Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2021, 20:47   #107
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Miami; Downtown; siedziba Kultu Zaginionego Miasta

Świat wokół tak jakby się zatrzymał, albo zwolnił jakby ktoś na niego wylał beczkę jakiegoś kleistego świństwa… To mogłaby być smoła gdyby nie ta wszechobecna czerwień i szarość. Roxy widziała te kawałki muru lecące na wszystkie strony. To jak wbijają się w ciała tych, których nie dosięgnął bezpośrednio wybuch, tworząc z nich coś w rodzaju krwawej miazgi. Jej policzek oderwał się od karabinu, a usta rozchyliły lekko drżąc. Widziała kolejne padających napastników i kultystów. Strzępy białych fartuchów i mundurów. Wybuch nie oszczędził nikogo.

Głosy docierały do niej powoli. Okrzyki tych co zostali przy życiu i konających. Patrzyła jak napastnicy zaczynają się wycofywać i to jakby ją szturchnęło. Spojrzała na Sammy szeroko otwartymi oczami czując że przez ten cały czas nie wzięła ani raz wdechu. Nerwowo wepchnęła jej w dłonie dwa karabiny i jakieś torby Jamesa, sama chwytając za swoje rzeczy i karabin.
- M.. musisz mi pomóc. - Wydusiła z siebie. Po czym dodała po dłuższej chwili. - Proszę.

Nie zważając na nic wyskoczyła ze swoimi rzeczami z okna i puściła się biegiem w kierunku gruzowiska. Nie była pewna czy Sammy jej towarzyszy. To… nie było istotne. Musiała ich znaleźć.


Już na gruzowisku zauważyła, że Sammy jest obok i wraz z nią przeszukuje resztki willi. Widziała dogorywających ludzi wokół i obiecywała sobie, że im pomoże. Pomoże jak tylko znajdzie Rity i Jamesa.

Nagle! Zobaczyła rękaw pod niewielką warstwą gruzu. Podbiegła i nerwowo zaczęła go odkopywać, szybko jednak zorientowała się że to żadne z jej towarzyszy. To musiał być jeden z tych wojskowych. Martwy. Zirytowana lekarka w jakimś dziwnym odruchu zerwała ciału z szyi nieśmiertelnik i naszywkę ze swastyką z rękawa i wepchnęła do kieszeni spodni.

Razem z Sammy biegały po tym całym gruzowisku w tą i nazad. Była wdzięczna młodej dziewczynie, że ta chciała jej pomóc, choć nie była też pewna na ile był to po prostu szok dla kultystki. Wszystkie jej ruchy były mechaniczne i nie wykraczały ponad polecenia, które wydawała lekarka. W końcu jednak… Znaleźli ich.

Ciała Rity i Jamesa były w opłakanym stanie, ale… żyli! A Roxy nie potrzebowała teraz dużo więcej. Opatrywała ich mechanicznie, odtwarzając wryte w jej ciało czynności. Tu zacisnąć, tam dołożyć gazę. Zatamować główne krwawienia. Na resztę przyjdzie czas później. Gdy już jako tako ich połatali, przy pomocy Sammy przeniosła rannych na coś co musiało być kiedyś sporym kawałkiem podłogi. Lekarka zabrała się za obmywanie ich twarzy i drobniejszych ran wodą z bidona, a młoda kultyska pobiegła po jakieś koce. Nie mogli się wyziębić, a przy tym w jakim stanie były ich ciuchy to raczej zbyt trudne by nie było.

Potem gdy już Sammy wróciła z okryciami, zostawiła ją by pilnowała dwójki nieprzytomnych pacjentów, a sama zabrała się za pomoc tym co jeszcze żyli. Do opatrywania ich używała głównie podartych na paski leżących tu i ówdzie, fartuchów należących do kultystów, rany przemywając wodą. Cały czas zerkała też w kierunku siedzącej obok Rity i Jamesa, Sammy.


- Emma! Obudziła się!

Okrzyk Sammy oderwał ją od spaceru po gruzowisku. Było tu sporo broni, ale i tak nie była w stanie jej zabrać. Zgarnęła co nieco naboi wrzucając je do plecaka i słysząc głos kultystki podbiegła do pacjentów.

Ledwie się podnieśli i pierwsze od czego zaczęła Rita to od łażenia po tym całym gruzie i zgarnięcia jakiejś spluwy. Lekarska podsumowała ten fakt milczeniem, a na komentarz Jamesa tylko spojrzała ku zawalonym schodom.

- Tam na piętrze coś jest. Jakby ciemnia. Nie zdążyłem tam wleźć, bo wszystko się zjebało a potem to już same wiecie. - Powiedział James odrywając Roxy od obserwacji Rity.

- Roxy, Samanta, dacie radę tam wleźć? - jego pytanie nieco zbiło ją z tropu.

- Mogę spróbować. - Po dłuższym namyśle wzruszyła ramionami. - Ale jak zacznie mi się ten syf walić pod nogami to najpierw was odprowadzę w jakieś bezpieczne miejsce i najwyżej wrócę tu z liną.

Po tych słowach spojrzała niepewnie na Sammy.
- A co teraz z tobą?

Roxy spróbuje się wdrapać na piętro. Jak Sammy się zgodzi poprosi ją by ją podsadziła. No ale jak budynek będzie się walić to bedzie chciała zabrać rannych do ich lokum.


 
Aiko jest offline