Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2021, 07:28   #83
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Na razie usłyszały jednak pukanie do drzwi, a po chwili drzwi się otworzyły i posiłek na tacy został przyniesiony do stolika. Kelnerka postawiła go na stoliku przed fotelami. Dygnęła i zapytała.
- Czy to wszystko?
- Na razie tak. W razie czegoś iść do baru, czy machać przez okienko? - Morga uśmiechnęła się do kelnerki.
- Lepiej iść do baru.- odpowiedziała dziewczyna z lekkim uśmiechem.
- Jasne. To tak zrobimy. - Morgan sięgnęła do dzbanka z nalewką i rozlała ja do niewielkich naczynek.
Kelnerka dygnęła i z uśmiechem wycofała się do drzwi, zostawiając trzy pokojówki same.
- To co… za nas? Za spotkanie? - Elizabeth uniosła jedno z naczynek.
- Za spotkanie!- zgodziły się obie pokojówki biorąc czarki w dłoń i wychylając je jednym haustem.
Elizabeth także wypiła i poczuła jak mocny alkohol rozpala i nieco drażni jej gardło. Dopiero po chwili poczuła wiśniowy smak nalewki.
Gdy odstawiła kubek jej noga powędrowała do nogi diablicy i przesunęła stopą po łydce dawnej współlokatorki.
- Nie tracisz czasu co ?- zachichotała rogata nadal z kubeczkiem w dłoni sącząc trunek. Jej wzrok wędrował po ubraniu El i jednocześnie tym wzrokiem przyjaciółkę “rozbierała”.
- Mam ci dać jeszcze chwilę. - Stopa El powędrowała wyżej pod spódnicę diablicy.
- Ależ nie ma ku temu powodu.- mruknęła rogata rozchylając uda i pozwalając stopie El na dalsze zabawy.
- A nalejesz nam jeszcze? - Morgan uśmiechnęła się napierając stopą na bieliznę diablicy.
- Może lepiej… niech Deidra naleje.- sapnęła cichutko rogata wiercąc się na fotelu i odstawiając na bok pusty kubeczek drżącą dłonią. Deidra westchnęła i zabrała się za dolewanie, podczas gdy diabliczka wiła się lubieżnie na fotelu.
- Hm… tyle że tak.. niewiele widzi. - El zamyśliła się. - Usiądziesz przede mna na stole?
- Najpierw ty więcej pokaż…- odparła z uśmiechem Frolica wędrując spojrzeniem po El.- Ciekawe czy służąc nowej pani utuczyłaś się trochę.
- A czemu bym miała? - El pokazała jej język, ale zaczęła rozsznurowywać gorset by odsłonić swoje krągłości.
- Bo jesteś teraz nieco... wyżej od nas… teoretycznie.- zachichotała lubieżnie Frolica bezczelnie spoglądając na piersi panny Morgan, coraz bardziej widoczne. Także i Deidra zezowała w tym kierunku. Musiała być miłośniczką tych kobiecych krągłości.
Morgan zdjęła gorset i koszulę i poklepała stół przed sobą.
- Chodź tutaj diabełku. - Uśmiechnęła się lubieżnie do Frolicy.
Frolica wstała i podciągnęła spódnicę w górę odsłaniając przemoczoną bieliznę i zgrabne nogi. Podeszła do El prosząc.
- Pomożesz z majtkami?
- Jasne. - Morgan sięgnęła do bioder diablicy i zsunęła z nich przemoczoną bieliznę, palcami sunąc po czerwonej skórze.
- Podoba się to co widzisz? Bo nam bardzo.- mruknęła rogata zerkając na nagi biust Elizabeth. Cofnęła się i usiadła na stoliku odsłaniając całe swoje podbrzusza i uda. Deidra z wypiekami przyglądała się ich zabawie… szczególnie krągłym piersiom panny Morgan.
Morgan sięgnęła po pełne naczynie i powoli zaczęła lać jego zawartość na kwiat diablicy, do którego przywarła ustami.
- Figlarka…- jęknęła rozpalonym głosem rogata prężąc się i wijąc pod tymi pieszczotami. Jej kobiecość smakowała winem i pożądaniem. A jej dłoń leniwymi ruchami burzyła fryzurę.
Elizabeth nie odpowiedział nic spijając alkohol z kwiatu kochanki. Liżąc go i ssac namiętnie.
Jedna z nóg rogatej wylądowała na plecach czarodziejki, dociskając ją do podbrzusza. Rogata sapała rozpalonym głosem i pojękiwała. A Deidra obserwowała to zaciskając uda.
Gdy trunek się skończył, Elizabeth sięgnęła językiem wgłąb kochanki dłońmi mocno rozchylając jej uda.
- O to to to…- jęknęła rozpalonym głosem rogata czując jak pieszczota El wprawia jej ciało w drżenie i wicie się. Jej ogon owinął się wokół piersi kochanki i boleśnie ją ścisnął, gdy rozkosz powoli się w niej wzbierała. Do szczytu Frolica miała już niedaleko.
Elizabeth skorzystała z okazji by wsunąć palce w ciało kochanki i zacząć się nimi rozpychać.
- Fi… figl… aaa.- to przeważyło szalę o Frolica doszła z głośnym krzykiem.
Morgan wysunęła palce i oblizała je ze smakiem.
- Nie wiem kto tu jest figlarą. - Powiedziała uśmiechając się lubieżnie do kochanki.
- No ty… chyba. - wymruczała lubieżnie rogata patrząc z góry na Elizabeth i oblizując wargi zsunęła się w dół na El. Siedząc na jej kolanach objęła ją w pasie całując usta, szyję i piersi kochanki.
- Yhym… - Morgan zamruczała lubieżnie i zerknęła na Deidrę. - A ty na co masz ochotę?
- Na twoje piersi… i resztę ciała… pobawić się nim. - wybąkała wreszcie blondynka ulegając nastrojowi chwili.
- To jak Frolico, pozwolisz jej? - Morgan uśmiechnęła się do siedzącej na niej diablicy.
- I może dołączę.- wymruczała zsuwając się z kochanki.
- Mam zdjąć też dolną część garderoby? - El spojrzała na blondynkę.
- Wszystko… - mruknęła wstydliwie Deidra.
- To może zamknijcie drzwi na kluczyk. - Elizabeth wstała z krzesła i niespiesznie zaczęła zdejmować z siebie resztki garderoby, które jeszcze miała na sobie.
Deidra przyglądała się rozbierającej się pannie Morgan z wypiekami na twarzy, podczas gdy Frolica ruszyła do drzwi by je zamknąć. Morgan postawnowiła poćwiczyć sztuczkę, którą pokazała jej Mel, powtarzając ruchy przyjaciółki teraz przez blondynką.
Niewątpliwie skupiałą na sobie uwagę obu niewiast. Ich spojrzenia wodziły za dłońmi Elizabeth. Ich oddechy były ciężkie od pożądania.
W końcu czarodziejka stanęła przed nimi golusieńka.
- No to.. oddaję się w wasze ręce. - Powiedziała z uśmiechem, sama czując przyjemne podniecenie.
- Połóż się na stole…- zaproponowała lubieżnie Deidra wodząc wzrokiem po ciele El i dodała. - I pamiętaj. Żadnego dotykania.
- Ciebie czy mnie? - El usiadła na stole, a chwilę potem się na nim położyła.
- Niczego i nikogo.- mruczała Deidra z lubieżnym uśmiechem klękając nad leżącą czarodziejką. Zaczęła ją całować jedną dłonią namiętne ściskając lewą pierś panny, podczas gdy rogata nie mając ochoty pozostać biernym widzem poczęła masować uda czarodziejki.
- Sadystki. - Morgan zamruczała lubieżnie, ale dłońmi chwyciła się mocno blatu stołu.
- Odrobinę.- mruczała rozpalonym głosem Deidra zabierając za ugniatanie i ściskanie piersi El, jednocześnie wodząc po nich szczytach językiem, a diablica kąsała uda ząbkami.
Morgan zaczęła pojękiwać i pomrukiwać od tych pieszczot coraz mocniej zaciskając dłonie na blacie. Czuła jak z jej kobiecości zaczyna się wydobywać ciepła wilgoć.
Niestety nikt się ją nie zajmował, ogon rogatej spoczywał leniwie. Jej język wodził po ukąszeniach, paznokcie delikatnie muskały skórę. Deidra stanęła okrakiem i miętosiła piersi czarodziejki i jak ciasto na chleb w dzieży spoglądając pożądliwym wzrokiem na jej twarz.
Elizabeth leżała z rozchylonymi wargami z coraz większym trudem łapiąc oddech. Jej biodra zaczęły się poruszać i ocierać o stół, choć niestety nie przynosiło to upragnionej ulgi.
- Możesz obrócić się na bok? - poprosiła rogata, a Deidra stanęła po prawej stronie stołu czekając aż El to zrobi, by znów się nią zająć.
Morgan położyła się na boku, frontem do blondynki ciekawe czego teraz ma się spodziewać po kobietach.
Rogata uniosła nogę El i ułożyła ją na swoim ramieniu, przycisnęła swoje ciało do niej… ocierając się kwiatuszek własnym wilgotnym kwiatem i pomrukując leniwie.
A Deidra jedną ręką podwinęła suknię do góry, drugą zsunęła majki w dół do ud, odsłaniając swoją kobiecość i początek paskudnej blizny zaczynającej się na lewym biodrze. Powoli zaczęła dotykać palcami w intymnym miejscu, na oczach panny Morgan i zerkając na zabawy rogatej.
- Nie chciałabyś tam poczuć mojego języczka? - Morgan oblizała spierzchnięte wargi.
- Jeszcze nie… wkrótce…- szeptała rozpalonym głosem Deirda wodząc paluszkiem i pojękując, podczas gdy kobiecość rogatej “całowała” intymny obszar Elizabeth.
El z trudem powstrzymywała się by nie chwycić bioder diablicy i nie docisnąć do siebie. Wpatrywała się w kobiecość blondynki rozpalonym wzrokiem, ciekawe jak Deidra smakuje.
Na razie musiała obejść się smakiem. Deidra dysząc i pieszcząc siebie, spoglądała jak rogata wrażliwym miejscem ociera się o intymny obszar El pojękując. Była już blisko… tak jak i Frolica.
Elizabeth także była na granicy, choc chciałą też więcej… mocniej. Zaczynał ją przerażać ten ciągły niedosyt. Z piskiem i intensywnie Deidra doszła opryskując twarz El swoim pożądaniem. Dysząc lekko podeszła bliżej i dodała.
- Ttteraz możesz.
Morgan sięgnęła językiem do kobiecości blondynki, zlizując to co ta z siebie wylała.
- Milutko…- jęknęła rozpalonym głosem Deidra rozkoszując się pieszczotą, podczas gdy ocierająca się o jej kwiatuszek rogata zbliżała się do szczytu.
Morgan zatracała się w tej pieszczocie czując jak sama zbliża się do swojej granicy. Podobnie jak Deidra popiskując cicho i Frolica bezwstydnie ocierająca się o jej kobiecość. I właśnie diabliczka doszła pierwsza z głośnym jękiem. El doszła chwilę po nich i bezwstydnie opadła na stół łapiąc oddech.
Blondynka była zbyt blisko i dlatego okrakiem objęła stół ocierając się swoją intymnością o twarz czarodziejki… spragniona spełnienia.
Morgan objęła biodra Deidry i docisnęła wargi do jej kobiecości.
- Tak… tak… tak…- popiskiwała blondynka dochodząc, kiedy usta czarodziejki pieściły ją w intymnym zakątku. A gdy doszła Elizabeth posmakowała jej pożądania obficie. Morgan spijała je niespiesznie sama nieco odpoczywając po ostatnim szczycie.
Blondynka powoli zsunęła się ze stołu i opadła na fotel dysząc ciężko i oddychając leniwie. Morgan usiadła na stole i przeczesała włosy.
- To co . Przerwa na nalewkę i jedzenie?
- Na to wygląda.- odparła rogata wodząc palcami po udach nagiej czarodziejki, a Deidra tylko pokiwała głową.
- Pozwolicie, że się ubiorę? - Morgan upięła kosmyki, które uciekły z jej fryzury.
- No nie wiem… tak wyglądasz kusząco… a po co miałabyś się męczyć z ponownym rozbieraniem? - rogata przesunęła językiem po brzuchu czarodziejki. Deidra tylko chaotycznie skinęła głową zgadzając się… z którąś z nich.
- Niech będzie. - El zaśmiała się i zeszła że stołu. - Ale ty idziesz po więcej alkoholu.
- No dobra… możesz się ubrać. - lenistwo wygrało u Frolicy z lubieżnością.
- Daruję sobie zakładanie majtek. - Morgan mrugnęła do diablicy i zabrała za ubieranie się.
- No… rzeczywiście nie warto zakładać na razie.- odparła rogata siadając w swoim fotelu.- Jaka jest twoja nowa pani? Przyjemna i milutka jak Deidra, czy może taki diabełek jak ja?
- Hm… to chyba zupełnie inny typ. - Morgan zasznurowała gorset unosząc swoje piersi, skryte pod koszulą.
- Jaki?- zaciekawiła się Frolica.- Lubi bacik? Więzy?
- To by pasowało do ciebie. - El zaśmiała się. - Ona lubi eksperymenty… ostatnią miała jakąś narkotyczną maść. A poza tym jest bardzo delikatna.
- Do mnie nie. Do mojej pani.- wystawiła język Frolica.
- Yhym. - El uporządkowała swoje ubranie i rozlała resztę trunku.
- No to bierzmy się do jedzenia, zanim znów… nabierze nas ochota na figle.- rzekła wesoło rogata i zabrała się za posilanie się.
- A przeszła ci ochota na figle? - Elizabeth sięgnęła po kawałek pokrojonego sera.
- Nie.- odparła rogata z uśmiechem i spoglądając na czarodziejka przesunęła językiem po obrzeżach kubka. - A tobie?
- Nie. - El zaśmiała się i upiła nieco alkoholu czując jak zaczyna ulegać jego wpływowi.
- Ale kupiłabym nam coś przed występem. - Morgan wskazała na scenę widoczną z ich okna.
- To idź kup.- zgodziła się łaskawie Frolica, podczas gdy Deidra zabrała się za jedzenie.
Elizabeth chwyciła kawałek mięsa, zjadła go i dopiero wtedy wstała od stołu.
- Zaraz wracam. - Uśmiechnęła się do swych towarzyszek. - Nie rozrabiajcie za bardzo.
- Niczego nie obiecuję.- odparła ze śmiechem rogata, gdy El opuszczała ich lożę.


Morgan niespiesznie zeszła na dół rozglądając się i szukając wzrokiem gnomki. Była ciekawa kto też był jej towarzyszem.
Nadal tam byli, zajęci rozmową i planowaniem. Mieli rozłożone dokumenty i byli pogrążeni w nich, tak bardzo że nie zwrócili uwagę na zbliżającą się ku nim czarodziejkę. El zbliżyła się na tyle by zerknąć na dokumenty, ale nie podchodziła, miast tego wymijając rozmówców i ruszając w kierunku baru.
Wyglądało to na garść różnych portfolio; zdjęcia i dopiski bardzo drobnym i mało czytelnym pismem. Oboje coś planowali szepcząc między sobą. Gdy El podążała już do baru usłyszała cichy trzepot skrzydeł. I coś nale usiadło jej na ramieniu wbijając w nie pazurki, kruczy chowaniec Marinety.
Elizabeth pogładziła jego skrzydło i obejrzała się na Marinetę.
Gnomka i jej towarzysz spoglądali podejrzliwie na nią. Marineta przywołała ją do siebiekomentarz
Elizabeth podeszła do parki i skłoniła im się.
- Dobry wieczór. - Spojrzała pytająco na gnomkę.
- Nie umiesz się powstrzymać, co? - odparła żartobliwie gnomka. - Zawsze zerkasz tam, gdzie jej nie powinnaś. Może kolega powinien dać ci nauczkę?
Wskazała na masywne diablę.
- Cóż… jestem tu z koleżankami i szłam nam po alkohol… po prostu zwróciłaś moją uwagę. - El uśmiechnęła się do Marinety zadziornie.
- I co ja powinnam z tobą zrobić? - zadumała się gnomka, a diablę odezwało się głębokim barytonem. - To twoje nowe uszka na uczelni? Ładniutka.
- Trzymaj oba ogonki na wodzy. - odparła Marineta. - Nie zasłużyła na nie, jeszcze.
- Jeśli masz kartkę to mogę ci coś napisać. - El uśmiechnęła się niby filuteryjnie do gnomki. Niby była to okazja by przekazać wieści nie narzucając się Duncan.
Marineta podsunęła jej czystą kartkę, a przyglądający się diablik dodał. - Ona może się nadać, ma prezencję… odpowiedni strój i makijaż.
- Brak jej obycia i doświadczenia. Prawdą jest, że z pewnością nie brak jej śmiałości. - zamyśliła się gnomka. - I nie jest pruderyjna.
Morgan chcąc udawać przed innymi gośćmi, że podrywa siedząca przy stoliku parkę, nachyliła się mocno, nieco eksponując piersi i wypinając pośladki. Na kartce napisała:

“masażystka- Gregor Kasthiakis - pirotechnik”

Kartkę podsunęła przed gnomkę prostując się. Nie wiedziała o czym rozmawiali, ale najwyraźniej nie będzie jej to dotyczyło.
- Cóż… to skoro nie jestem pruderyjna, mogę sobie iść? - Spytała zerkając z zaciekawieniem na gnomkę. Wolała nie wspominać, że przed rodzicami cały czas udaje pruderyjną, ale też jak bardzo pruderyjna potrafiła nie być. Nie było wiadomo w co wpakuje ją tym razem Marineta.
- Tak. Tak. Możesz. - łaskawie zgodziła się gnomka i delikatnie machnęła palcami. - Później zostawię ci wiadomość w "Pączku"… może.
- Wiesz gdzie mnie znaleźć. - Elizabeth dygnęła, posłała jeszcze uśmiech diablikowi i oddaliła się w kierunku baru.
- Co podać? - spytał barman.
- To co wcześniej i do tego trzy kufle piwa. - El oparła się o bar i jeszcze raz zerknęła w kierunku gnomki. Była ciekawa do jakiej fuchy szukali człowieka. Wkrótce dostała zamówienie na posrebrzanej tacy, ale żadnych odpowiedzi. Te musiały chyba poczekać, aż Marineta uzna że jest gotów udzielić ich El.
Morgan cieszyła się, że przekazała wieści o magu i to musiało na ten czas wystarczyć. Rozkołysanym krokiem ruszyła na piętro, mając nadzieję, że zobaczą choć jeden występ nim przyjdzie im się zbierać.
Dziewczyny przez ten czas zdołały już uporządkować garderobę i wypić wszystko co zostało na piętrze. Z entuzjazmem powitały nową dostawę alkoholu.
- Nasza wybawicielka! - krzyknęła radośnie Frolica na widok trunków.
- Już jestem. Spotkałam znajomą. - El postawiła na stole tacę. - Wypijemy to i pewnie będziemy musiały jechać na uczelnię.
- Buuuuiu…- zaprotestowała rogata, ale Deidra dodała. - I tak już długo tu siedzimy.
- Cóż panie, wobec tego do dna. - El polała im wszystkim nalewki i jeszcze raz wyjrzała przez okienko, szukając wzrokiem Marinety i jej towarzysza.
- Do dna! - odparły głośno jej towarzyszki, a El zerkając przez okno nadal dostrzegała ich oboje zatopionych we własnych planach.
Wypiła duszkiem swój kubek i skupiła się na swoich towarzyszkach, wypytując je o to co ostatnimi czasy działo się w pracy. Resztę czasu spędziły więc na plotkach, a potem czas było wracać. Tylko razem, czy osobno. Frolica i Deidra były nieco pijane aczkolwiek nie na tyle, by trzeba było je prowadzić na uczelnię.
Niby wspominały coś o wspólnej nocy, ale El jak nigdy czuła, że powinna się wyspać. O dprowadziła je więc do budynku gdzie mieszkały pokojówki i sama ze swymi zakupami ruszyła do pokoju Almais.


Półelfka wróciła już z wykładów i zajęła się badaniem zebranych podczas wyprawy pism, w tym pomocy jej udzielała bibliotekarka Clarice. Obie uśmiechnęły się i pozdrowiły czarodziejkę. I powróciły do analizy rozrzuconych po biurku tekstów. Elizabeth pomachała im. Niestety obecność Clarice mogła jej utrudnić przepisywanie zaklęć do księgi. Niby mogła skorzystać z sypialni Almais, ale czy to by nie było podejrzane? Na razie postanowiła wziąć długą i ciepłą kąpiel.
Gorąca woda i olejki kąpielowe, tyle potrzebowało jej ciało do zregenerowania sił. Ile czasu zaś potrzebował jej apetyt do zregenerowania? Obecność Clarice przypomniała jej o dotąd nie do końca udanych próbach uwiedzenia jej. Morgan zaczęła się jednak pomału godzić z przegraną na tym polu i zastanawiała się czy po prostu nie zacząć traktować bibliotekarki jak przyjaciółki, bo jakby nie patrzeć była ona dobrą i ciepłą osobą, z którą szkoda by było stracić kontakt.
Cóż.. kąpiel upłynęła jej na rozmyślaniach właśnie, bo nic niezwykłego się nie wydarzyło. Z drugiej jednak strony dość miała niezwykłości w swoim życiu. Gdy już wyjrzała zza drzwi, Clarice nie było a Almais przebierała się w bardziej wygodny i więcej odsłaniający szlafrok.
- Cześć. - El przywitała się, stając przed gospodynią w dużo skromniejszym szlafroku przeznaczonym dla pokojówek.
- Clarice dopytywała się o ciebie subtelnie. I z rumieńcem na policzkach.- rzekła z uśmiechem półelfka.
- Och… - El zmieszała się nieco. - Powinnam ją odwiedzić… ale…
- Niecu trochę pocierpi. Czekanie zaostrza apetyt. - półelfka machnęła dłonią.- My mamy ważniejsze sprawy na głowie.
- Nie wiem czy pocierpi… - Elizabeth westchnęła. - Co mamy do zrobienia?
- Ja muszę zaplanować następną wyprawę. Jeśli poprzednia cię nie zraziła, to znów cię wykorzystam. - odparła z łobuzerskim uśmiechem półelfka.
- Nie zraziła. - El zaśmiała się. - Ciekawych masz studentów.
- Bardziej spodziewałam się, że zraziły cię okoliczności.- odparła żartobliwie Almais.
- Przyznaję, że wędrówka przez plan cienia nie była zbyt przyjemna. - El wydobyła ze skrzyni dwa zdobyczne zwoje planując je przepisać. Nieco niepewnie zerknęła na Almais. - Ja.. nie wiem czy powinnam się upominać, ale minął dzień mojej pensji.
- Aaaa… - zamyśliła się półelfka i podrapała po głowie. - No tak… zapłata. Wyleciało mi to z głowy. Już… zaraz ci zapłacę.
Ruszyła do szafki przy ścianie, otworzyła ją. A potem otworzyła mały sejf. Wyjęła z niego gotówkę i zamknąwszy sejf podeszła do panny Morgan.
- Oto twoje pieniądze. - wyjaśniła podając zapłatę El. Tyle samo ile zarabiała będąc pokojówką wraz z Frolicą.
Elizabeth przyjęła pieniądze.
- Za takie wizyty jak ta w palarni nie rozliczamy się dodatkowo? - Spytała bardziej się upewniając niż mając pretensje. Pieniądze schowała od razu do sakwy w skrzyni.
- Nie martw się. Stratna nie będziesz. Dałam ci parę zwojów nieprawdaż? - zapytała retorycznie Almais i pokręciła palcem. - Nie licz na podwyżkę pensji. Nie planowałam posiadania osobistej pokojówki i nie mam dodatkowych zasobów na zbyciu, by ci regularnie płacić. Dostaniesz to co ja dostaję od zarządu na twoje utrzymanie.
- Jasne. - El wzruszyła ramionami i zawiązała sakwę. Wolałaby zarabiać więcej ale cóż… przyjdzie jej więcej dorabiać na boku. - A czego spodziewać się po kolejnej wyprawie?
- Mniej figlowania mam nadzieję, choć pewnie portal będzie znów wymagał macania. - zaśmiała się Almais i wzruszyła ramionami. - Podążam ścieżką pewnego starożytnego kultu, które przeniosło swoją siedzibę do tego miasta. Nie wiem czy istniało w czasach piratów, ale na pewno zaistniało gdy ich czas przeminął.
- A masz podejrzenie czemu opuścili tamto miejsce? Byłam na wieży i zdawało się jakby okna były czymś w rodzaju portali, przez które spojrzeć można do innych światów. - El podniosła księgę ze swoimi zaklęciami i dwa zwoje planując je przepisać. - Czy mogę użyć twego biurka? Lub stołu?
- Oczywiście że możesz.- odparła łaskawie półelfka i dodała wyjaśniająć. - Część zmarła z różnych przyczyn, także ze starości. Część zaginęła w nieznanych okolicznościach. Reszta...według zapisków, przeniosła się do lub założyła nawet miasta na planie żądzy.
- Masz nadzieję, że podążając za nimi tam trafisz? - El ruszyła w stronę biurka półelfki.
- Taki w zasadzie mam plan. O ile na inne plany egzystencji dotrzeć jest stosunkowo łatwo, to plany powiązane emocjami, plan snów czy plan luster są o wiele trudniejsze do spenetrowania. Łatwiej podążyć czyimś śladem niż na własną rękę szukać drogi.- wyjaśniła beztrosko Almais.
Morgan usiadła przy biurku i rozłożyła przed sobą zwoje, księgę i przybory do pisania. Spojrzała potem na Almais. - Czemu go szukać? Masz tak namiętnych uczniów… masz kochanków.
- Ponieważ nikt nie zna drogi? Bo to sukces byłby dla mnie? Bo chciałabym zobaczyć tamten świat na własne oczy? Nie szukam nowych kochanków… nie muszę. Mam ciebie wszak…- mruknęła figlarnym tonem lubieżnie przygryzając wargę. - Nie o to w tym chodzi. To raczej moje małe marzenie, zobaczyć miejsce którego czerpiemy tę emocję. Owszem milej byłoby odkryć plan miłości, ale rzecz w tym że plany emocjonalne istnieją tylko w aspektach najbardziej pierwotnych. Strach, agresja, macierzyństwo… miłość nie jest pierwotnym aspektem, tylko żądza.
- Rozumiem. - Elizabeth uśmiechnęła się ciepło. - Przyznaję, że po tym co widziałam… też jestem coraz bardziej ciekawa. Nigdy nie spodziewałam się, że ktoś mógłby wykorzystać magię w ten sposób.
- Jest wiele różnych sposobów użycia magii. Niektóre wiążą się z mackami na przykład. Być może same natkniemy się na takie macki…- zaśmiała się ironicznie rudowłosa.
- Hm… mi magia służy ostatnio głównie do walki. - Przyznała cicho, zaczynając od rozwinięcia zwoju przyzwania. - Ale nieco żałuję, że nie mam jak bardziej jej zgłębić. Widząc ciebie, Davida… widzę, że jest ona jakby waszą pasją.
- Są różne zastosowania magii.- odparła z łobuzerskim uśmiechem półelfka.- O ile pamiętam pokazałam ci ostatnio takie jedno w łóżku, nieprawdaż? Gdy zmieniłam formę?
- Tak… to było bardzo podniecające. - El przyjrzała się Almais z zaciekawieniem. Była ciekawa co ta jeszcze skrywa w swym rękawie.
- Przyznajesz zatem że taka nauka na temat… no… zastosowań magii jest odpowiednią zapłatą?- zasugerowała z uśmiechem Almais.
Morgan zaśmiała się.
- Nie mam pretensji o to iż nie planujesz mi płacić więcej. Chciałam tylko wiedzieć na czym stoję jeśli chodzi o finanse. - Oparła się łokciem o biurko przez co piersi nieco mocniej wychyliły się jej że szlafroka. - Ty pracujesz tutaj, masz do czego dążyć w zakresie magii… ja muszę zadbać o to by za kilka lat mieć z czego żyć… no i gdzie.
- Nie jestem elfem… niemniej planuję żyć dość długo. Więc masz gdzie pracować i mieszkać przez ten czas.- mruknęła Almais wędrując wzrokiem po biuście El, acz nie chciała jej przeszkadzać w przepisywaniu zaklęć, bo zachowywała się zdecydowanie bardziej pruderyjnie niż zwykle.
- Dziękuję. Ja nie wiem jednak czy całe życie chciałabym być pokojówką. - El rozwinęła zwój i sięgnęła po atrament. - Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła cię ugościć jako gospodyni.
- Och… lepiej nie. Jestem okropnym gościem. Tylko bym cię wtedy wykorzystywała i molestowała. - zaśmiała się perliście Almais żartując.
- A ja bym mogła w końcu, w rewanżu, zaproponować noc w moim łóżku. - El przyjrzała się otwartej księdze planując jak wpisać zaklęcie.
- To zawsze możesz zrobić.- zachichotała Almais i przybliżywszy się do Elizabeth od tyłu przesunęła palcami po jej szyi. Pokusa okazała się za duża dla niej.
- Powinnam darować sobie przepisywanie zaklęć, co? - El spojrzała z zaciekawieniem na półelfkę.
- Nie. Nie przerywaj… zajmij się tym. Nie będę przeszkadzać. Po prostu później zapłacę ci jeszcze… w naturze. Jeśli masz ochotę. - odparła z uśmiechem Almais unosząc dłonie w geście poddania.- Może nawet jakiś twój kaprys będę w stanie spełnić?
- Nie wyobrażam sobie nie skorzystać z takiej propozycji. - El zaśmiała się i zabrała się za przepisywanie zaklęcia. Czuła się nieco dziwnie. To był pierwszy raz gdy pisała w tej księdze, widać było że jej litery są inne niż wujka.
Almais przyglądała się temu w milczeniu, od czasu do czasu rzucając sugestie i wskazówki pozwalające czarodziejce bezpiecznie dodać nowy czar do swojej księgi. Morgan korzystała z tych porad, starannie przepisując słowo po słowie, literę po literze każdą starannie kaligrafując.
- Masz ładny charakter pisma.- wyszeptała wprost do ucha półelfka przy okazji kąsając delikatnie płatek uszny El i wsuwając dłoń pod szlafrok czarodziejki, by delikatnie ścisnąć jej pierś palcami.
- Yhym… - Morgan z całych sił starała się skupić na zakończeniu zaklęcia.
Almais przerwała pieszczoty, by pokojówka mogła dokończyć swoje zadanie. Nie odsunęła jednak palców od pochwyconej krągłości. El wzięła głębszy wdech i skupiła się na przerwanej pracy. Półelfka zaś cierpliwie poczekała aż skończy. Elizabeth przepisała zawartość zwoju i poczuła jak ten traci swą magiczną moc. Odetchnęła z ulgą. Niepewnie spojrzała na drugi zwój znaleziony w pałacu tamtego kultu.
- Chcesz przepisać dziś oba? Mogę poczekać w sypialni aż skończysz. - rzekła cicho półelfka.
- Nie… jutro zajmę się drugim. - El zamknęła księgę. Obróciła się i uśmiechnęła do półelfki. - Masz na coś ochotę?
- Właściwie to ja wcześniej spytałam się o to ciebie.- zaśmiała się Almais splatając dłonie pod biustem, który bardziej napiął materiał szlafroka.
- Hm… no tak. - El zamyśliła się opierając łokcie na biurku, a na dłoniach podbródek. - Po tych ostrych zabawach chyba mam oc hotę na coś spokojnego… wiesz… by mnie ktoś wypieścił, wycałował, doprowadził. - Uśmiechnęła się filuteryjnie do gospodyni. - Ot nudy.
- Jakieś życzenia co do wyglądu owej osoby?- zapytała zmysłowo półelfka, nachylając się i całując delikatnie dolną wargę pokojówki.
- Clarice… - El zaśmiała się. - Lepiej nie.. może jakaś delikatna osóbka?
- Nie jestem tak dobra, by skopiować dokładnie wygląd innej osoby. - odparła z śmiechem Almais rozchylają szlafrok pokojówki. Nachyliła się i zaczepnie lizała sam szczyty piersi panny Morgan.
- To jakby co… też masz śliczną i delikatną urodę i wcale nie musisz się zmieniać. - El oparła się o krzesło odchylając do tyłu i eksponując swoje ciało.
- Skoro tak twierdzisz… ktoś inny określiłby mnie jako płaską, ktoś inny jako filigranową.- Mruczała cicho Almais i całowała szczyty piersi kochanki, ściskała delikatnie odsłonięte krągłości kucając między nogami El.- Jak ci się podoba taka forma zapłaty?
- Mam nadzieję, że to nie tylko spłata ale też czerpiesz z tego nieco przyjemności. - Elizabeth rozchyliła szeroko nogi robiąc miejsce dla półelfki.
- Pozostawiam tobie do ocenienia ten fakt.- przesunęła palcem po kobiecości delikatnie zahaczając o wrażliwy punkcik paznokciem żartując przy okazji. - Nie boisz się, że może wprost przeciwnie… że mogłabym, uczynić cię tylko moją. Znaleźć sobie jakąś wieżę na planie cieni, zamknąć cię w niej i przychodzić co noc, by rozkoszować się tobą?
- Teraz zaczynam się niepokoić skoro masz takie fantazje. - El zaśmiała się, a jej piersi zakołysały się przy tym. - Ciekawe czy ktoś by mnie szukał.
- Może... a może same taką księżniczkę odnajdziemy?- zadumała się półelfka i possała twardy karmelek jaki prężył się na prawej piersi pokojówki. - Krążą legendy, że jeden z rektorów zrobił sobie taki harem na Planie Cienia. Poszedł za to na wyspę… jeden taki harem odnaleziono, ale ponoć było ich kilka.
- Ojć… biedne dziewczyny. - Morgan aż się wzdrygnęła. - Sama myśl, że ktoś tam gdzieś tkwi i czeka… nieco straszne.
- I tak, i nie. Trzymał je w zawieszonej animacji podobnej do snu.- odparła półelfka schodząc językiem na brzuch pokojówki, a palcem krążąc po wrażliwym punkciku.- Możliwe że jakieś zdołamy uwolnić. Teoretycznie.
- Yhym… - El skupiła się na pieszczotach gospodyni. Obserwowała jej drobną buzię w okolicy swego łona, czując jak robi się tam coraz cieplej.
- Takie przebudzone i rozkojarzone… spragnione ciepła i gotowe się odwdzięczyć. Wręcz chętne ku temu… księżniczki. A może i książę się jakiś znajdzie.- szeptała lubieżnie Almais tańcząc językiem i wargami po skórze El i prowokująco muskając opuszkiem wrażliwy punkcik powyżej jej kobiecości.
- K...księżniczki? - Morgan miała problemy z koncentracją, jej ciało intensywnie reagowało na pieszczoty.
- Księżniczki i książęta...odwdzięczające się rozkoszą za ratunek.- mruczała zmysłowo Almais całując i brzuch czarodziejki i zanurzając ostrożnie dwa palce w jej kwiecie.
El jęknęła głośno. Jej rozgrzane ciało objęło intruzów i zaprosiło do wilgotnego wnętrza.
- T... tak. - Wymruczała ściskając swoje własne piersi.
- Chyba mnie słuchasz…- zachichotała cicho półelfka smakując kobiecość pokojówki językiem i leniwie zanurzając palce głębiej po to by je wynurzyć po chwili i posmakować.
- Yhym… uwolnić… seks… dużo seksu. - Morgan spoglądała na gospodynię bawiąc się intensywnie swymi krągłościami.
- Właśnie… to zawsze była zabawna myśl dla mnie. - odparła z uśmiechem półelfka. I spojrzała na Morgan dodając.- Plan Cienia może kryć w sobie wiele tajemnic. Co prawda większość z nich kończy się zębatą paszczą, ale…
Nie przestając leniwie poruszać palcami, pocałowała kobiecość pokojówki.
El jęknęła głośno z rozkoszy.
- Ostatnio w końcu odkryłyśmy coś… ciekawego prawda? Mocniej ? Szybciej? - zapytała… ostatnie pytania dotyczyły chyba ruchów palcami.
- Szybciej i mocniej. - Morgan rozchyliła szerzej nogi by ułatwić dostęp do siebie.
- I chyba to koniec delikatności.- delikatne ząbki ukąsiły udo panny Morgan, a palce zaczęły się poruszać energicznie tam i z powrotem, coraz intensywniej i gwałtowniej z każdym ruchem dłoni.
El nie była pewna ile to trwało, ale w końcu obwieściła swój szczyt okrzykiem.
- Ależ ja biedna się napracowałam. - rzekła figlarnym tonem Almais oblizując palce.
- Yhym… wydajesz się być… wykończona. - Morgan uśmiechnęła się ciepło do pólelfki, łapiąc oddech po szczycie.
- Bez przesady. Aż tak źle ze mną nie jest.- odparła z uśmiechem Almais wstając z podłogi i zerkając na pannę Morgan. - A jak z tobą jest?
- Wtuliłabym się w ciepłe, miękkie ciało i usnęła? - El wstała z krzesła na chwiejnych nogach. - Rozczarowałam cię?
- Tak.- odparła ze śmiechem półelfka. - Spodziewałam się więcej wigoru.
- Wykończyliście mnie w tym pałacu. - Morgan chwyciła dłoń gospodyni i poprowadziła ją do sypialni. - A ty na co masz ochotę.
- Nie przejmuj się tym. Dziś masz wolne w tej kwestii.- odparła żartobliwie półelfka.- W końcu poszalałyśmy wczoraj.
- Yhym… a utulisz mnie do snu? - El udała małe dziecko spoglądając na gospodynię.
- Pff…- półelfka wydęła usta niczym mała dziewczynka.- Rozpuściłam cię.
Po czym zrzuciła szlafrok z siebie i położyła się na łóżku.
- Chodź.
El także zrzuciła rozwiązany już szlafrok i wskoczyła do łóżka wtulając się w Almais.
- Dziękuję.
- Nie obiecuję, że będę grzeczna.- mruknęła półelfka kąsajac delikatnie szyję i ocierając wilgotnym podbrzuszem o pośladek panny Morgan.
- Okrutna… - El obróciła się i wsunęła swoje udo pomiędzy uda kochanki, napierając nim na wilgotny kwiat.
- Hej… podobn...oo.. byłaś zmęczona.- zamruczała rudowłosa delikatnie kąsając szyję swojej pokojówki.
- Yhym.. i tylko się przytulam. - El przywarła swoim ciałem mocniej do ciała gospodyni, bezczelnie przesuwając swoim udem po jej kwiecie. Uśmiechnęła się przy tym zadziornie.
- Ciekawy… - sapnęła cicho półelfka o cierając się biodrami o udo kochanki. - … sposób przytulania.
Ścisnęła delikatnie pośladek wbijając paznokcie w skórę pokojówki.
- Jest wtedy bardzo ciepło. - El przytuliła się, pozwalając gospodyni korzystać ze swojego uda.
- Baaardzo…. - szeptała rozpalonym głosem Almais coraz bliżej szczytu. Jej drobne ciało ocierało się leniwie o kochankę, drżąc coraz intensywniej.
El pozwalała jej na te zabiegi od czasu do czasu mocniej dociskając udo do kwiatu kochanki. Aż w końcu rozkosz wstrząsnęła drobnym ciałem półelfki i cichy jęk spełnienia wyrwał się z jej ust. Almais przytuliła się mocniej do El i chyba zasnęła.
El ucałowałają po po chwili wstała z łóżka. Postanowiła jeszcze przepisać jeden zwój nim pójdzie spać. Teraz już bez rozproszeń, gdy Almais spała w najlepsze.
 
Aiko jest offline