Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2021, 20:13   #32
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Na kapłanie wypowiedź szlachcianki aż takiego efektu nie wywarła, ale nie zdołał ukryć grymasu niezadowolenia, który na krótką chwilę przemknął po jego twarzy. Szybko jednak się opanował, widać było doświadczenie w gierkach tego typu.
- Pani Pergundo, nie to jest moim zadaniem, tylko troska o wiernych. Wierzę, że śledczy waszego wuja wykażą się większym profesjonalizmem, niż nasi strażnicy, i sprawa zostanie szybko rozwiązania. O to przecież wszystkim nam chodzi, prawda? O dobro dzieci, a nie słowne przepychanki? Każdy niech zajmie się swoją działką, a wtedy będzie większy porządek. - Wskazał na środek stołu. - Spróbujcie tortu, pani, śledczy Garil zaświadczy o jego wyśmienitym smaku.

Krasnolud tylko się uśmiechnął i przytaknął. Rozmowa weszła na grunt, który znał słabo i nie czuł się na nim pewnie. Mimo to podjął wątek.
- Z całym szacunkiem, w słowach panienki Pergundy jest pewna słuszność. Dla dobra miasta gotów jestem znosić niewygody lecz żywię nadzieję, że prędzej niż nadejdzie czas konfrontacji z porywaczem mieszkańcy Krassenburga zwiększą ostrożność. Nakłonić ich do tego nie zdoła byle przyjezdny, choćby miał glejt od samego Elektora - co innego poważany powszechnie mąż stanu, świeckiego czy kapłańskiego - wyłożył gładko swoje racje i popił je piwem.
- Pójdę nawet krok dalej, o ile wybaczycie mi śmiałość. Za krótka jest nasza tutaj wizyta, by cokolwiek wyrokować, ale wzmożona czujność i wzajemna troska ludzi, sąsiadów o siebie nawzajem w tym trudnym czasie z pewnością nie utrudni rozwikłania sprawy porwań. I nie widzę nikogo bardziej kompetentnego niż ojciec by takie zachowania zalecić bądź zaaprobować wszem i wobec. Skoro władza świecka od razu nie wykazała się skutecznością ludność może szukać wsparcia w swojej świątyni - zakończył czując, że znowu zaschło mu w gardle.
Popił więc i powyższy akapit, nieco zbyt łapczywie niż pozwalały na to maniery przy stole.

Szlachcianka delektowała się tymczasem winem zastanawiając się czy napychanie brzucha i wyciąganie od wiernych resztek srebra jest jedyną aktywnością gospodarza. Na jego wykręcanie się od fizycznej troski o wiernych zareagowała tylko nieco smutnym 'Ach', a tort, który rekomendowano do spróbowania miał w sobie gorzki i mdły posmak. Tak przynajmniej uważała Pergunda. Ze wszystkich przywar nie cierpiała ona bowiem nieróbstwa. 'To nasze czyny świadczą o nas' chciała dodać, ale uśmiechnęła się tylko uprzejmie, a na słowa krasnoluda uśmiechnęła się trochę bardziej.
- Co innego prowadzić śledztwo, co innego nawoływać mieszkańców do ostrożności. To już robiłem na nabożeństwach, ale jeśli uważacie za zasadne, by wzmocnić ten przekaz, powtórzę wiernym swoje słowa. - Kapłan pokiwał dłonią na młodszego ze Schwarzów, a gdy ten podszedł do niego wziął go na kolana. Widelczykiem odkroił kawałek tortu i podał go chłopcu. - Prawda, że mówiłem i tobie, i bratu, i innym, że muszą się pilnować?
Max, wyraźnie zadowolony z poczęstunku, pokiwał tylko głową i wziął kolejnę porcję deseru.
- To bardzo roztropnie - dodała Pergunda zastanawiąca się jednocześnie co robiła by ona na kolanach u ojczulka. - Byłoby zaiste wskazane, aby wezwanie powtórzyć, jeśli wielebny uważa tak samo. Tajemnica jest nie wyjaśniona, a zbliża się kolejna pełnia - odstawiła torcik, pociągnęła łyk herbaty i dyskretnie uporządkowała swoje najbliższe otoczenie. Potem zamyśliła się obserwując krajobraz za oknem.
- Zrobię to, słuszne to i roztropne.

