W sumie starcie z redneckami można było zapisać na plus - nikt nie zginął (po stronie tych dobrych), zdobyto trochę fantów, a rany poszkodowanych zostały połatane. No i pozbawili kogoś możliwości urządzania polowań na przygodnych podróżnych. Przynajmniej na jakiś czas.
Jazda autostradą... cóż... Nuda doskwierała, bowiem atrakcji nie było za grosz. Podobnie jak za dawnych czasów sprzed katastrofy. A może i gorzej, bo nie było innych samochodów.
Z drugiej strony - nie było policji z radarami, radiowozami i mandatami, więc można było z samochodu wycisnąć tyle, ile fabryka dała, oraz pozwoliła nawierzchnia i umiejętności Klary.
Odkrycie dokonane przez Orianę idealnie zbiegło się z chwilą, gdy należało znaleźć jakieś miejsce na nocleg.
- Świetne miejsce. - James skinął głową. - Jeśli na miejscu będzie tak samo, jak nam się stąd wydaje, to zdobywasz nagrodę dnia. - Uśmiechnął się lekko do Oriany, która jednak nie doceniła jego poczucia humoru.
Z bliska plaża okazała się równie interesująca, jak wydawała się z daleka. I idealnie nadawała się na obozowisko, które rozłożyli na skraju maleńkiego lasku.
Ku zdziwieniu Jamesa w wodzie nie kryło się żadne niebezpieczeństwo, czego dowodem był fakt, iż kąpiąca się przy przeciwległym brzegu pannica nie miała na sobie ochronnego kombinezonu.
Prawdę mówiąc nic na sobie nie miała, a przynajmniej tak się zdawało Jamesowi, spoglądającemu na nią przez lornetkę.
- Idę się wykąpać - powiedział, gdy Oriana wyszła z wody cała i zdrowa, nie zaatakowana przez żadnego potwora. James uważał, iż dziewczyna wygląda o wiele bardziej smakowicie, niż on, i gdyby w jeziorze coś się czaiło, z pewnością zainteresowałoby się nią.
A jeszcze wcześniej kobietą z tamtego brzegu, która - jak by nie było - była nad jeziorem od wczoraj i również zażywała kąpieli.
Chwilę później rozebrał się pod osłoną krzaków i zanurzył się na chwilę w wodzie.
Odświeżony i znacznie czystszy zdążył wrócić do obozu akurat po to, by być świadkiem przybycia dwójki jeźdźców.
- James Bridger - przedstawił się, ściskając dłoń Eda. - Miło mi. - Skinął głową w stronę Amy. - To moi przyjaciele. Klara... - przedstawił pozostałych.
- Zapraszamy. - Wykonał zapraszający gest w stronę ogniska. - Faktycznie, im nas więcej, tym bezpieczniej. A nawet jeśli na handel nic nie znajdziemy, to możemy wymienić się informacjami.
Wbrew pozorom nie czuł zbytniego zaufania do Eda. Facet może i kiedyś był policjantem, ale to nie znaczyło, że jest porządnym człowiekiem. I w policji zdarzały się czarne owce, a po kataklizmie najlepszym zdarzało się przejść na ciemną stronę. A że miał ciężarną córkę, to o niczym nie świadczyło. Jeżeli to w ogóle była córka, w nie wspólniczka. Ojciec z córką wzbudzali zdecydowanie mniej podejrzeń.
Jeśli Ed coś knuł... Trzymaj przyjaciół blisko, ale wrogów jeszcze bliżej, mawiano. I warto się było tego trzymać.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 06-04-2021 o 16:31.
|