Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2021, 22:28   #107
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Kampus Politechniki Świętokrzyskiej, Klub Pod Kreską; Noc z 27-28 czerwca; około 23:00

Po wycieczce w kanały i spektaklu nieporozumień Bleinert miał nadzieję zaszaleć w klubie, chwilę choć dobrze się zabawić, poflirtować z Alicją, nawet finalnie zadowolić jakąś młodziutką niekorną studentką. Tak też dobrał outfit, dupę opinały mu dopasowane wranglery, tors przykrywała wytarta popielata podkoszulka "Jesus Christ Superstar", na wierzch zarzucił lekką sportową wełnianą marynarkę koloru kory osiki. Nie zapomniał o eleganckiej lasce.

Odnalazł koterian wpatrujących się w wysoki piętnastopiętrowy akademik na którego boku widniało dumne imię Karak. W sam raz taki dla zdesperowanych młodych ludzi, którzy nie mieli siły i odwagi dalej żyć.

- Witaj Alicjo, witaj Phillipie. - uważnie przyjrzał się Tremere - Cos cię trapi? - przerwał. - Dowiedziałem się ciekawej rzeczy. Podobne morderstwa miałyby mieć miejsce w Warszawie podczas okupacji w 44. Informacja nie do potwierdzenia, bo wszystkie kwity spłonęły powojennym ogniu. Dziwne prawda. Tymczasem wracając do naszej wyliczanki policja w kraju nie odnotowała więcej podobnych spraw, na razie połączyli tylko pijaczkę i emeryta. Twych dwóch idiotów oskarżonych z art148 jest wciąż na dołku i próbuję załatwić do nich dostęp. To tyle rewelacji, liczę na jakiś rewanż z waszej strony. A teraz nie mogę się już doczekać zapachu stłoczonych i spoconych ciał, z których każde śle zaproszenie by zaczerpnąć z jego kielicha życia.

Przed Klubem

Kordian poczuł głębokie rozczarowanie zawartymi wrotami klubu, ale postanowił nie dowierzać pozorom, zaś powitanie w osobie samego Siudaka tylko wzmogło czujność wampira. Burjah zbyt bił do celu, zbyt szybko, jakby pewnością próbował zbić z tropu koterian. Toreadore postanowił się zabawić sytuacją, nieco podroczyć, tym bardziej, że drażnienie krzykacza w jego własnej domenie było jak drażnienie tygrysa w leżu, a brak mu było kolejnych podniet, które powoli stawały się narkotykiem gorszym niż głód krwi.

- Lepsze kundle niż wilki - zaczął - Alicja Phillip, Tomasz, Kordian - dopełnił formalności - Co się zaś tyczy panów sporu to Heidegger zbyt się rozmydla w ogólnikach, zaś Sartre zdaje się kopistą, tylko twierdzi, że pisze o czym innym, obydwaj przegrywają moim zdaniem z Marksem, którego filozofia jest gotową receptą na organizację społeczeństwa. - wyjął cygaretki poczęstował, sam też zapalił. Podjął już ciszej - ale wracając do Kielc. Książę powinien wzbudzać w poddanych miłość, jak twierdził Machiavelli, ale kiedy nie może, a jak tu wzbudzić miłość w spokrewnionych, wtedy powinien wzbudzać strach. - zaciągnął się mocniej wydmuchując wreszcie gesty dym. - Dlaczego uważasz, że zrzucenie winy na ciebie byłoby wygodne? Tak wygodne jak początkowe zrzucenie jej na nas? Nie protestowałeś w elizjum w naszej obronie, a wiedziałeś równie dobrze jak my teraz, że to żadne z nas. To co Tomek, pogadamy, da się tam wejść do klubu, mam szampana?


Toreadore wydobył ze swej stylizowanej na wytarty przybornik kamieniarza torby Dom Perignon Vintage 1985 podając gospodarzowi.

Na razie bez dyscyplin, Kordian zda się na Autorytet i Charyzmę.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 31-03-2021 o 22:36.
Nanatar jest offline