Gerhardt zauważył, że atencja okazywana przez kapłana Maxowi wyraźnie psuła humor jego starszemu bratu. Leo patrzył z kwaśną miną na to, jak ojciec Teofil podsuwał kolejne kawałki ciasta młodszemu ze Schwarzów. Pomyślał, że warto by było porozmawiać ze starszym. Ale nie teraz. Najwcześniej jutro, by nie wzbudzić podejrzeń. Kapłani miewają różne ciągoty, a wiedzę można użyć na różne sposoby.
- Wybaczcie ojcze że o przyziemnych sprawach będę mówił, ale ufam, że kto jak kto, ale Wy na pewne sprawy spoglądacie z szerszej perspektywy. I może dostrzegacie rzeczy, których szlachetnie urodzeni nie widzą, a prości ludzie nie rozumieją. Czy nie macie wrażenia, że te porwania zdarzają się w nieprzypadkowym czasie? - zarządca zaczął otwartym pytaniem.
- Nie jestem pewien, czy dobrze was rozumiem. - Kapłan machnięciem ręki pokazał, że chce więcej wina w kielich, a chustą w drugiej dłoni wytarł błyszczące tłuszczem usta. - Czy o to, że wszystkie te zbrodnie zdarzają się przy pełni księżyca? Wiadomo, że ciała niebieskie, księżyce zaś szczególnie, mają wpływ na różne istoty na ziemi. Ludzi i potwory jednako. Wilkołaki robiące się aktywne przy pełni to nie tylko legendy. Demony przyzywane w te dwie przeklęte noce w roku. Lunatycy, działający jak bezwolne kukły nocą. Podobno w Bögenhafen zaobserwowano kiedyś na Morrsliebie demonicznie uśmiechnięta twarz.
- Tu jednak rzecz dzieje się przy pełni “normalnego” księżyca. Czy Waszym zdaniem chodzi tylko o więcej światła - choć dzień przed czy po w sumie niewielka w tym różnica - pobudzenie u jakiegoś szaleńca czy może o jakiś kult lunarny? Wy lepiej na takich rzeczach się znacie, zwłaszcza gdyby szło o ostatnią.

Teofil westchnął i odsunął od siebie talerzyk z ciastem, jakby rozmowy na tak poważne tematy odbierały mu apetyt.
- Tak, macie rację. To ten mniejszy z księżyców łączony jest ze złymi i nienaturalnymi sprawkami na tym świecie. Jest chaotyczny i nieprzewidywalny. Mannslieb z kolei ma stały cykl, uczeni i teolodzy uznają za bardziej naturalny w swym charakterze. Czy może on wzbudzać aktywność u kogoś lub czegoś? Tego nie wiem. I nigdy nie słyszałem, żeby ktoś opierał swoje wierzenia o ten właśnie księżyc.
- Czy gdybyśmy potrzebowali wsparcia możemy liczyć na Waszą Wielebność?
- Ależ oczywiście, zrobię co w mojej mocy, by uchronić kolejne dzieciaczki od takiego losu.


- Późno już - krasnolud uderzył dłońmi w uda. - Pora na mnie, chciałbym jeszcze dziś zdążyć odwiedzić jednego człowieka. Panienka udzieli mnie zaszczyt... Sobie towarzyszyć? - Garil zagubił się w etykiecie.
Pergunda nie bardzo zrozumiała, ale wyglądała jakby nie miała wątpliwości.
- Oczywiście - wydało jej się odpowiedzią najbardziej na miejscu.
Chwilę później przypomniała sobie jednak o krótkim postoju pod strażnicą celem zmobilizowania miejscowego kanalarza.
 
Avitto jest offline