Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2021, 09:08   #108
Quantum
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
23 Sigmarzeit 2516 KI,
Dolina Yetzin, Księstwa Graniczne.


Po krótkiej dyskusji stanęło na tym, że bohaterowie ruszają do Karak Hirn, gdzie Galeb miał zamiar złożyć raport na temat pojawienia się w okolicy orków z Klanu Krwawego Topora. Nie dla wszystkich starczyło koni, ale i ci, co mieli iść piechotą niewiele sobie z tego robili. Aby dostać się do największej i najważniejszej dla krasnoludów twierdzy musieli ruszyć przez Szlak Mroźnych Kłów, a potem odbić na południe, by przedrzeć się górskim traktem w stronę khazadzkiego królestwa. Dwa z koni zostały zagospodarowane na juczne, obłożone ekwipunkiem, a siodła pozostałych zajmowali Klaus, Felix i Vessa.

Powrót na Szlak Mroźnych Kłów nie był problematyczny, jednak to, co zastali po godzinie drogi już tak. Z gór zeszła lawina, zabierając ze sobą w dół wszystko na swojej drodze, czyli drzewa i ogromne kamienie. Droga Kupiecka była całkowicie zablokowana i to akurat w takim miejscu, gdzie przebicie się dalej zajęłoby kilka dni nieustannej pracy. Na to awanturnicy nie mogli sobie pozwolić. Trzeba było wrócić nad Trebeczkę i tamtejszym traktem spróbować ruszyć do Karak Hirn. Nadłożą drogi, ale nie było innego wyjścia.

Popołudniem pogoda się zepsuła. Zaczęło lać, ciemne chmury nie zwiastowały poprawy pogody. Po kilku godzinach takiej podróży drużyna ujrzała w oddali kilka chatynek umiejscowionych nieopodal głównego szlaku. To nie było duże sioło, zaledwie dwanaście drewnianych domostw niemal przytulonych do podgórza, ale z pewnością mieli tam miejsce, gdzie mogliby przenocować, a już na pewno schronić się przed niesprzyjającą pogodą. Całkiem przemoczeni awanturnicy skierowali się tam, nie mijając przy wjeździe nawet żadnej palisady, czy innego płotu, który chroniłby w razie konieczności osadę. Mijane domy też wyglądały dziwnie, jakby budowane były w zamierzchłych czasach. W Imperium nie stawiało się już takich chat.


Po drodze spotkali tylko jednego wieśniaka, który nakazał im kierować się do największej chałupy w centrum małej wioski. Tam też znajdowała się gospoda i niewielka stajnia. Bohaterowie zostawili w niej konie, opłacając drobną monetą chłopca stajennego i wkroczyli do środka karczmy. Główna sala była duża, zagospodarowana prostymi ławami i stolikami. W wielkim kominku żwawo buchał ogień, w powietrzu unosił się zapach piwa i pieczystego. Kilkunastu ludzi wyglądających na prostych rolników od razu wbiło w nich spojrzenia, rozmowy ucichły. Zza szynku znajdującego się po przeciwnej stronie drzwi pulchna, piersiasta kobieta eksponująca swoje walory w zbyt ciasnej kiecce wyszczerzyła niepełne uzębienie.

- No nie wstydzić się, wchodzić, wchodzić i się gościć! - Krzyknęła pewnym głosem, machając na zachętę ręką. - Dawno żeśmy nie mieli gości w Sterndorfie. Nazywam się Helga i jestem współwłaścicielką tego grajdołu. Stolik się jeszcze dla was znajdzie, o! Tam pod oknem! - Wskazała grubym jak serdelek palcem wolną ławę i wyszła zza baru zaganiając was do stolika, niczym pies owieczki. Gdy już usiedliście, zawiesiła dłonie na szerokich biodrach. - To co będzie, drodzy państwo? Mamy kiełbasy, sery i wino tutejsze. Kasza albo kartofle z udkami kurczaka. Oprócz tego jajecznica na grzybach i cebuli. Pokoje na piętrze też się znajdą. Podwójne… - Tu z szerokim uśmiechem puściła oko do Felixa, Klausa i Zachariasza. - Za srebrnika za noc. Z pełnym oporządzeniem. - Wyprostowała się, wypinając ogromne piersi. Nic więcej nie trzeba było dodawać, panowie w mig załapali, o co jej chodzi. - Bez oporządzenia pięćdziesiąt pensów. Mokre ciuchy pod kominek rzućcie, w mig wyschną. Skąd w ogóle zachodzicie, jeśli wiedzieć można? Rzadko kto do wioski naszej ostatnimi czasami zagląda.

Pogoda za oknami szalała coraz bardziej. Gdzieś w oddali błysnęło, potem po górach poniósł się stłumiony grzmot. Deszcz wściekle chłostał szyby gospody. Wiosna w górach w pełni pokazywała swoje kaprysy.
 
Quantum jest offline