Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2021, 02:05   #250
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Angestag (7/8); Zmierzch; “Stara Adele”; Zbór; kultyści

Zrzutka

Gdy zbierano datki na wspólną sprawę Vasilij wrzucił tam pełną ciężka sakiewkę.

- Za kilka dni jak będzie potrzeba dorzucę więcej. - zadeklarował Vasilij.

- Niech ci Czwórka wynagrodzi dobry człowieku. - Karlik uśmiechnął się widząc tak ciężką sakiewkę jaka wylądowała na dnie raczej pustek skrzyneczki i skinął głową z uznaniem. Po czym bez pośpiechu skierował się dalej wzdłuż stołu.

Versana zajrzała do swojego kuferka. Ledwo zdążył zarobić parę groszy a już musiała się ich wyzbyć. Sprawa była jednak słuszna i nie cierpiąca zwłoki. Swoją drogą taki spaczeń w jej amulecie byłby bardzo ładną ozdobą uzupełniającą jej ponadprzeciętną urodę.

- Na chwałę i potęgę wielkie czwórki. - rzekła wrzucając garść złotych monet. Datek może nie był tak duży jak ten który przekazał Cichy. Ver jednak miała sporo wydatków na głowie. Związanych zarówno z kultem jak i własną działalnością. Wszystkie jej ruchy na szczęście miały doprowadzić do wzbogacenia się całej rodziny dając części z nich kolejny przyczółek pod pozorem działalności na rzecz miasta.

- Ano, niech będzie ku dobru wspólnemu - rzekł Egon, który także dołożył się nieco do sakwy.

- Dziękuję wam moi drodzy. To nam powinno ułatwić i przyspieszyć sprawę. Przypuszczam, że po Marktag ale przed Agnestag chyba powinniśmy być gotowi do tej wymiany. Wówczas pewnie możecie otrzymać wiadomość z tej okazji. Ktoś z was się pisze na taką wymianę? Poza Aaronem bo wiadomo, że nasz ekspert musi w tym uczestniczyć. - Karlik podziękował współwyznawcom za te hojne datki i widocznie sądował na kogo może liczyć gdyby doszło do owej wymiany. Chociaż na razie dość ogólnikowo skoro sprawa była zarysowana dość ogólnie.

- Myślę, że ta nowa mogłaby jeszcze sypnąć groszem. - odezwała się po tym jak Karlik wspomniała o terminie ów wymiany - Ja zaś jeżeli będzie taka potrzeba to wraz z Łasicą możemy wybadać teren wokół miejsca, w którym ma dojść do tej transakcji. Kornas niestety dzisiaj dostał łomot i wątpię aby wydobrzał do tego czasu. Chociaż… - zadumała a w jej oczach pojawił się płomyk chytrej i przebiegłej lisicy - Czy na pewno musimy za to płacić? Nie łatwiej byłoby się gdzieś zakraść i po prostu to zwinąć? - zaproponowała rozglądając się po pozostałych kultystach.

- Nie ty pierwsza o tym myślałaś. Tylko kapitan Błękitnego Łabędzia siedzi w wymianie z nami ale i brał moim zdaniem udział w tym dziwnym niewypale w porcie. Pasuje opis galionu jaki dał mi mój informator. Wtedy też przekazywano skrzynki nieznanej zawartości. W jednej nawet coś się ponoć ruszało. Głowy zaczęły wybuchać i to dosłownie kierującym wymianon oficerom i komuś z zewnątrz też nie przeżył. Żołnierze okrętowi proste chłopaki dali dyla i ogłoszono ich dezerterami. To było całe tygodnie temu. Więc kapitan może mieć dobre źródło zaopatrzenia lub nie wszystko sprzedał. Nie wiadomo do końca a to rzeczy które są nam potrzebne i ciężko dostępne. Naruszać ten status - pokręcił głową bez przekonania - jest zbyt ryzykownie. Sami się odetniemy od zaopatrzenia. Jak mi wyznaczycie dobre miejsce, mogę was jako strzelec ubezpieczać. Jestem w tym świetny no i - uśmiechnął się od ucha do ucha - co to za nowa koleżanka Versano? Jak już składki ma płacić to nowa członkini z pewnością. Kiedy ją poznamy? - “Cichy” zaczął dopytywać. Każdy nowy członek zboru to potencjalny sojusznik. Więc warto było drążyć sprawę.

- Mnie właśnie interesuje co to ruszało się w jednej z tych skrzyń. - wskazała obiekt jej zainteresowań, którym nikt zdawał się zbytnio sobie głowy zaprzątać. Ciekawe czy to im nie prysło. - dodała.

Widząc zaś reakcję Vasa. To jak mu oczy się zaświeciły a uśmiech rozpromienił twarz tylko zachichotała. Było to uroczę.

- Nowa, młoda i urocza. - rzuciła oszczędnie na dochodzenie Cichego - Kto wie. Może to przyszła kandydatka na twoją żonę. - zaśmiała się - Póki co jednak nic więcej wam nie powiem. - wystawiła język zdając sobie niejako sprawę z tego jak rozpaliła fantazję i domysły kolegów - Szef musi wyrazić zgodę.

- Osobiście go o to poproszę skoro mówisz, że żonka z niej może być. To znaczy, że niczego sobie pewnie posag i szlachectwo też. - trochę zgadywał a trochę się rozmarzył.

Ver tylko się uśmiechnęła widząc tak ożywionego kolegę.

- Wpierw ja muszę z nim o tym porozmawiać. - zaznaczyła jak wygląda sprawa wdrażania nowej w ich szeregi - Powstrzymaj więc swoje lędźwie. - zachichotała.

- Moje lędźwie mają się dobrze - uśmiechnął się - Nowa jest nie przyjęta w takim razie jeszcze? To kandydatka czy końcowy etap przyjęcia? Nie bądź taka tajemnicza opowiedz coś o niej. - Vasilij węszył w temacie nowej na ile się dało.

- A kto cię tam wie na co chorowałeś w tej swojej norce poza miastem. - zaśmiała się nawiązując do sprawności łóżkowej Vasilija - Jeżeli zaś chodzi o nową to niic ponad to co Starszy uzna za stosowne nie powiem. - odparła stanowczo - Więc nie interesuj się tak bo ci jeszcze koci ryj wyrośnie. - zażartowała w ulicznym gronie wiedząc iż kolega zrozumie kontekst i nie strzeli focha jakby to mogła uczynić któraś z wyżej urodzonych panienek.

- Nie bądź bez serca. Zaczęłaś o niej mówić to powiedz coś więcej. Cokolwiek kolor włosów czy to szlachcianka czy miejscowa. No wiesz ogólniki - Vasilij próbował dowiedzieć się czegokolwiek.

Ver pokiwała tylko przecząco głową dając tym samym do zrozumienia iż zdania nie zmieni.

- Jest łysa. - rzuciła uśmiechając się nikczemnie widocznie rozbawiona swoimi słowami. Swoją drogą po zobaczeniu Pirory tym lepszy efekt na nim wywrze.

- Wspominasz o sercu w obecności córki księcia Rozkoszy? - spojrzała nieco zdziwiona wtórując śmiechem i przybliżając się do swojej kochanki po czym złożyła na jej ustach gorący pocałunek - Dobre sobie. - dodała skończywszy.

Vasilij popatrzył i chwilę się zastanowił

- Pozwól zapytać chociaż o jeden ogólnik ale odpowiedz szczerze. - “Cichy” postanowił podjąć małą grę.

- Jak to Norma określiła. - uśmiechnęła się złowieszczo - Jestem “żmiją”. Nie powinno mi się ufać. - wystawiła język nieco nim machając niemalże jak wąż a może kochanka - Ona jednak się na mnie nie poznała. - puściła oczko - Wstrzymaj się do werdyktu Szefa. - starała się ostudzić zapędy kolegi - Jak da on zielone światło to osobiście ci ją przedstawię. - zapewniła.

- Jedno pytanie daj się trochę pobawić przecież o spotkanie z nią nie proszę ani o imię i nazwisko. Zapytam o coś mniej oczywistego, co tylko zawęża grupę do iluś tam dziesiątków czy setek kobiet które będą temu odpowiadać.

- Rozkaz jest rozkaz. - odparła cytując słowa jednego z poznanych kiedyś żołnierzy. Nie było odstępstw od woli Starszego. Ver zaś obawiała się również tego, że jeżeli da Cichemu “palec” to ten zechce “dłoni”.

- Więc mimo całej sympatii do ciebie. Odmówię. - patrzyła serdecznie, po koleżeńsku.

- Specyficzny ten rozkaz ale dobra nie będę się już drażnił - machnął ręką. Vasilij całą tą rozmową testował Versanę. Rozważał, czy faktycznie dostała rozkaz by wspomnieć o nabytku a jedynie zataić jego tożsamość. Czy może się faktycznie wygadała. Żadna z tych dwóch teorii do końca mu się nie kleiła.

---

Vasilij: - 100 PZ
Versana: - 50 PZ
Egon: - 50 PZ
 
Pieczar jest offline