Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2021, 17:43   #249
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Angestag (7/8); Późne popołudnie; krąg - arena; Versana, Kornas, Brena, Niewolnice, Krótki

Vasilij spojrzał na Versanę i Kornasa. Dodatkowe rozmowy były tu zbędne. Dał znać “Krótkiemu” jest was sześciu. Czterech do ubezpieczenia wystarczy aż nadto dwóch pomoże tamtej Pani to moja znajoma. - “Krótki” musiał pamiętać Versanę z dnia wcześniej
- Tylko żeby nie zmęczyć zanadto, zmieniajcie się tylko bez kantów - uśmiechnął się do Zbója.

Vasilij zdawał się czytać w jej myślach. Widocznie wielkie umysły myślały podobnie, bo nim wdowa zdążyła dobrze się rozejrzeć w poszukiwaniu przemytnika ten już wydał dyspozycje swoim chłopcom, którzy z kulturą równą szlacheckiej służby przywitali się, przedstawili i zaoferowali pomoc w transportowaniu mocno obitego Kornasa.

- Widać, że prawdziwi mężczyźni jeszcze nie wyginęli. - zaśmiała się widząc jak zbóje Cichego kładą sobie ociężałe ramiona Kornasa na barkach. Eunuch nic nie mówił ale i nie narzekał. Tylko ciężko sapał i powlekał nogami stawiając każdy kolejny krok z wielkim wysiłkiem.

- Beno i Ajnur. - zwróciła się do zabaweczek Rosy - Dziękuję wam za dzisiejsze towarzystwo. Byłyście uroczę i niezastąpione jak zwykle. - dodała komplementując obie - Dziś jesteście już wolne więc jeżeli tylko chcecie możecie wracać do pani kapitan. Jeżeli potrzebna wam będzie zaś jakaś eskorta to myślę iż coś uda się mi jeszcze wymyśleć. - zaznaczyła dostrzegając stojącego opodal Cichego w towarzystwie swoich kompanów - Chociaż pora nie jest jeszcze tak późna więc nie powinno wam nic zagrażać. - zauważyła spoglądając w niebo. Słońce leniwo chowało się za horyzont pozostawiając przyjemną dla oka różowo-pomarańczową poświatę.

- Przekażcie proszę Rosie podziękowania i przypomnijcie o naszym spotkaniu wieczorem. - dodała na odchodnę widząc iż dziewczyny rezygnują z oferty ochrony w trakcie drogi powrotnej. Po czym zgrabnym krokiem ruszyły w swoim kierunku.

- Breno wskaż tym dżentelmenom drogę. - zwróciła się do swojej rudowłosej pracownicy sięgając za pazuchę by wyciągnąć zza niej kilka złotych monet oraz dwa niewielkie szklane naczynka - Weź to proszę. Monety dla waszych ochroniarzy zaś szklane słoiczki przekaż Grecie. To białe niech rozrobi w dużym kuflu ciepłego kompotu. Dwie krople wytarczą. - nie była pewna proporcji jakie powinna zastosować. Taka ilość wydawała się jej jednak bezpieczna.

- Jeżeli zaś chodzi o ten drugi specyfik. - wystawiła rękę w której trzymała flaszeczkę z płynem o przyjemnym ziołowym zapachu - To wyciąg z rumianku. - lekarstwo było raczej powszechne więc i jego dawkowanie nie powinno być aż nadto skomplikowane - Niech nasza starowinka zmiesza to z psim smalcem. - rzecz bardzo popularna wśród mieszkańców północnych części Imperium czy nawet Kislevu chociaż tam zdecydowanie chętniej używano łoju z niedźwiedzia - I niech nasmaruje stłuczone miejsca naszego osiłka a następnie zabandażuje i obłoży czymś ciepłym. Jeżeli stwierdzi iż potrzebna jej pomoc to niech Blanka jej asystuje. - krótkim ruchem głowy wskazała na norską niewolnicę idącą lekko z boku. Metody na które zdecydowała się kultystka nie była niczym ciężkim w opanowaniu. Każda pani domu potrafiła to zrobić.

Upewniając się że piegowata “siostra przełożona” przyjęła wszystkie dyspozycje do wiadomości sama udała się w kierunku Cichego i jego chłopców. Nie miała zamiaru samotnie wędrować na Adele o tej porze. Z resztą miała do obgadania z Vasem sprawę organizacji polowania o którym wspomniała wcześniej.

- Mogę dać psy, “Miłka”, może kilku ludzi obstawy. Od strony organizacyjnej co i jak musiałaby to spiąć w całość Dana. Jeśli ją na to namówisz - Vasilij był jak zawsze gotów pomóc koleżance.

- Doskonale. - odparła uradowana - Wpierw muszę jednak pogadać z Rosą. - zaznaczyła iż to od decyzji kiedy rusza karawana zależała dyspozycyjność traperki - W sumie jak się spotkasz z tą leśniczą to możesz ją podpytać co dokładnie jest potrzebne na takie przedsięwzięcie.

- Mogę zapytać jeśli chcesz. - powiedział choć nie wykazywał dużego entuzjazmu na samodzielne organizowanie polowania. - Wolałbym to jednak zostawić w jej rękach czy innego myśliwego. Lepiej się na sprawie znają. Upolować coś a zorganizować polowanie w zimie z nagonką to dwie zupełnie różne sprawy. Moi ludzie znają się na pierwszej części. - Vasilij podkreślił dostrzegalne problemy.

- Ona dysponuje wiedzą i doświadczeniem. Ty zaś zapleczem. - zauważyła - Razem więc posiadacie wszystko co mi do szczęścia potrzebne. - uśmiechnęła się - Jeżeli jednak stwierdzisz, że to zbyt duże przedsięwzięcie, daj znać. - dodała - Żalu mieć nie będę.

- Mam sporo roboty i obciążeń. Powtórzę jeśli Dana weźmie na siebie organizację, ja dam ludzi i psy. Jeśli Dana wyjedzie zastąp ją kimś. Nie chcę jedynie brać tego w całości na siebie. - Vasilij powiedział zgodnie z prawdą.

Konkrety. To Versana właśnie lubiła kiedy przychodziło dogadywać jakiekolwiek plany.

- Wszystko jasne. - odparłą usatysfakcjonowana takim obrotem spraw - Powtórz to więc proszę Danie przy okazji rozmowy z nią. - dodała mijając kolejne drzewka, których w miarę
 

Ostatnio edytowane przez Pieczar : 20-04-2021 o 22:59.
Pieczar jest offline