Francisca nie przerywała przygotowań do transportu wampira. Działała i zachowywała się jak gdyby Mistrz i siostra Anna spierali się właśnie o to w jakiej tonacji odśpiewać jutrznię, a nie ścierali się o władzę. Oko Inkwizycji nie zajmowało się podejmowaniem decyzji, słuchało i patrzyło, liczyło i zapisywało, było tam gdzie nikt się go nie spodziewał i pamiętało to, co inni woleliby zapomnieć.
Liczyło i pisało.
Francisca otrzepała suknię, choć utytłanemu w błocie brzegowi niewiele mogło to pomóc. Odruch pozostawał jednak odruchem.
- Wspaniali wojownicy - powiedziała tylko z uprzejmym uśmiechem do Mistrza Eberharda, rzucając w ich kierunku niemal figlarne spojrzenie - szkoda, że odjadą.