Quillathe usiadła znów w pozycji kwiatu lotosu nachylając się lekko do ziemi.
Słysząc wypowiedź mnicha uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała już kto w tej ekipie jest rozsądny. Ani mag, ani krasnolud, którzy wykazali się lekkomyślnością. Ani pochopnie działający paladyn, ani bard, który skłonny jest podporządkować się swojemu panu. Zwróciła się do przedmówcy:
- Cieszę się słysząc Twe słowa. Mam tym samym propozycję: Skoro nie zamierzamy orzekać wyroku, idźmy stąd. Być może znajdziemy tych dwóch, którzy wybiegli. Zrobimy to jednak inaczej.
- Bardzie! Bądź łaskaw i zagraj nam coś na pokrzepienie serc. Potem pójdziemy w korytarze. Ja będę szła pierwsza nasłuchując. W razie jakbym coś usłyszała cofnę się i skorzystam z łuku podczas gdy mnich ogłuszy wroga. W razie gdyby to nie poskutkowało, paladyn zrobi użytek ze swojego miecza. Też, jak widzicie mam miecz, jednak pewniej czuję się z łukiem w rękach.
Mówiąc to, wyciągnęła z plecaka pochodnię i wręczyła ją bardowi.
- Ty będziesz szedł jako ostatni i będziesz oświetlał nam drogę pod nogami. - Popatrzyła na resztę.
- Co Wy na to? - Widzieli ją już stojącą z błyskiem w oku. Jej ton głosu brzmiał jak wyzwanie.
__________________ Psychologia jest nauką poznania człowieka. Jeśli chcesz być szczęśliwy, nie ma innej drogi jak przez poznanie samego siebie. - B. Huzarski |