Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2021, 19:36   #407
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Nagle wpadł na genialny pomysł. Nie był pewien czy był to jego pomysł czy też zesłały go boginie! Otworzył oczy widząc że Elphira odwraca uwagę Matki sięgnął po broń jednak nie wyciągnął miecza! Zamiast tego chwycił magiczną patelnię i nasyciwszy ją świętą mocą ugodzenia zła zamierzał trzepnąć rodzicielkę w potylice żeby straciła przytomność!
Airyd widząc co wyrabia paladyn podjął się złapania, przytrzymania bądź zwalenia z nóg jego matki-wariatki. Zależnie co mu się uda wykonać kiedy rzucił się na nią całym ciężarem ciała. Wszelkie sposoby na uciszenie tej kobiety wydawały się szczytne.
Eryk zadał cios, ale jego wykonał mistrzowski unik jedynie uginając kolana, tak, że tarcza minę ją o milimetry. Kolejne ciosy także mijały ją ledwie o włos, ale zdawała się na to nie reagować. Kobieta tylko się śmiała.
- Teraz moja kolej opanuje cię i zmuszę do czynienia zła w imię Matki Potworów! Dominacja! - rzuciła straszny czar… Który nie zadziałał. Potem poszły palce śmierci, zauroczenia osoby i zadawania ran...
- Co jest? -zdziwiła się.
- Na gwiezdną panią! Mój dotyk wysysa magię! Nie zbliżaj się Ephi. - Ramiel odskoczyła.
Wysoka kobieta w trudnym do określenia wieku podeszła do nich
- Widzę, że też nie macie kontaktu z Górą? Już drugi raz w tym roku. To już przechodzi ludzkie pojęcie, jak oni sobie wyobrażają religię bez magii kapłańskiej? - zapytała kapłanka Norgorbera.
- Nonsens, paczcie! - zawołała matka Eryka połączyła się z…
- Ta muzyka! Flety! Tysiące tańczących ślepych bogów demonów! Nuklearny Chaos! - zawołała matka i upadła.
Elphira nie spodziewała się takie obrotu sprawy, paladyn chciał chyba spacyfikować rodzicielkę nim tak zapała szczerą żądzą mordu jednak bezskutecznie. Właśnie zaczęła przygotowywać się do rzucana czarów w duchu karcąc się że po smoku poczuła się zbyt pewnie i mogli przecenić swe siły, jednak szybko przerwała tę myśl przygotowując się na pierwsze straszliwe uderzenie… i nic ?
Czarodziejka wyraźnie zdezorientowana przyglądała się coraz bardziej zirytowanej kapłance zastanawiając się czy cała potęga i błogosławieństwa potworzycy były tylko wyobrażeniem jej szalonego umysłu czy też coś innego tutaj się działo ?
”Takie rzeczy się zdarzają ?” - pomyślała na wywód drugiej kapłanki która musiała się zainteresować całym zamieszaniem.
- Kompetencję to ty chyba jednak odziedziczyłeś po ojcu… - stwierdziła Elphi gdy kapłanką rażona jakąś wizja obłędu po prostu legła na ziemi plecąc bez sensu.
Sisi podeszła do matki Eryka i obejrzała ją.
- Co to nuklearny Chaos. - zapytała.
Paladyn wzruszył ramionami, gdyż, nie miał zielonego pojęcia.
- Może chodziło o nuklearny chałas? To taki odgłos jak chrupiesz nuklear, taki deser. - wyjaśniła Ramiel.
Tymczasem Minsk podbiegł do was i zapytał.
- Komu skopać tyłki w dobrej sprawie? - zaryczał.
- Już nikomu, hehe. - odparła Jasmine.
- To możemy skopać w złej! - wrzasnął Liacor.
- O kurwa, bogowie postanowili zamanifestować, że istnieją! -Airyd z wrażenia padł na klęczki patrząc na sufit. Ponoć bogowie patrzyli z góry - Poleci ktoś jakąś modlitwę dziękczynną? Jakimkolwiek jesteś bóstwem to wielkie dzięki!
Kapłanka Norgorbera stanęła obok Airyda.
- Codziennie i nieustannie manifestują. Teraz zrobili coś odwrotnego. Zwykle dzieje się tak z powodu burz planarnych i takich tam. Chyba, że jakiś bluźnierczy byt chce pochłonąć wszechświat. Wtedy jest szansa, że czeka nas nieskończona egzystencja pełna czystego cierpienia.
- Mi tam taki mały cud jak przed chwilą wystarczy… Możemy tego nie psuć?
- Panie Czarnulku, Mama jest zestresowana i trzeba ją zabrać na wakacje do Krainy Szczęścia! Bo przecież wam tak bardzo pomogła przebywanie z Panem Mirkanem. Witajcie Panie Mniscu trzeba zniszczyć świątynie zła i skopać tyłki tym potworom, które nie będą się chciały na to pozwolić. Widzicie gobliny moje drogie, jaka wasza Patronka jest słaba! Biegniecie ogłosić reszcie mieszkańców świątyni, że macie stąd uciekać! Jeżeli Ktoś z was zechce porzucić dawną wiarę i nie ma gdzie mieszkać, jestem gotów dać zatrudnienie przy pracach remontowych płacąc jedzeniem i dachem nad głową! - Ogłosił chcąc wykorzystać zesłaną przez bogów łaskę. Idąc za ciosem wiążąc i kneblując swoją rodzicielkę dodał:
- Druidko szykujcie się do tego palenia. Panie Gargan osłaniajcie ją. Zaproponowałbym wam przejęcie tej świątyni w imię Asmodeusza, ale wątpię, żeby Władca Piekieł chciał dojadać resztki po demonach. Zaraz Poproszę Mojego Ojca, żeby wam pomógł. Może ktoś z najemników też będzie chętny?- Schowawszy broń, zarzucił sobie związaną jak baleron Matkę na ramię, ruszył do obozu najemników, żeby poinformować, że w mieście rozpierducha, do której się mogą dołączyć jeżeli się pospieszą i skoro mają kontrakt na ochronę miasta to niech się upewnią, że stuknięta elfka nie puści całego Dreadwood z dymem.
W oczach elfki-druidki rozbłysły płonące miasta. Zaczęła podpalać pochodnię. Tymczasem Gregan zastanawiał się, czy podpalanie świątyni matki potworów jest praworządne czy chaotyczne.
Potem podbiegła i cisnęła pochodnię…. A wtedy na budynek spadł deszcz ognia, kwas i błyskawice. Elfka uklękła
- NATURA ZWYCIĘŻYŁA!
- Boże - którykolwiek to załatwiłeś - dziękuje! -Airyd nie wstawał z klęczek.
Tymczasem stojąca za nią Ureanis wpatrywała się w różdżkę burzy zemsty.
- Czyli to nie Czasy Kłopotów.
Potwory zaczęły w przerażeniu uciekać od elfki-druidki, a pan Czarnulek zaczął gasić ogień i tłumaczyć wszystkim, że nie wolno bawić się ognistymi patyczkami.
- No to jebło. - skwitowała Jasmine.
- Jeśli o jebanie chodzi, to to zabijmy coś, aby powstała głęboka dziura aż po rękojeść. - Liacor rechotał
- Jesteś ordynarny. - warknęła Jasmine.
- Pani Szklane Uszka się znalazła.

Tymczasem Eryk mocno zmęczony doszedł do obozu najemników. Zobaczył, że jego ojciec i kilku innych stoi przed karcerem, gdzie była zamknięta rudowłosa elfka w stroju druidki.
- Przepraszamy, ale co tamta elfka zrobiła? - zagadnął kitsune.
Elphira westchnęła ciężko. Oczywiście chwilowe zamieszanie starczyło Erykowi na rozpętanie małego zasłużonego piekiełka w świątyni Lamasthu.
- No to mam nadzieję, że w środku rzeczywiście nikogo nie było. - wycedziła przez zęby, choć rzeczywiście wyglądało na to że kultyści nie przetrzymywali w środku nikogo niewinnego.
- Ehh, ta wizyta na wieczorku pokerowym wydaje się coraz bardziej atrakcyjnym pomysłem… Tylko wpierw muszę sprawdzić jak się ma moje kuzynostwo pod opieką ojczulka Eryka. Mam nadzieję że im się polepszyło i wrócili do pełni zmysłów bez tego świństwa które rozprowadzali. - rzuciła do Ramiel trochę zmęczonym głosem.
- Tylko gramy normalny poker, czy Andor Holdem? I z kim, bo dobrze byłoby mieć tak z sześciu graczy. - rzekła Ramiel.
- Ja i Airyd się zgłaszamy. - zawołała Jasmine.
- A tak zgłaszamy się. -przytaknął Airyd.
Oczywiście to nie był koniec atrakcji bo na miejscu zastali interesujący widok.
- To chyba naprawdę jakiś sezon elfi. Bez obrazy skarbie. - rzuciła do tancerki, przyglądając się elfce stwierdziła.
- No to chyba znaleźliśmy koleżankę naszej zagubionej druidki. Wiesz, ostatnio zaczynam dostrzegać niepokojąca tendencję, że jak spotykam jakiegoś elfa to jest on albo w klatce, albo związany. Forakil, elfia przystawka bojowa a teraz ta tutaj. Elerin nie liczę, choć drugie spotkanie też było w więzieniu… za moją zasługą. No ty akurat byłaś chlubnym wyjątkiem od tej reguły. - skrzywiła się po tym, wywodzie zastanawiając czy kolejny przedstawiciel długowiecznej rasy będzie związany, skuty łańcuchami w lochu czy też może zamknięty w klatce.
- Bo ja jestem Varisianką, my wiemy, że prawo wolno łamać tylko, gdy nikt nie widzi. A elfy to cały świat traktują jako własny park. To nie dziw się, że wszyscy je zamykają! -powiedziała, Ramiel.
- To akurat słuszna idea z tym prawem. - przytaknął jej kitsune. - I tak elfy mają w sobie coś takiego, że chce się je zamknąć.
- Hej no chyba nie wszystkie elfy są takie no, chyba że nie chcą u siebie trzymać takich współbraci i wysyłają ich w świat. A potem oni pracują na taką reputację dla całej reszty, jak myślicie ? - Spytała Ephira.
- Za Alimenty - odparł Tata Eryka z zimną satysfakcją - Eryk, pamiętasz wujka Olega i kuzynów Wołodie i Wasyla? To ich matkaaa! - ryknął.
-No płodna kobieta… domyślam się że z różnych ojców ? Tylko raczej nie wygląda na wypłacalną. - skomentowała czarodziejka, przyglądają się elfce w klatce - A jak jesteśmy w temacie spotkań rodzinnych to gdzie znajdę swoje nieszczęsne kuzynostwo ? Mam nadzieję, że oprzytomnieli na umyśle przez tę parę dni.
Eryk przez dłuższą chwilę łapał oddech, bo przemaszerował kawał drogi, potem emocje a teraz dźwiganie to nawet takiemu dzielnemu przeszkolonemu mężowi wszelkiej świętości i honoru może zabraknąć powietrza. Gdy w końcu doszedł do siebie, odpowiedział Papie

- A wiesz co ? Znalazłem mamę! Wiedziałeś, że była kultystką demoniej kurwy ? Zamknę ją do takiego magicznego więzienia co moja Pani Suzerenka je ma- I w ogóle to jej świątynia jest teraz do palenia i grabienia, więc jakby co to można wysłać tam ludzi i dobro poszerzycie i się wzbogacicie.
Powiedział i rozkaszlał się z suchości gardła. Jeden ze stróżów Jednoki Joe zlitował się i podał mu bukłak wina tak rozwodnionego, że było praktycznie barwioną wodą. Paladyn przyssał się do niego chciwie gdy wygulał połowę westchnął z ulgą.
- A papa wie w ogóle co u Stryja Olega? Bo może zaprosimy i pomorze panience Hope , bo on zawsze potrafił wyczuć dobry interes i tutejsze panie też się ucieszą.
- Ej, była Ciotka a umiecie reinkarnować ? Mam tu głowę elfiego kucharza co umarł śmiercią nienaturalną. - Wyciągnął czerep i rzucił go w kierunku klatki jako były najemnik potrafił przechowywać łby wrogów tak, żeby nie gniły i nie śmierdły starcza trochę ziółek i ciasno obwiązać w skórę po nasączeniu miodem, albo octem.
- Jeżeli zrobisz to i zgodzisz się pomóc plemieniu niedawno uwolnionych grzyboludów to zaprowadzę cię przed obliczę Lady Hope, u której się wstawię, żeby darowała ci długi na rzecz prac społecznych. Oczywiście, byłby to początek twoich prac społecznych. - Zaproponował.
Papa Eryka podrapał po głowie
- A to dlatego od razu złapałem Syfilis, kiłę i rzeżączkę. Po jednym razie.
- Ważne, że nie trąd. - mruknęła Ramiel patrząc z ukosa na Nys.
- No mi też się zdarzyło kiedyś trzy naraz złapać. Spisek demonów Wszystko tłumaczy. - przywoływaczka zinterpretowała spojrzenie po swojemu.
W tym czasie elfka-nie-do-kolacja chwyciła krat.
- Pani! uwolnię cię! - i zaczęła szarpać kraty.
Druga Elfka popatrzyła na Eryka z góry.
- Nie jestem twoją ciotką. Przypadkiem urodziło mi się dwóch twoich kuzynów, to podrzuciłam ich twojemu stryjowi. U was ludzi zawsze jest tak dużo małych, że dwóch kolejnych nawet się nie doliczycie. Twój ojciec gada o jakiś materialnych rzeczach, a ludzkie dzieci to same się żywią obierkami czy co tam spod ziemi wygrzebią. Co do reinkarnacji, przemyślę, za rok, dwa dam odpowiedź.
- No toć mówię, była ciotka, ale jak ci tam pasuje to sobie siedź tam rok.- Odpowiedział niezadowolony paladyn z tej złości aż wrócił do prostackiej mowy.
- Eryk nie rzucaj czyimś czerepem ! - Elphira zbeształa paladyna.
Podczas wywodu elfki mogła się tylko z niesmakiem skrzywić po wszystkim zwróciła się Ramiel.
- Wciąż trzymam się nikłej nadziei że to wyjątek a nie reguła. Naprawdę liczę że inne elfy nie są takie…
- Prześlę ludzi Eryk, ale nie wiem ile zbiorą, bo miejscowi wszystek opendzlują, ale wyślę paru, ale takich co nie wszczną awantury. A co do panienki kuzynostwa, to kuzynka pierze, a kuzyn kartofle obiera. Ale zdrowe oni.
- No przyznaje, że do łupienia pewno nie będzie tam dużo. Bardziej chodzi mi o to, żeby bezpiecznie dopalić resztki i sprawdzić, czy nie ma tam nieprzyjemnych niespodzianek. Bo chodzi o to, żeby pozbyć się tej plugawej świątyni z miasta nim przybędzie tu mój nemezis z treningu, żeby odebrać prawo do ziemi mojej Pani i temu facetowi co was zatrudnił.- Wyjaśnił z Prostaczkowatą szczerością,
Airyd słuchał tej rozmowy. Nie przerywał tylko kiwał głową przytakująco. Własne życiowe doświadczenia mu pokazały, że spłodzenie, a nawet urodzenie dziecka nie czyni od razu rodzicem. Swoich biologicznych nie pamiętał, a skoro Kires musiał go znaleźć na ulicy, to marnie świadczyło o rzeczowych rodzicach. Albo porzucili Airyda, albo dali się zabić. Nic za co, mógłby być, wdzięczny lub niewdzięczny.
W poza tym matka Eryka sprawiła na kitsune takie wrażenie, że mu nawet ulżyło, że paladyn uznał, że tej kobiety nie naprostuje. A światu bardziej pomoże poprzez matkobójstwo.
- No skoro panowie postanowili, że chorą tkankę trzeba wyciąć… To ja w razie czego pomogę… - zaoferował. - Z własnego doświadczenia wiem, że urodzenie dziecka nie czyni rodzicem. Mój opiekun nie jest ze mną spokrewniony, ale zrobił dla mnie wiele. No w każdym razie pomogę.
Słysząc słowa kitsune Eryk skrzywił się wyraźnie nie pasowała mu ta myśl - Dziękuje zanim podejmiemy ostateczne kroki wzmacniając potworzastą ladacznice od demonów chciałem spróbować pokazać jej Krainę Szczęścia. Terapia Pana Mirkana bardzo pomogła Panu Czarnulkowi może pomoże również mojej rodzicielce ? - Rzekł wciąż nie mając pojęcia, że mówi o praniu mózgu.
Elphira popatrzyła się na smoka, po czym na paladyna.
- Z jednej strony to poprawa względem normalnego usposobienia czarnych smoków z drugiej nie wiem, czy można to nazwać “pomocą”. - zastanawiając się przez chwilę nad czymś dodała - Czasami ostateczne kroki mogą być potrzebna ja swojej matce nie ufam za grosz, że da mi spokój bądź zinterpretuje dosłownie obietnicę dania mi spokoju. Zamiast tego podeśle którąś ciotkę, by mnie dorwać lub mnie gnębić. A raczej na nawracanie nawet siłowo magiczne jej się raczej nie zanosi.
- Możemy spróbować, ale ja uwzględniam możliwość wycięcia chorej tkanki… - Airyd podrapał się po karku. - Ale co ja mogę gadać- wychowali mnie inni ludzie niż ci, co mnie spłodzili. Ale mistrz z Lineą są spokojniejsi…
Eryk, słysząc, słowa towarzyszy zamyślił się, zmówił modlitwę w końcu z ciężkim sercem powiedział - Macie racje ta kobieta, która mnie urodziła, wybrała własną ścieżkę i odrzuciła możliwość nawrócenia się. Według dogmatu mej głównej Patronki Jutrzenki należy jej się szybka i możliwie bezbolesna śmierć… Panie Arydzie czy uczcilibyście mi tę przysługę, abym nie musiał popełniać zakazanego czynu rozlania krwi matki ? - Poprosił, choć było to ciężkie nie zamierzał odwracać wzroku w końcu był utwardzonym na polu walki wojownikiem.

Tocząca się dyskusja wyrwała Elphirę z zamyślenia nad własną sytuacją.
- Ja mówiłam o swojej “mateczce”, a nie do końca czuję się komfortowo z konceptem zabicia kogoś ot, tak… chociaż zanim ją poraziło to raczej dość jawnie wszem i wobec obwieściła swoje “plany wychowawcze” co do ciebie. Skoro takie rzeczy chciała tobie zrobić to nie chce wiedzieć co robiła przez całe lata innym. Poza tym jak sam powiedziałeś masz rację w tym, że sama wybrała taką, a nie inną ścieżkę nie wygląda na kogoś, kto został zwiedziony lub przymuszony. - popatrzyła się na nieprzytomną jakby ją pierwszy raz ujrzała wyobrażając sobie potworności, jakie musiała się dopuścić przez lata służby ku czci Lasamasthu, z ponurą miną dodała - Może i lepiej, że nie przytomna jest jeszcze, by na nas klątwę rzucić spróbowała bo to jedna z ulubionych metod wyznawców potworzycy. Zapewne zasługuje na śmierć, choć to by była zimnokrwista egzekucja jak na mój gust. Lepsze jednak niż mieszanie w głowie przy pomocy magii i izolacji i inne rzeczy, które muszą się wyprawiać w tej całej “krainie Szczęścia”.
- W takim razie nie przeciągajmy. Biorę to na siebie. Jasmine, nie patrz. - podszedł od tyłu i wyciągnął drugi sztylet, żeby wbić go w tchawicę szalonej kapłanki. Przesunął ostrze w prawo- Chorą tkankę trzeba wyciąć.
Zapadło krępujące milczenie. W końcu przerwał je papa Eryka.
- Trzeba wygłosić jakąś mowę. No więc, żyła jak żyła i umarła jak umarła. A co do was, co zamierzacie zrobić?
- A ja? Czy będziecie mnie więzić z powodu jakiś dzieci, które kiedyś przypadkiem się urodziły? Mamy wiedźmę-podglądaczkę do pokonania. - wołała przywódczyni druidek.
- Pani, a moje siostry gdzie one są! - zapytała niedoszła potrawka.
- Rozeszły się po lesie i chyba zagościły u jakiegoś pana cichosza czy coś, ale to nieistotne. - odparła uwięziona.
