Angestag (7/8); Późne popołudnie; krąg - arena; Versana, Kornas, Brena, Niewolnice, Krótki
Vasilij spojrzał na Versanę i Kornasa. Dodatkowe rozmowy były tu zbędne. Dał znać “Krótkiemu” jest was sześciu. Czterech do ubezpieczenia wystarczy aż nadto dwóch pomoże tamtej Pani to moja znajoma. - “Krótki” musiał pamiętać Versanę z dnia wcześniej
- Tylko żeby nie zmęczyć zanadto, zmieniajcie się tylko bez kantów - uśmiechnął się do Zbója.
Vasilij zdawał się czytać w jej myślach. Widocznie wielkie umysły myślały podobnie, bo nim wdowa zdążyła dobrze się rozejrzeć w poszukiwaniu przemytnika ten już wydał dyspozycje swoim chłopcom, którzy z kulturą równą szlacheckiej służby przywitali się, przedstawili i zaoferowali pomoc w transportowaniu mocno obitego Kornasa.
- Widać, że prawdziwi mężczyźni jeszcze nie wyginęli. - zaśmiała się widząc jak zbóje Cichego kładą sobie ociężałe ramiona Kornasa na barkach. Eunuch nic nie mówił ale i nie narzekał. Tylko ciężko sapał i powlekał nogami stawiając każdy kolejny krok z wielkim wysiłkiem.
- Beno i Ajnur. - zwróciła się do zabaweczek Rosy - Dziękuję wam za dzisiejsze towarzystwo. Byłyście uroczę i niezastąpione jak zwykle. - dodała komplementując obie - Dziś jesteście już wolne więc jeżeli tylko chcecie możecie wracać do pani kapitan. Jeżeli potrzebna wam będzie zaś jakaś eskorta to myślę iż coś uda się mi jeszcze wymyśleć. - zaznaczyła dostrzegając stojącego opodal Cichego w towarzystwie swoich kompanów - Chociaż pora nie jest jeszcze tak późna więc nie powinno wam nic zagrażać. - zauważyła spoglądając w niebo. Słońce leniwo chowało się za horyzont pozostawiając przyjemną dla oka różowo-pomarańczową poświatę.
- Przekażcie proszę Rosie podziękowania i przypomnijcie o naszym spotkaniu wieczorem. - dodała na odchodnę widząc iż dziewczyny rezygnują z oferty ochrony w trakcie drogi powrotnej. Po czym zgrabnym krokiem ruszyły w swoim kierunku.
- Breno wskaż tym dżentelmenom drogę. - zwróciła się do swojej rudowłosej pracownicy sięgając za pazuchę by wyciągnąć zza niej kilka złotych monet oraz dwa niewielkie szklane naczynka - Weź to proszę. Monety dla waszych ochroniarzy zaś szklane słoiczki przekaż Grecie. To białe niech rozrobi w dużym kuflu ciepłego kompotu. Dwie krople wytarczą. - nie była pewna proporcji jakie powinna zastosować. Taka ilość wydawała się jej jednak bezpieczna.
- Jeżeli zaś chodzi o ten drugi specyfik. - wystawiła rękę w której trzymała flaszeczkę z płynem o przyjemnym ziołowym zapachu - To wyciąg z rumianku. - lekarstwo było raczej powszechne więc i jego dawkowanie nie powinno być aż nadto skomplikowane - Niech nasza starowinka zmiesza to z psim smalcem. - rzecz bardzo popularna wśród mieszkańców północnych części Imperium czy nawet Kislevu chociaż tam zdecydowanie chętniej używano łoju z niedźwiedzia - I niech nasmaruje stłuczone miejsca naszego osiłka a następnie zabandażuje i obłoży czymś ciepłym. Jeżeli stwierdzi iż potrzebna jej pomoc to niech Blanka jej asystuje. - krótkim ruchem głowy wskazała na norską niewolnicę idącą lekko z boku. Metody na które zdecydowała się kultystka nie była niczym ciężkim w opanowaniu. Każda pani domu potrafiła to zrobić.
Upewniając się że piegowata “siostra przełożona” przyjęła wszystkie dyspozycje do wiadomości sama udała się w kierunku Cichego i jego chłopców. Nie miała zamiaru samotnie wędrować na Adele o tej porze. Z resztą miała do obgadania z Vasem sprawę organizacji polowania o którym wspomniała wcześniej.
- Mogę dać psy, “Miłka”, może kilku ludzi obstawy. Od strony organizacyjnej co i jak musiałaby to spiąć w całość Dana. Jeśli ją na to namówisz - Vasilij był jak zawsze gotów pomóc koleżance.
- Doskonale. - odparła uradowana - Wpierw muszę jednak pogadać z Rosą. - zaznaczyła iż to od decyzji kiedy rusza karawana zależała dyspozycyjność traperki - W sumie jak się spotkasz z tą leśniczą to możesz ją podpytać co dokładnie jest potrzebne na takie przedsięwzięcie.
- Mogę zapytać jeśli chcesz. - powiedział choć nie wykazywał dużego entuzjazmu na samodzielne organizowanie polowania. - Wolałbym to jednak zostawić w jej rękach czy innego myśliwego. Lepiej się na sprawie znają. Upolować coś a zorganizować polowanie w zimie z nagonką to dwie zupełnie różne sprawy. Moi ludzie znają się na pierwszej części. - Vasilij podkreślił dostrzegalne problemy.
- Ona dysponuje wiedzą i doświadczeniem. Ty zaś zapleczem. - zauważyła - Razem więc posiadacie wszystko co mi do szczęścia potrzebne. - uśmiechnęła się - Jeżeli jednak stwierdzisz, że to zbyt duże przedsięwzięcie, daj znać. - dodała - Żalu mieć nie będę.
- Mam sporo roboty i obciążeń. Powtórzę jeśli Dana weźmie na siebie organizację, ja dam ludzi i psy. Jeśli Dana wyjedzie zastąp ją kimś. Nie chcę jedynie brać tego w całości na siebie. - Vasilij powiedział zgodnie z prawdą.
Konkrety. To Versana właśnie lubiła kiedy przychodziło dogadywać jakiekolwiek plany.
- Wszystko jasne. - odparłą usatysfakcjonowana takim obrotem spraw - Powtórz to więc proszę Danie przy okazji rozmowy z nią. - dodała mijając kolejne drzewka, których w miarę
Ostatnio edytowane przez Pieczar : 20-04-2021 o 22:59.
|