15-04-2021, 19:10
|
#16 |
| Thoer popłynęła między skałami. Wychyliła się raz, aby zobaczyć odległość, była w połowie drogi. Śluz był tu wszędzie. Wychyliła się drugi raz, była u wejścia. Wystająca głowa zobaczyła przedziwny widok. Na środku pomieszczenia o planie kwadratu stał pękaty metalowy słup obleczony dziwną, chaotyczną energią. Wewnątrz słupa, otoczona czterema wspornikami, była ogromna, szklana kula. Ta była potłuczona, a w środku niej znajdował się ogromny ślimak, którego skorupa mieniła się wieloma kolorami, a jego cztery czułki były napęczniałe i pełne kolcy. Był w drgawkach od energii jaka przepływała przez jego ciało. Ów moc płynęła pod sufitem, koło kolejnych trzech dużych skorup i po ścianie do czterech różnych szklanych kontenerów. W każdym z nich był jeden żywiołak. Jeden, ognia, jeden wody, jeden, powietrza i jeden, ziemi. Ślimak na środku zadrgał nagle mocniej i istoty w szklanych kontenerach zawyły z bólu a ich forma zaczęła się zmieniać. Sama druidka poczuła się nagle jakby ktoś rozrywał jej jestestwo i splatał je na nowo. Wytrzymała jednak, ale wyrzuciło ją z ziemi. Nie była już żywiołkiem ziemi, tylko powietrza. Tak samo pozostałe zamieniły się żywiołem ze sobą. Ślimak dalej dygotał i pienił się, ale jego skorupa zakrzywiała całą energię tak, że nie mógł się ruszyć. Pozostałe na suficie pozostawały w uśpieniu. [media]https://www.belloflostsouls.net/wp-content/uploads/2016/11/VoloPreview3_zpscmsjwg5z.jpg[/media] |
| |