Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2021, 12:51   #928
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Cóż… Ostatecznie… wszyscy umrzemy…
Verion uśmiechnął się litościwie.
- To nie jest do końca prawdą ;3
- Nie będę pamiętał momentu mojej śmierci. Nie zaznam momentu mojej śmierci. Czy może być dla mnie prawdą coś, czego nie będę świadomy?
Verion podrapał się po krótkich, fioletowych włosach.
- Z tego wynika, że nie!…;3 – zakrzyknął odkrywczo i radośnie. – Gratuluję nieśmiertelności!;3
Z radosnym uśmiechem kogoś wręczającego główną wygraną, z całych sił wbił swoją kapłańską, drewnianą laskę w oko Timewalkera, o które dotąd opierał się ręką. Wściekłe wycie smoka i jego wierzgniecie rozbawiło Veriona jeszcze bardziej.
- Wiesz… - zaczął znów, ignorując smocze wycie, warczenie i fukanie. – Tacy Jak Ty za dużą myślą. Roztkliwiasz się nad swoją egzystencją, zamiast po prostu przyjąć do wiadomości, gdzie jest twoje miejsce na świecie, hm?;3
Timewalker wierzgnął znów i próbował podnieść głowę. Rany wciąż się goiły.
- Nie wszystko jest dla wszystkich… Czasem masz po prostu dość. Czasem wszystko jest w porządku, a po chwili masz drzazgę w oku…;3 Czasem nie jest w porządku i jest tylko gorzej. Myślałem, że już to ogarnąłeś…;3 Czasem po prostu… rozdrażnisz niewłaściwą osobę…;3
- Aż tak ci się nudzi… że mnie prześladujesz?...
- Oh my, zabiłem tysiące smoków, jeden więcej nie robi żadnej różnicy!;3 Wiesz, jak bardzo nienawidzę twojego rodzaju. W zasadzie nie pamiętam już dokładnie dlaczego… Ale w sumie czemu nie, hm?;3
* * *
Tymczasem bounder Timewalkera miał się całkiem dobrze. No, powiedzmy… Przynajmniej nie miał laski kapłańskiej, ani żadnej innej drzazgi w oku…
Kiedy doszliście już do siebie rozmowy zeszły na tematy damsko-męskie eee na tematy dotyczące ocalenia świata, wykopalisk, porwania, morderstwa i takie tam…
- Dziwne, widzę, że trochę się pozmieniało od mojej ostatniej wizyty jak można kogoś uprowadzić podczas odrodzenia, albo uprowadzić trupa i odrodzić ludzi pod własną kontrolą. - stwierdził Dirith oceniając sytuację.
- Właśnie to też nas zastanawia – mruknął elf [któremu Dirith przed chwilą omal nie ogryzał kostki u nogi przez sen]. – Okazuje się, że ktoś zadał sobie tyle trudu, aby tu wejść niepostrzeżonym, zabić najwyższego kapłana, a następnie odnaleźć go po odrodzeniu i porwać…
- Choć wydaje się nam to bezsensowne – wtrącił drugi elf. – Ekhym to jednak nie znaleźliśmy jak dotąd najwyższego kapłana, a z pewnością musiał się już odrodzić…
- Wątpimy aby w takim czasie, na tle tych wydarzeń, tak po prostu opuścił świątynię i miasto…
- To nie w jego charakterze, większość czasu spędzał w tej katedrze.
- Dokładnie…
- Ale dlaczego ktoś miałby go zabić, a nie od razu porwać? Utrudnił sobie sprawę, jeśli chodziło mu o porwanie…
- Dokładnie. Zatem zapewne nie chodziło mu o porwanie. Przynajmniej nie z początku.
- Naprawdę dziwna sprawa… Jest szansa, że jeśli najwyższy kapłan wcale nie został porwany, jest na terenie wykopalisk. To drugie miejsce w którym najczęściej przebywał.
- Dlaczego miałby tam być? – mruknął drugi elf. – Miasto zostało zaatakowane, wróciłby tu, by pomóc rannym i sprawdzić co stało się z katedrą i nami!
- Ale nie ma go tu - fuknął. – Może przynajmniej ktoś z terenu wykopalisk wie o czymś, o czym my nie wiemy… Mamy chwilowo ręce pełne roboty, ale…
- Śmierć i uprowadzenie naszego brata i przyjaciela jakoś tak nie chce mi uciec pomiędzy kotłujących się myśli, wiesz?
- Wiem! Ale… - wskazał na rannych i ruiny za oknem.

- Jakbyśmy wiedzieli, że przyjdziemy w tak pechowym czasie dla waszego kapłana to byśmy trochę poszwendali się po mieście żaby nie karmić waszej paranoi i mieć jeden problem mniej na głowie – zauważył Dirith.
Elfy westchnęły.
- Wierzcie lub nie, w tym mieście zabójstwa i ataki Behemotów nie zdarzają się codziennie!...
- Tak czy inaczej poza zapasami mamy problem z klerykiem. - skinął głową na Kiti - Od jakiegoś czasu ma jakieś halucynacje niby dające zadanie, ale jak spróbowaliśmy je zrobić, nie było w tamtym miejscu takiego zadania ani nic podobnego do tych halucynacji chimer ani zadania jakie dawały. Czyli stawiam na halucynacje, ale nie wiem, nie znam się na serwisowaniu kleryków. - wzruszył ramionami.
- …
[powiedz „aaa”… Kiti https://www.youtube.com/watch?v=e-GwktHmR3s]
- Hm… Jak mówiliśmy mamy trochę zajęć obecnie, trochę pilniejszych przypadków… No i z pewnością najwyższy kapłan zna się na tym lepiej… [cały wywiad medyczny] A od dawno masz takie objawy?
- Co mam!?
- Halucynacje?
- Nie wiem czy mam halucynacje, widziałem kolesia z 6 rękami który tańczył i śpiewał. I łasicę w czapce która miała jak rekin.
Elfy spojrzały po sobie.
- A kiedy się to zaczęło?
- Kiedy ten kiedy tego no… widziałam dużo tych… strasznych rzeczy i…?
‘Nie możesz im powiedzieć. NIKOMU nie możesz powiedzieć. Oni wszyscy chcą cię zabić!!! Ostrzegaliśmy cię! Ten drow chce cię zabić, a teraz całe miasto wie o Hell Light i będzie chciało ci go zabrać a ciebie zabić!!!’
- Ja tego no mama mówiła mi, że wszyscy chłopcy są tacy sami, ale myślałam, że Dirith jest inny.
Zapadła długa chwila ciszy. Ktoś zakaszlał w rogu pomieszczenia. W spękanych murach zachrobotała mysz.
- Problem wydaje się dość poważny… - przyznał elf. – Jeśli możecie poczekać, najpierw zajmiemy się rannymi… Zapasy są na dole w spiżarni, ktoś was zaprowadzi… - skinął na młodego chłopca, ten, przestraszony całą sytuacja, przebiegł i czekał w drzwiach. – Weźcie, co potrzebujecie…
- I potrzebowali byśmy jaką ochronę przed promieniowaniem, w zasadzie każdym rodzajem promieniowania. Nie wiem czy to wy jesteście w stanie coś takiego zorganizować i sprzedać czy nie, ale to tyle z tego co potrzebujemy. Co do ceny można się dogadać. - zakończył ponownie spoglądając na zebranych starając się ocenić jak otaczające go towarzystwo reaguje na jego stwierdzenia.
- Promieniowanie, powiadasz…? W sensie… słońce…? [i tak, dzięki Dirithowi drowy wynalazły krem do opalania] Czy raczej minerały w kopalniach?
- Mamy coś, co od lat pomagało górnikom. Ci co szli na wykopaliska tez to brali, mamy zapas. Możecie wziąć, jest w piwnicy, zaprowadzi was. Bierzcie za darmo, sprzedawaliśmy i rozdawaliśmy ochotnikom na wykopaliska, a wy w końcu broniliście miasta… Nie będziemy się targować w takiej chwili…

No, to sprawa zapasów i promieniowania, powiedzmy, załatwiona. Pozostaje znalezienie kogoś kto leczy z hm… obłędu?
- Jest że tak źle? – zdziwił się mag Larival zwany też Lary… - Nie wyglądasz… żeby było z tobą… aż tak źle…
- Żartujesz!? Jestem wilkiem w ciele elfa znaczy elfem w ciele wilka i podróżuję z drowem tygrysem!
- A próbowałaś już szukać znachora?
‘Teraz jeszcze w wariatkowie mnie zamkną!!!’

No więc schodzicie na dół do piwnic z młodym miejscowym chłopaczkiem… […ekhym] No i tam jakieś beczki, skrzynie, spiżarnie.

Bierzecie co trzeba. Specyfik na promieniowanie okazuje się… maścią. Słabo widoczną może na ludzkiej i elfickiej skórze, ale na białym wilczym futrze zapewne widoczna… będzie… Czy skutecznie powstrzyma promieniowanie Hell Light? Wyjdzie w praniu [da bum tssss].

Wychodzicie przed świątynię by zerknąć na stan miasta. No bez szału… jakby trzęsienie zielni przeszło… No i te trupy Behemotów też tak jakby nie poprawiają krajobrazu…
Teraz pozostaje tylko znaleźć znachora czy najwyższego kapłana… Miejscowy znachor;
https://www.youtube.com/watch?v=hDOmJuS4iI0

A Może By Tak…?
- Wingardium Leviosa – towarzyszący wam mag postanowił sobie polatać i wzniósł się nad miasto. – Widzę stąd teren wykopalisk! – oznajmił.
Wrócił na ziemię niezbyt zadowolony.
- Coś tam pusto, nic się nie dzieje… I zabawne, wokół miasta nie ma śladów Behemotów, zupełnie jakby mieli rację, jakby się tu teleportowały… Ale kto byłby w stanie teleportować do miasta trzy tak wielkie obiekty jednocześnie?!... I skąd on je w ogóle wziął?! – mag był bardziej zafascynowany Behemotami niż przerażony ich obecnością.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline