaalu, możesz przybrać formę żywiołaka powietrza po opuszczeniu budynku? W ten sposób bez problemu przeniesiemy ludzi w bezpieczne miejsce, damy też radę wspólnie udźwignąć balistę. Oczywiście jeśli nie chcecie jeszcze sprawdzić, czy nie ma tu czegoś cennego?
- Ja mogę przywołać wielkie sowy, co ludzi przeniosą… - Palnęła nagle Vaala.
- Za późno, zmieniaj się w żywiołaka i lecimy - Imra fuknęła - idę po te ofiary losu.

 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline