| Gmach Policji Wodnej w Marinie, 5 listopada 2021
Ciemność i głucho, szczękając zębami Dick czuł, że panikuje. Czas dłużył mu się tak czy inaczej, z czego przynajmniej zdawał sobie świadomość, ale umierając z zimna trudno skupić się na jakiekolwiek myśli, a paradoksalnie chłód nie pozwala odpłynąć. Ogarniały go na przemian fale gniewu i rezygnacji, w przebłysku świadomości dotarło do niego, że jedną walką, którą może wygrać, lub przegrać, jest walka z samym sobą. Tego się uchwycił.
Ale nie przeważyły szali zapalone światła i nowe bodźce, a uścisk przyjaciela. Jakie by nie były motywy Maya, Abraham poczuł atencje własnej osoby, a tym się przecież żywił, gotów był nawet w przyszłości, jeśli ta mogłaby nadejść, wynagrodzić to koledze pieszczochą, bo czego by nie pożądał Sid w tej ostatniej godzinie jak nie jego ciała.
Negr poczuł się pewnie i na powrót wchodził w rolę ulicznego mędrca. Mógł pozostać godny do końca, lub dać za wygraną w starciu rzeczywistością, bez względu, czy ta była prawdziwa, czy może już była tylko symulowanym snem.
Coś zmieniło się w jego postawie, postronni mogli to odczytać jako ułudę zwycięstwa nad federalnymi, ale Dick wygrywał właśnie z własnymi słabostkami. Z zawiścią, nonszalancją, egoizmem, hermetycznym przekonaniem o własnej nieomylności, stawał się bogiem, sercem systemu, któremu winien służyć, jak główny procesor. Z uwagą wysłuchał agentów, bacząc na każdy drgnięty mięsień. Widząc zaś ekscytację kolegi i słysząc jego pytanie wtrącił.
- Jak założył taką kasę to się wkrótce skontaktuje i na pewno będzie pilnował. - patrzył na szatynkę, zamiast na Maya - Skolo tak się sprawy mają, to potrzebujemy komunikatora z przedstawicielami naszych obrońców, nr pani komisaz też byłby na miejscu, jak bysmy sobie cos przypomnieli. - nie mógł darować sobie uśmiechu, prezentując nową elegancką szczerbę, będącą z pewnością bardzo modną na ulicy - To co umawiamy się na wieczór Pani Komisarz, czy mamy randkę od razu? - Zyskując pewność siebie, Abi odkrywał, że szczerba w uzębieniu coraz mniej przeszkadza mu w mowie. Spostrzegł wreszcie zamurowanego Arthura - Koledze trzeba podać leki. Jestem odpowiedzialny, za jego stan zdrowia i robię to pro publico. Proszę o dostęp do ambulatorium, albo przynajmniej konsultację z psychiatrą. - Dick nie śmiał jeszcze straszyć adwokatami i innymi papugami medialnymi mając w nadziei wyczuć agentki. Trzy. Jak w tym serialu na Notflex: "Aniołki Charliego".
Ostatnio edytowane przez Nanatar : 07-04-2021 o 21:59.
|