- Posprzątać ten bałagan? zasugerował Airyd znad wycieranego ostrza. - Niech no tylko znajdę łopatę. Tak metaforycznie… - spojrzał na ciało zabitej. - Albo i nie… Chociaż… Bezpieczniej będzie najpierw dokonać kremacji.

Eryk poklepał Aryida po ramieniu - Dziękuję ci za tę przysługę przyjacielu, najbardziej romantycznie spalić ją na resztkach jej własnej świątyni ale z takich romantycznych gestów powstają potem maszkary więc lepiej będzie spalić ją na jakimś stosiku, a popioły rozsypać po różnych ujęciach płynącej wody. Papciu czy mogę na ciebie w tej kwestii liczyć ? Bo ja potrzebuje pójść z takim magicznym wihajstrem uzdrowić grupkę ludzi w tym szlachciura co pomoże twojemu obecnemu zleceniodawcy i mojej szefowej zachować ziemię jak nie to zaniosę ją na cmentarz to też da radę- Zaoferował.następnie zaczął szabrować zwłoki matki w poszukiwaniu drogocennego majątku.
- A nie lepiej wrzucić jej prochy do święconej ziemi? W końcu paktowała z demonami. -
Elphira przyglądała się zabitej w głębokim zamyśleniu wyobrażając sobie podobną sytuację z własną rodzicielką, zastanawiała się czy gdy przyjdzie co do czego będzie mogła to zrobić i jak się będzie wtedy czuć ?
Zakończenie czyjegoś żywota ot, tak wydawało się jej to dość bezwzględne nawet okrutne zwłaszcza kogoś bezbronnego, co innego w ogniu walki jak z hydrą lub szalonym kanibalem. Fakt, że przed chwilą sama przedstawiła argumentację za egzekucją nie pomagał z poczuciem winy, choć czy powinna się czuć winna ? Kapłanka raczej nie była dobrą ani lubianą osobą, zgadywała, możliwe że paru kultystów z jej świątyni uroni łzę, bo nikt z tu obecnych raczej się tym nie przejmował włącznie z Erykiem. Niewykluczone też było, że współwyznawcy stwierdzą, że była za słaba, by służyć potworzycy i zasłużyła sobie na taki los, więc czy ona powinna się gnębić z jej powodu ? Prawdopodobnie mniej niż obecnie, zresztą gdy ona tak rozmyślała obok toczyła się dyskusja do której się wtrąciła zmęczonym głosem:
- Najlepiej wyprawić pochówek z kapłanem by upewnić się, że trafi przed oblicze Pharasmy, a nie będzie się pałętać po okolicy pod postacią upiora lub innego paskudztwa, trochę szacunku dla zmarłej. Poza tym nie zapominajcie że miała jeszcze współwyznawców, którzy będą się chcieli mścić zwłaszcza ten gnoll. - to mówiąc popatrzyła się na Eryka, szabrowanie wolała zostawić bez komentarza.
- Może się tak nie przejmują, bo zajmą się faktem, że oto zwolnił się stołek? - Airyd spróbował znaleźć nieco optymizmu dla tej sytuacji.

Gdyby nie ponury nastrój Elphira zapewne uśmiałaby się teraz z dyskusji druidek i ich poszukiwać straszliwej “wiedźmy-podglądaczki” one naprawdę nie wiedziały czego i kogo szukają. Choć fakt że zatrzymały się u Szeptacza jeśli dobrze zrozumiała powinien być niepokojący, przeczuwała że jeszcze w tym tygodniu przyjdzie im ratować elfią skórę jeszcze parokrotnie.
- Pójdę sprawdzić co z moją “rodziną” bo to że jaśniepaństwo piorą i obierają ziemniaki dobrowolnie jest bynajmniej niepokojące w ich przypadku.
- A to może niziołkom dać? Jak świnie zjedzą, to co się może stać. A może Torak pobłogosławi zwłoki? Toż to nasz kapelan?! - rzekł papa Eryka w czasie, gdy ten szabrował. Znalazł wiele klejnotów, a nawet miecz należący chyba to jakiegoś Arturiusa.
 
Rodryg jest teraz online