Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2021, 22:26   #108
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 22 - 2051.03.06; pn; popołudnie

Czas: 2051.03.06; pn; popołudnie
Miejsce: Miami; Downtown; dom gościnny Cantano
Warunki: stołówka, jasno, cicho, ciepło na zewnątrz jasno, ciepło, pogodnie, sła.wiatr



Wszyscy






https://i.pinimg.com/originals/8f/2e...b77c0159b5.jpg


- Proszę, to zrobiłam specjalnie dla was. - Jenny zdjęła z tacy fikuśne szklanki z jeszcze bardziej fikuśną zawartością. Samo zdrowie jak zapewniała. Pomoże wrócić do zdrowia. Może tak było a może i nie. Ale na pewno dziewczna o migdałowych oczach umiała przyżądzać i serwować te kolorowe, owocowe napoje na bazie mleka albo jogurtu i owoców. Słodkie, smaczne i pożywne. No i za darmo! Bo skoro byli gośćmi senior Cantano i byli w jego domu dla gości…

No nie było tak źle. Właściwie to było tu całkiem dobrze. Chociaż to najbardziej zdawała sobie sprawę blondwłosa medyczka. James i Rita właściwie mieli z tym święty spokój bo odkąd wczoraj wieczorem Roxy jakoś dała radę ich przywieźć do domu Wranglerem James’a to przespali wieczór, noc, ranek i sporą część dnia. Okazało się, że póki jeszcze adrenalina krążyła w żyłach to kierowca i złodziejka jakoś jeszcze funkcjonowali. Ale jak to z nich zeszło to oklapli zupełnie zapadając w letarg bez snów. I cała reszta spadła na Roxy i Sammy. Dobrze, że jak już przyjechały pod dom to obie panie Chen wyszły im pomóc wnieść pokiereszowaną dwójkę do wnętrza domu. I okazały się bardzo przejęte i pomocne. Zwłaszcza Jenny co była młodsza i silniejsza pospołu z Sammy okazała się dla Roxy się trzecimi rękami w opiece nad rannymi. Zwłaszcza, że była tu gospodynią więc wiedziała co gdzie leży, jak działa i w ogóle.

Potem jak już oprały się z zakrwawionymi ciałami kolegi i koleżanki mimo, że już była północ albo i po to zrobiła coś do jedzenia dla Roxy i Sammy. Na śniadanie też tylko one zeszły a pozostała dwójka nie bardzo reagowała nawet na zmianę opatrunków. Dopiero teraz, jak już była druga połowa dnia to wstali i zeszli na dół na mniej więcej obiad. Trochę musieli poczekać aż Jenny wszystko naszykuje dlatego na razie im zaserwowała po tym owocowym napoju.

Dla James’a i Rity dzień zaczął się właściwie teraz. Z poprzednich wydarzeń niewiele pamiętali. Jeszcze coś, chyba, że idą albo raczej, że dziewczyny im pomagają iść w stronę Wranglera. A potem pojedycnze obrazy. Jakieś widoki umykającego miasta za oknami. Schody do góry. Łóżko. Ktoś kto się nad nimi pochyla i coś mówi. Wszystko pomieszane i mętne. Dopiero więc jak już za oknami była druga połowa dnia obudzili się na dobre. I poczuli jak podziurawione kulami i ciosami ciało boli. Mogli obejrzeć swoje opatrunki i resztę. No a żołądek wezwał ich na dół. Byli głodni. Właściwie nic nie jedli od wczorajszego obiadu jeszcze w siedzibie kultu. Ale mimo wszystko byli żywi. Wczoraj ledwo trzymali się na nogach i w końcu nawet to nie do końca. A dzisiaj dali radę zejść na dół i chociaż ciała były zesztywniałe i obolałe to jednak chodzić już mogli samodzielnie. Bieganie to chyba jeszcze by mogło być problematyczne ale chodzić już mogli.

Roxy właściwie też dopiero wstała. I też była głodna. Ją z kolei wymęczyło czuwanie nad dwójką pacjentów. Dobrze, że ta Sammy i Jenny jej pomagały to w końcu w dzień mogła odespać to co nie bardzo jej sę udało w nocy. A gdy obie siedziały w stołówce czekając na obiad gotowany przez Jenny niespodziewanie zjawili się Rita i James. Sammy to chyba zaskoczyło bo straciła wątek.

- Cześć. Jak się czujecie? - zapytała patrząc niepewnie jak pozostała dwójka dosiada się do tego samego stołu jaki zajmowali wczoraj rano. A wydawało się jakby to było lata temu. Jak już byli w komplecie była kultystka kontynuował to co zaczęła mówić nim przyszli.

- Myślę, że to może być zdjęcie prawdziwej mapy. Tak sądzę. Nigdy jej nie widziałam. Ale słyszałam, że mistrz Amos ma ciemnię. A tu jest jakaś mapa. Tylko taka chyba ciemnieje. Wczoraj jak ją braliśmy to mi się jaśniejsza wydawała. - pokazała coś co wyglądało jak zdjęcie mapy. Były jakieś rzeki czy strumienie, lasy, plamy, symbole no i nieśmiertelna, eliaszowa dobra mowa. Wczoraj Roxy i Sammy jak się wspięły na piętro częściowo zawalonej willi udało im się dostać do ciemni o jakiej wspomniał James. A tam suszyły się zdjęcia i odbitki. Jedną z nich zerwała Sammy i w podnieceniu zaczeła nawijać, że to chyba prawdziwa mapa. Znaczy jej zdjęcie. Mniej więcej jak i teraz tylko wówczas była bardziej rozemocjonowana tym odkryciem. Potem razem z Roxy miały inne zajęcia i priorytety więc mapa poszła niejako w zapomnienie. Ale jak dzisiaj oglądały to zdjęcie Roxy też miała wrażenie, że wczoraj była jakaś jaśniejsza. Czyżby jej się wydawało?

Ale jak Rita wzięła fotkę mapy w swoje ręce rozpoznała zagrożenie. Owszem, to była fotka, nawet jakiejś mapy. Ale albo Amos miał kiepskie chemikalia albo coś poszło nie tak. Brakowało utrwalacza. I wystawione na światło dzienne fotografie powoli ciemniały. Trzeba było je jak najszybciej zawieźć do jakiejś ciemni z porządnym utrwalaczem aby je zachować chociaż w obecnym stanie. Bez tego za parę godzin, może parę dni zdjęcia zrobią się kompletnie czarne i nieczytelne. Do tego czasu względnie bezpiecznie można było je trzymać z dala od światła słonecznego albo oglądać w ciemni przy czerwonej żarówce.


---


Mecha 22

Rita; gojenie się ran; (BUD + Sprawność); 5 + 3; rzut: Kostnica suk > rany 2>3/9

James; gojenie ran; (BUD + Sprawność); 2 + 1; rzut: Kostnica suk > rany 2>3/9

Roxy > Rita; leczenie ran; (SPR + Chirurgia); 13 + 4; rzut: Kostnica suk > rany 3>4/9 (Pielęgniareczka 4>5/9)

Roxy > James; leczenie ran; (SPR + Chirurgia); 13 + 4; rzut: Kostnica suk > rany 3>4/9 (Pielęgniareczka 4>5/9)
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline