Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2021, 14:42   #437
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Centrum Lucatore, popołudnie 2 lipca 2595

Nathan Barthez wyrzucił z siebie kilka szorstko brzmiących rozkazów. Wynajęci w Tulonie najemnicy natychmiast wykonali polecenia Alpejczyka, chociaż ich pobladłe oblicza jawnie zdradzały wstrząs wywołany obrazem potwornej agonii psa. Wymachując rękami mężczyźni odepchnęli przerażoną tłuszczę, utworzyli przy Szpitalniku i noszącym się na myśliwską modłę mężczyźnie pustą przestrzeń.

- Trzeba będzie spalić truchło! – zawołał Barthez – Niech ktoś przyniesie drewno...

Nabrzmiałe cielsko zwierzęcia drgnęło raz jeszcze. Skóra na jego brzuchu pękła i cuchnące wnętrzności rozlały się szeroko po kamiennym placu ukazując oczom ludzi nieprzeliczone białe larwy wypełniające trzewia psa. Widząc to najbliżsi mieszkańcy zawrzasnęli jeszcze głośniej, a jeden z najemników Bartheza zwymiotował bezwiednie wprost pod nogi Abdela.

- Fernex, cofnij się! – rzucił pod adresem myśliwego Carmino Ferro - Muszę pobrać próbki.

Czerwonokrzyżowiec uklęknął ostrożnie obok zwierzęcego truchła, wyciągnął ukrytą w rękawiczce dłoń ku płytom dziedzińca rozcinając czubkiem skalpela jednego z wijących się rozpaczliwie robaków. Patrzący w osłupieniu na poczynania ordynatora myśliwy – solidnie zbudowany brodaty mężczyzna o smagłej skórze rodowitego Purgaryjczyka – przestępował z nogi na nogę nie wiedząc właściwie, co powinien był zrobić. Jego spojrzenie przeskakiwało z truchła psa na odnoszoną na rękach ojca pogryzioną dziewczynkę i z powrotem.

- Oto drugi ze znaków! – kiedy stężałe powietrze na placu przeciął znienacka czyjś podniesiony głos, Barthez uświadomił sobie, że ledwie chwilę wcześniej wokół zapadła nieprzenikniona cisza, chociaż w jego uszach wciąż jeszcze dźwięczały paniczne wrzaski tłumu.

I zanim jeszcze obrócił się w kierunku przemawiającego z posępną emfazą mężczyzny, wiedział już, kogo ujrzy.

Scirocco stał za plecami frankańskiej delegacji w otoczeniu swoich biczowników, pokryty wężykami zakrzepłej krwi i fascynujący oczy motłochu widokiem wciąż otwartych ran. Napinając mięśnie Alpejczyk pochwycił kątem oka równie zafascynowane spojrzenie dziedzica, kontemplującego upiorną postać szaleńca z chorobliwą wręcz ciekawością.

- Oto poczyniony został drugi ze znaków! – okrzyk przywódcy grześcijan zadudnił w każdym zakamarku placu i Nathan nie zdołał powstrzymać lodowatego dreszczu czując narastające złe przeczucie.

Obłąkany, ale i niebywale charyzmatyczny Scirocco potrafił grać na emocjach tłuszczy i każde wypowiedziane przezeń słowo mogło się odcisnąć natychmiastowym piętnem na wrzącym z niepokoju Lucatore.

A zgromadzeni na placu ludzie chłonęli jego przemowę jak zaczarowani.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem