Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2021, 11:57   #145
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wejście okazało się trudniejsze, niż Zachariasz przypuszczał. I przejście do otworu w skale było jego najłatwiejszą częścią. Potem zaczynały się schody… a raczej wody. Niziołek najpierw klął, potem prychał i pluł wodą, a na koniec po prostu starał się dotrzeć do miejsca, gdzie będzie mógł złapać oddech. Małym pocieszeniem był fakt, że krasnoludy też nie miały łatwo. No ale to przecież niewielkie pocieszenie, a jemu przynajmniej broda nie zamokła i nie śmierdziała wilgotnym kotem.

Kiedy wydostali się na postument, próg czy cokolwiek innego, co wystawało ponad rwące wody, Zachariasz padł na wznak i głęboko oddychał, mrugając mokrymi oczami. Przez dłuższą chwilę nie interesowało go, co dzieje się dookoła.

- Nejsem ryba – odezwał się w końcu, wypluwając ostatni haust wody. – To znaczy nie mam nic przeciwko pływaniu, ani rybom, w końcu to doskonałe jedzenie jest. Ale bez nadsázky. Pan Radlvander z Kobbitz w Ostlandzie też się o tym przekonał, kiedy zaszedł pewnego wieczoru do gospody „U Trutnia”, gdzie serwowano świetnego karpia. Nasz bohater lubił zjeść rybkę, a wiadomo że ta lubi pływać. No i wypił prawie cały staw gorzałki, zjadając przy tym kilkanaście porcji karpika. Jeno mu na koniec trochę nieskładnie szło owo jedzenie, no bo wiecie, gorzała poszła w członki i do głowy… I się zachłysnął biedaczyna ością. Ledwo człowieka uratowali. I kiedy go jego ślubna, Aldmunda Radlvanderova zobaczyła, jak przynieśli ledwo żywego do domu, to też mruknęła „bez przesady”…

- Łańcuch urwany – skwitował, kiedy krasnolud wyciągnął zwoje ociekającego wodą, pordzewiałego łańcucha. – Tedy się nie dowiemy, do czego służył. Ale patrzcie, drugi cały do kołowrotka przymocowany. Zaraz się okaże jak to działa. Czy aby upływ czasu nie nadwyrężył mechanizmów – ochoczo zerwał się i zaczął siłować z korbami kołowrotu, sapiąc i dysząc. – No cóż tak stoicie? Pomóżcie, bo chyba sam nie dam rady!
 
xeper jest offline