Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2021, 12:32   #129
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Kvaser wyglądał na poirytowanego. Nie byłoby to nic niezwykłego, osioby, które nie znały Kvasera, nie dostrzegłyby subtelnych różnic. Miecza trzymanego na ramieniu, chodzenia od ściany do ściany, zaciskania pięści. Delikatnie podwyższonej temperatury wokół małego wojownika.
Wreszcie zabrał głos, wymachując tym razem nie palcem, lecz mieczem wokół, jakby był ostrym wskaźnikiem, laską lub inną zabawką dodającą tylko akcentu wypowiedziom, Nie było w tym agresji, raczej… Znużenie, przyzwyczajenie? Zdecydowanie to drugie.
- Najpierw chwytamy tego mgielnego - niziołek powiedział hardo - a jak chcecie iść wedle poprzedniego planu - zatoczył koło mieczem i wskazał drzwi - droga wolna. Ja wezmę maskę - widać było, że niziołek się waha - i załatwię to raz, ale porządnie.
Imra się skrzywiła, a z jej oczu zionął chłód.
- Teraz się na to zdecydowałeś? Wcześniej nie mogłeś? - wycedziła wkurwiona.
- Tak - niziołek powiedział krótko, z lekkim, krzywym uśmiechem.
- Jeszcze czego. Nie zabierasz maski i idziesz razem z nami. Grzecznie - tym razem Imra naprawdę miała dość zachowania niziołka. - Możesz być sobie szalony, wypruty przez boga i poskładany przez druidów, ale są pewne granice i zaczynasz przeginać. Albo wszyscy idziemy albo pierdolić to wszystko. Ciebie w szczególności. Ogarnij się albo zajebie ci i twoja małpia zwinność ci nic przy tym nie pomoże.
Kvaserowi nie schodził lekki uśmiech z ust. Lecz tym razem nie było szybkiej, czasem nawet błyskotliwej riposty ze strony nizioła, do jakich się przyzwyczaili. Nie było gromkiego śmiechu, podniesionego głosu, szerokich gestów. Była cisza. Ta sama cisza, to nabożne skupienie, wciągnięcie do wewnątrz całego gniewu, który Imra obserwowała już z bliska, gdy niziołek wpadał w szał. Lecz teraz to nie było to. To był wyraz woli małego wojownika, wyraz ociosanego bólem charakteru, twardego postanowienia. On naprawdę nie miał zamiaru ich przekonywać, po prostu założył miecz na ramię i ruszył swobodnym krokiem wziąć maskę.
Wędrowiec, trzymając w ręce skurczoną katapultę, stanął niziołkowi na drodze.
- Później. Rytuał schwytania jest długi, a Vaala i Harran rzucili już swoje zaklęcia. Jeśli nie ruszymy teraz, będziemy musieli inaczej wyprowadzać stąd ludzi. Jeśli tak bardzo wam na nim zależy, to wrócimy potem, jak już ustalimy, jak utrzymać Wołającego w jednym miejscu podczas całej inkantacji.
- Widzisz tą zgraję - Kvaser palcem wskazał na dzieciaki - albo masz zamiar zrobić zrobić sobie z nich mięsne tarcze, albo jesteś debilem. Naprawdę myślisz, że Wołający będzie aż tak przerażony naszą grupką, że nawet nie pomyśli, aby wychylić się i po prostu pożreć, raz jednego, raz drugiego? Jak polujący rekin czy duże koty. Jest nas za mało aby skuteczne eskortować taką zgraję. A mam wrażenie, że śmierć w objęciach tej mgielnej pokraki to nie jest dobra śmierć.
- Wołający jest częścią mgły, nie powinien jej opuścić. Sowy będą też od niego szybsze. Nie zdąży ich dopaść, zanim wylecą przez dach nad mgłę. Jeśli teraz będziemy zajmować się rytuałem, o ile maska w ogóle zadziała na Wołającego, stracimy okazję na bezpieczne przeniesienie ich poza mgłą.
Imra warknęła słuchając przepychanki. Zgodnie z obietnicą doskoczyła do Kvasera i mu po prostu przywaliła. Mocno i z całą swoją smoczą furią.
Bezimienny, odwrócony do niej plecami nie miał możliwości by zauważyć jej ataku. Kvaser stojący przed konstruktem również, ale jego instynkty zadziały poprawnie. Uskoczył, by uniknąć ciosu… nie dość szybko jednak. Zabolało… rozwścieczona wojowniczka potrafiła uderzyć, w głowie zahuczało. Widok w takim stanie Imry uderzył falą strachu w serce niziołka, ale ten był twardy i zdołało to nim tylko wstrząsnąć. A poza tym choć bolało to siniak nie był czymś co mogło życiu zagrozić.
Niziołek zachwiał się na nogach, podpierając mieczem o podłogę. Widać było, że potrzebuje chwili aby dojść do siebie po celnym sierpowym Imry. Rozwlekle, niemal flegmatycznie, kupując sobie cenne sekundy, splunął krwią z ust. I odwrócił się twarzą do Imry… Uśmiechnięty. Wybuchnął się gromkim, niosącym się po pomieszczeniu śmiechem.
- Bijesz lepiej niż niejeden pięściarz - powiedział z szelmowskim uśmiechem - teraz już spokojniej? - Zapytał retorycznie patrząc na wściekłość kobiety. Mimo bycia wiecznie wkurwionym niziołkiem, czasem wyglądał, na jej tle, jak mnich.
- Gorzej jak małe dzieci. - Harran z niesmakiem skomentował zachowanie kompanów. - Imra, zostaw go! Jeśli chce się poświęcić dla dobra pozostałych, to mu nie przeszkadzaj!
- Ummm - Vaala zamrugała ślipkami z dziwną miną na całą zaistniałą sytuację i… tyle. Jej wzrok jedynie przesuwał się po towarzystwie.
- Nie sądzę, że jeden nizioł z maską będzie w stanie powstrzymać tego mgielnego. Do tego tańca trzeba dwójki osób. - wtrąciła znienacka Zakkara. - I potrzeba jakoś… przyciągnąć uwagę, bo może wybrać jednak szkraby.
- Jestem za planem waszego niziołka.- dodał Khorsnak wodząc dłonią po brodzie. - Jeśli zdoła odciągnąć uwagę potwora, a nie zdąży go złapać… zawsze może zwiać tu. Poczekamy na niego z teleportacją. Powiedzmy że będziecie nam coś winni jeśli uratujemy ostatecznie jego duszę przed pożarciem.
- Eeeem… nie żebym się czepiał, ale macie kapłana…- wtrącił znienacka Cadamus.- On nie wystarczy by trzymać karceniem wołającego na dystans.
- To religijny fanatyk… jak wszyscy oranci. Nieszczególnie chce pomóc.- rzekła Zakkara ironicznie.
Nie zwracając uwagi na dyskusje (z dupy wyjęte) krasnali z dziadko-magiem, Vaala zawarczała. I nagle zaczęła się przemieniać. Jej ręce i nogi szybko się wydłużyły, po czym stały jakby "wężowate". Do tego również coś podobnego zaczęło jej wyrastać z tułowia...i w końcu całe jej ciało przemieniło się w szarawą bryłę, w masę, która rosła i rosła i rosła(i przy okazji już nie było nieco obrzydliwego widoku gdy "coś" z niej wyrastało). I w końcu…


Ogromne bydlę z mackami, ledwo co się mieszczące rozmiarami w pomieszczeniu, ryknęło w stronę własnych, znajdujących się przy niej, towarzyszy.
Harran odsunął się pod ścianę, chcąc znaleźć się jak najdalej od przerośniętego mackowatego stwora, jakim stała się zdecydowanie mniej pokaźnych rozmiarów druidka.
Imra z początku nie zwróciłą uwagi na mackostwora bo jej uwaga była całkowicie skupiona na pewnym irytującym niziołku. Potem było za późno na cokolwiek.
Między wojowniczką a niziołkiem pojawiła się nagle wysoka, niby-stalowa bariera z jednego ze skrzydeł Wędrowca.
- Dosyć! - warknął automaton - Nie mamy na to czasu. Imra, uspokój się i łap za balistę. Vaala, masz zamiar latać w tej formie? Kvaser, bierz maskę. Jeśli tak chcesz zająć się Wołającym, zrobimy to na neutralnym terenie, a nie tam, gdzie ma same przewagi. Lecimy kilkadziesiąt metrów nad mgłą, jeśli odważy się ją opuścić, mamy go na otwartej przestrzeni, i do tego poza jej ochroną. No chyba że wolisz bawić się w chowanego z niewidzialnym, regenerującym się wrogiem?

W tym czasie, Vaala-wielgachna ośmiornica… pochwyciła nagle wszystkich towarzyszy w swoje macki, każdego w jedną, obejmując ich w pasie, po czym podniosła ich z podłogi… i nimi potrząsnęła.
- Czas działać, a nie na zwady! - Odezwał się mackowaty stwór basowym głosem Druidki. A jedna z macek, prześliznęła się nawet pod nogami Kvasera… i po chwili zaczęła się cofać, by powrócić przed Niziołka, z maską w owej macce, która została wprost wepchnięta w tors małego wojownika. Niziołek chwycił artefakt. Kiwną głową raczej z przyzwyczajenia niż uwagi, bardziej zamyślony nad czymś innym. Uśmiechnął się pod nosem - wyglądało to trochę groteskowo biorą pod uwagę spuchniętą cześć twarzy.
- Mam nadzieję, że zmarli nie poczują się obrażeni - mruknął chyba nie nie do nich. Osoby które trochę znały Kvasera, wiedziały, iż mówi o umarłych, i innych duchach, których zemstę przyjął jako własną.
- Idę po tę balistę - półelfka powiedziała po postawieniu na ziemi.
 
Sindarin jest offline