Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2021, 18:50   #91
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 32 - 2519.X.12; zmierzch

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; okolice Bastionu
Czas: 2519.X.12 Backertag (4/8); zmierzch
Warunki: na zewnątrz ciemno, granat nieba; umi.wiatr, zachmurzenie, b.mroźno


Wszyscy



- Spadamy stąd. Nic tu nie ugramy. - z ciemności dobiegło zniechęcone westchnienie czarnowłosej śledczej z Zamku Lenkster. Wydawało się, że ta strzała jaka stuknęła kilka drzew od niej przesądziła sprawę. Jakiś czas trwały narady i wymiana wykrzykiwanych uprzejmości pomiędzy obiema stronami ale przełom jakoś nie nastąpił.

Po tym jak opancerzony tarczownik wysunął się do przodu i posłał wiązankę do tych na murach odpowiedź przyszła całkiem szybko.

- Łżesz jak pies gobliński synu! Jest was może tuzin i jesteście tu sami! Nie macie żadnych posiłków! - z góry i od przodu huknął zdecydowany, pewny siebie głoś. Niemniej gromki niż Anthona. Wywołał on niemałe poruszenie wśród napastników. Zwłaszcza u Deacher i Jensena.

~ Skąd on to wie? Musieli nas jakoś śledzić! ~ Jensen pochylił się do śledczej ale i przy okazji do Karla który chował się za głazem obok nich. Śledcza też nie miała na to prostej odpowiedzi.

~ No rzeczywiście. Musieli nas jakoś śledzić. ~ przyznała niechętnie chociaż też nie miała pojęcia jak tamci mogli tak dokładnie oszacować ich liczebność. Ale po chwili dyskusji musieli przyznać, że jak przez parę dni pod rząd jechali dnem doliny to może nawet z murów zamku byłoby ich widać. A jak nie to z okolicznych lasów na zboczach doliny.

~ Teraz to już nieważne. Spróbuj ty. Może nie wiedzą z kim się mierzą. ~ Deacher po tej szeptanej naradzie poleciła swojemu człowiekowi aby ten spróbował kolejnej tury negocjacji.

- Tu oddział łowców czarownic śledczej Deacher z Zamku Lenkster! Pierzchajcie a będziecie mogli odejść wolno! Chodzi nam tylko o kultystów i wrogów Imperium! Reszta może odejść wolno! - krzyknął w zapadających ciemnościach w stronę bramy i murów obsadzonych przez obrońców.

- Odejść wolno?! Macie nas za naiwniaków!? I co dalej?! Będziemy mogli sobie wybrać kolor sznura na jakim będziecie nas wieszać czy rodzaj drewna na naszym stosie?! - ten sam głos ociekał butą i ironią. Widocznie nie bardzo dowierzał albo w wiarygodność intencji nieproszonych gości albo w reputację miłosierdzia łowców czarownic.

~ Poznajesz go? Kto to jest? ~ śledcza trzepnęła w ramię związanego jeńca co z zimna albo utraty krwi trząsł się jak osika.

~ To rycerz pani. Ma zbroję i miecz. Jak rycerz. Zowią go Zygfrydem. My się do niego zwracamy “panie”. Bardzo surowy i straszny. ~ wyjąkał przestraszony jeniec. Para łowców czarownic chwilę trawiła te jego słowa.

~ Krótko ich trzyma. Może jakby byli bez niego to coś byśmy ugrali. Ten tu to widzę do odważnych nie należy. Ale jak oficera mają za plecami to może być ciężko. ~ strzelec pozwolił sobie na swój komentarz do tej sytuacji. Deacher jeszcze chciała wiedzieć czy mógłby spróbować go ustrzelić. Chociaż na tyle aby na chwilę wyłączyć go z akcji. Ale Jensen pokręcił głową. Było już zbyt ciemno by coś widzieć a tamci i tak kryli się za blankami i resztą murów. Nawet w środku dnia byłoby bardzo trudno trafić kogoś z nich.

A jak zrobiło się ciemno zza murów posypały się strzały. Leciały zapalone i opadały jak komety. Strzelających łuczników nie mogło być zbyt wielu. Może kilku. Z początku nie bardzo było wiadomo jaki to ma mieć cel. W tych ciemnościach nie bardzo mogli liczyć, że trafią kogoś zwłaszcza jak Ostlandczycy chowali się za drzewami i kamieniami. Ale te niewielkie płomienie dawały plamy światła. W miarę jak było ich coraz więcej to i coraz trudniej było przemknąć się plamami ciemności pomiędzy nimi. A w razie szturmu na bramę atakujący musieliby mijać te plamy światła będąc na widoku tych z góry gdy tamci wciąż byli skryci w cieniu. To pewnie zdecydowało, że śledcza ostatecznie zrezygnowała z bezpośredniego szturmu na bramę.

Połączona grupa z Wolfenburga i Lenkster bez kłopotów oderwała się od swoich drzew i skał aby odbić od posterunku przy bramie.

- To co teraz? Próbujemy z tymi linami? Wracamy na dół i spróbujemy jutro? Szukamy jakiegoś wyłomu w murze? - Jensen zapytał śledczej o dalsze poczynania. Szli pod baldachimem prawie gołych gałęzi drzew i granatem zachmurzonego nieba ponad nimi.

- Teraz? Teraz to… - nie dowiedzieli się co teraz zamierzała zrobić i zdecydować śledcza bo po ciemku chyba pod butem usunął jej się kamień czy co. W każdym razie straciła równowagę. Ale na tym stoku, w tych ciemnościach zwykłe potkniecie przemieniło się w osunięcie się dobry kawałek zbocza na dół. Razem z grzechotem opadających kamieni i żwiru. Przestraszeni tym żołnierze szybko ruszyli w pogoń za staczającym się ciałem. Dopadli go gdy się zatrzymało kawałek dalej. Jensen pochylił się nad nieruchomym ciałem. Przystawił ucho do twarzy swojego dowódcy a reszta w napięciu czekała na werdykt.

- Żyje. Oddycha. Chyba dostała w głowę. Wyczuwam krew we włosach. Jest nieprzytomna. - obwieścił wkrótce po tych oględzinach. Wyjął coś jasnego ze swojej torby. Chyba opatrunek. Bo w tych ciemnościach widać było jak na bladej plamie głowy nieprzytomnej śledczej pojawił się szeroki, jeszcze bielszy pas gdzieś w okolicy czoła.

- To co teraz? - zapytał niepewnie któryś z żołnierzy. W ciemnościach nie było wiadomo który.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline