Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2021, 20:42   #32
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Klara strzeliła. Tak po prostu, na ślepo niemal, w boczne okno wozu. Sama nie wiedziała, czy kogoś trafiła, czy nie. Durne cienie płatały figle, zły kąt w trakcie podchodzenia, gdy słupek auta zasłaniał zawartość siedzenia pasażera… ruch ustał.
- Lucas, czy możesz wyczuć, czy któryś z nich jeszcze żyje? - zapytał James.
- Za dużo mocy to zabierze i czasu. - odpowiedział Lucas. - Kończmy ich tradycyjnie i zabierajmy co się da. Lucas rozglądał się, był w pogotowiu by zacząć strzelać gdyby ktoś się wychylił. Ubezpieczał Jamsa i Klarę to oni byli tu "spluwami" grupy.
James podszedł do drugiego, leżącego w rowie rednecka by sprawdzić, czy ten definitywnie rozstał się z życiem. Gdyby, jakimś nieszczęśliwym trafem, tamten przeżył, James miał zamiar poprawić to niedopatrzenie… i chwilowo trudno było stwierdzić, czy typ żył. Leżał na boku z zamkniętymi ślepiami, i miał nienaturalnie wygiętą jedną nogę i rękę(połamane?).
Wyglądało na to, że nawet fachowa pomoc nie na wiele by się tu zdała, więc James strzelił w głowę połamańca, by (w razie konieczności) skrócić jego męki.
Klara podeszła jeszcze bliżej auta, by móc zajrzeć do środka. Wzrok i spluwa z kolei w gotowości…

Za kabiną, na pace, wychylił się nagle do niej typek z zakrwawioną gębą, i strzelbą w łapach. Przygotowana, nie dająca się zaskoczyć Klara strzeliła, trafiając go gdzieś w tors. Ten wrzasnął, po czym również wystrzelił, i na szczęście dla kobiety spudłował.

Po drugiej stronie pickupa w rowie, również czający się za kabiną na pace, wychylił się następny, z M16 kierując lufę karabinu na Jamesa, a wtedy przygotowany na taką sytuację Lucas oddał strzał w jego stronę. I postrzelił typa w ramię, to jednak delikwenta nie powstrzymało przed wywaleniem serii w Jamesa. Ten oberwał po nodze, prawej ręce, i dwa razy po torsie.

James zaklął i zachwiał się... a potem strzelił, próbując zrewanżować się redneckowi. Kula ze sztucera rozwaliła twarz i czaszkę typa z M16 na wylot, i ten wypadł z paki, zalegając w rowie. Został ostatni redneck, naprzykrzający się Klarze…
Lucas pobiegł na północny wschód. Chciał zająć miejsce do strzału w Rednecka który walczył z Klarą. Jednocześnie nie chciał być w jednej z linii z nią więc minął jej pozycję. Chciał oddać do strzał przy pierwszej nadarzającej się okazji.
Klara nie zastanawiała się ani chwili, gotowa wykończyć naprzykrzającego się jej typa… co jednak nie miało miejsca. Postrzeliła rednecka w bebech, ale ten, ledwie żywy, i zalewający się krwią z dwóch już ran postrzałowych, ponownie zrobił użytek ze strzelby. Strzelił Klarze prosto w tors, aż pod nią ugięły się nogi… a noszona przez nią lekka kamizeleczka jedynie minimalnie ochroniła kobietę, która zalała się krwią.

A Lucas? Lucas pędził na pomoc, i w sumie był już prawie obok niej…

Ze swego miejsca James aż za dobrze widział, że Klara oberwała. Na szczęście ustała na nogach, ale zdecydowanie nie wyglądała na szczęśliwą. Wprost przeciwnie. Dlatego klnąc pod nosem i utykając ruszył w stronę pickupa, chcąc zajść upierdliwego przeciwnika z drugiej strony.
Równocześnie bacznie obserwował samochód, na wypadek gdyby w kabinie ktoś przeżył i przejawiał wrogie zamiary.
Lucas był przygotowany by oddać strzał w przeciwnika. Przesunął się jeszcze nieco by w końcu oddać czysty strzał.
Ponieważ Klara jeszcze stała na nogach, miała zamiar oddać strzał w przeciwnika ponownie i tym razem niezależnie od tego czy w niego trafił i czy dobije, odsunąć się. Chciała kucnąć i zasłonić się od ewentualnego kolejnego bezpośredniego strzału blachą auta, ale ostatecznie nawet by tak sobie usiadła na trawce.

Lucas był szybszy niż Klara. Pojawił się w końcu obok niej, i wystrzelił trafiając typa prosto w łeb. Ten przewrócił się na pakę, i tyle, było po nim. Wytatuowana kobieta mogła więc odsapnąć.

W tym czasie, James gramolący się w rowie, zaszedł kabinę pickupa od drugiej strony… gdzie mógł jedynie odrobinę zajrzeć do wnętrza przez górną część okna, w końcu auto leżało w owym cholernym rowie.

Kierowca z zakrwawioną gębą tkwił na kierownicy. Miał zamknięte oczy, nie poruszał się… choć chyba oddychał? A tak przynajmniej Jamesowi się wydawało.
Pasażer siedzący obok, zapadnięty w sobie, nieruchomy, i blady, miał z kolei zakrwawiony tors z dziurą dokładnie pośrodku po kuli. Czyżby Klara wcześniej go trafiła?

Było po walce. Same trupy redneców, no może poza jeszcze kierowcą…

Bob, kucający do tej pory za swoim motorem z shotgunem w łapach, wyprostował się.
- Oriana! Dawaj tu! Klara jest mocno zraniona! James też oberwał! - Zawołał na nastolatkę chowającą się w fordzie.
- Jeden chyba jeszcze dycha - powiedział. - Ale raczej długo nie pociągnie. Czy chce ktoś zamienić z nim kilka słów? - rzucił w stronę kompanów.
Najchętniej od razu odstrzeliłby rednecka, ale to mogło poczekać.
- Bob, przynieś mi apteczkę! - dodał.
Cały czas wpatrywał się w kierowcę, gotów pociągnąć w każdej chwili za spust. Ale może nie warto było brudzić krwią wnętrza pickupa?
Klara pod wpływem działającej jeszcze adrenaliny ruszyła powolnym krokiem w drogę powrotną do ich auta.
- Ależ mnie trafił, chyba mocno - powiedziała jakby zaskoczona, chowając przy tym swoje pistolety.
Lucas podtrzymał Klarę tak by mogła się na nim oprzeć i wygodniej jej było usiąść.
- Mogło być gorzej jesteś twarda. Zaraz się tobą zajmie Oriana, pomogę jej trochę ulżymy ci - powiedział Gładki do kobiety która mocno ucierpiała. Zamierzał jej pomóc mocą wiedząc, że może sobie pozwolić najwyżej na grę pozorów. Nie dało się ukryć ani faktu zaniku jego rany…. ani kolejnych uzdrowień. Dopatrywał się w tym takiego pozytywu, że odciągnie uwagę od Oriany. Jeśli ktoś ma uchodzić za odmieńca to już lepiej żeby padło na niego. Zależało mu bowiem na dziewczynie z którą spędził miłe chwile i mocno polubił. Zamierzał jej też przypomnieć w pierwszej wolnej chwili by mimo wszystko zapamiętała moce leczące bezpośrednio. Obawiał się co może się wydarzyć gdyby sam stracił przytomność w wyniku zaciętej walki.
- James, Bob. Ja da radę zacznijcie zbierać sprzęt, można by im też paliwo odciągnąć z baku. Może akumulator wyjąć, zresztą znacie się - Lucas machnął ręką trochę sam do siebie - Z tym co żyje spróbuję pogadać jak tylko pomożemy Klarze i Jamesowi. Tylko zabierzcie mu giwery i inne ostre narzędzia. - po czym powiedział dla pewności. - James ty się tam trzymasz nie? Tobą też się za chwilę zajmiemy. - Mckenzi zapewnił towarzysza.
- Spokojnie, przeżyję - zapewnił James, bacznie obserwując ostatniego rednecka.

Klarą szybko zajęła się Oriana i… Lucas. Ranną kobietę posadzono na jednym z tylnych siedzeń forda, po czym przez chwilę rozmawiał z nią ich “wygadany”, kładąc dłoń na ramieniu Klary. I to było dziwne. Wytatuowana kobieta, poczuła bowiem w ciągu kilkunastu następnych sekund, jak jej rany się goją! Krwawienia ustąpiły, ból w bardzo dużym stopniu zniknął, i poczuła się o wiele lepiej.
- Skóra już gładka prawie jak nowa. - uśmiechnął się Gładki. Dał chwilę na reakcję Klarze i zamierzał zabierać się w stronę Jamesa.
Klara patrzyła na niego przez chwilę zdziwiona, nic nie mówiąc. W końcu jednak uśmiechnęła się i cicho, szeptem podziękowała.

-To teraz ja przejmę? - Powiedziała Oriana, gotowa z masą opatrunków i bandaży, gdy Lucas już się oddalił na kilka kroków - Chłopaki nie patrzą, a jak chcesz, to możemy nawet zamknąć drzwi… musiałabyś się rozebrać od pasa w górę…
- Eeeemm… nie trzeba zamykać drzwi - odpowiedziała dziewczyna - będzie więcej powietrza - dodała. Po chwili wahania podniosła bluzkę lekko w górę, jeszcze jej nie ściągając zgodnie z prośbą. Sama była ciekawa jak jej rana teraz wygląda. Krwawienia ustały, a ciało w dużym stopniu uległo regeneracji, jednak nadal było kilka śladów-ran po śrucie, jakim ją poczęstowano, no i tors Klary był w dużym stopniu zalany krwią.
- Nie jest już tragicznie - Uśmiechnęła się Oriana z opatrunkami w dłoniach.
Klara skinęła głową.
- Nie jest - potwierdziła - opatrunki będą potrzebne? - tak czy inaczej zdjęła bluzkę, warto by było przebrać się z tej zakrwawionej w inną.
- Tak, będą. Inaczej grożą zakażenia - Stwierdziła krótko nastolatka.
- Rozumiem. W takim razie działaj - powiedziała Klara...i po paru chwilach, i zabiegach, opatrunki były założone.
- Gotowe - Oriana przelotnie się uśmiechnęła, przypatrując zabandażowanym piersiom Klary - Jutro je zmienimy, i powinnaś być już jak nowa…
- Oby - odpowiedziała Klara, na moment podążając za jej wzrokiem.
- Ummm… no chyba tak? - Wzrok Oriany w końcu się spotkał ze wzrokiem Klary, i nastolatka zaczesała jakoś tak nerwowo kosmyk włosów za ucho, po czym znowu się uśmiechnęła, i zaczęła zbierać swoje manele do apteczki.*
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline