- Ach bracie… - Anna westchnęła ciężką spoglądając na beczkę.

- Nie wiem kto cię tu przysłał, kto wezwał, ale najwyraźniej nie poinformował o wszystkim. Zostałam wybrana na przywódcę jednostki Płockiej. Mój wiek nie ma tu znaczenia, a jeśli ty oceniasz przez jego pryzmat doświadczenie inkwizytorów to świadczy tylko i wyłącznie o twym braku doświadczenia. - Głos Anny był spokojny. - Teresa była ulicznicą, kobietą rozwiązłą. Wampiry słyną ze swego kuszenia i demon lub jego brak nie miał wpływu na mą decyzję. Nie chcę narażać misji gdy widziałam jak wielki ma ona na ciebie wpływ.

Zamilkła na chwilę. Eberharda był taki jak Fyodor. Arogancki, dziecinny jak na swój wiek. Zakonnica wiedziała do czego doprowadziło to Fyodora.

- Zostaw ją w Płocku lub odejdź spod terenu mojej jurysdykcji wraz z tym wampirem. Zawiadomię twój zakon i centralę inkwizycji o tym zajściu i o tym co znalazło się w twym posiadaniu, bo taki jest mój obowiązek. Im jednak pozostawię ocenę twych działań. I proszę nie zmuszaj mnie do działań, które doprowadziłyby do zniszczenia twej ukochanej.