Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2021, 09:07   #148
Quantum
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Skoro Galeb wyciągnął z wody zerwany łańcuch, pozostał tylko jeden kołowrót do sprawdzenia. Bardin przyglądał mu się dokładnie - cały wykonany był z metalu i w większości pokryty rdzą. Wyglądał zdecydowanie na taki, co nie był od dawna używany a dźwignię umieszczono na wysokości wygodnej dla rąk krasnoluda. Zachariasz też nie miał problemu, żeby spróbować zakręcić lewarem, jednak mechanizm ani drgnął. Łańcuch napięty był jak struna i nie poruszył się nawet o centymetr. Nikt nie kwapił się, by pomóc zwiadowcy, więc i ten odpuścił próby poruszenia łańcuchem.

Ruszyli w końcu lewą odnogą i świecąc dookoła zeszli kilka metrów w dół po murowanych schodach. Niedługo później natrafili w korytarzu na ułożoną nierówno kupkę kamieni a na jej szczycie spoczywała humanoidalna, zniekształcona czaszka wpatrująca się pustymi, czarnymi oczodołami w zbliżających się bohaterów. Po bliższym zbadaniu okazało się, że czaszka z pewnością nie należała do człowieka, gdyż z czoła wystawały dwa niewielkie, kręcone rogi a i rozkład nozdrzy czy resztki ostrych zębisk sugerowały zwierzoczłeka lub innego drapieżnego stwora.

Ominęli czujnie znalezisko i ruszyli dalej. Za zakrętem korytarz prowadził do otwartych, drewnianych drzwi, przed którymi leżał rozciągnięty, bezgłowy szkielet o zakończonych kozimi kopytami nogach. Na podłodze i ścianach wokół drzwi widać było okopcenia od ognia, same drzwi żadnych jednak nie posiadały. Wszystko sugerowało, że nieszczęśnik leżący w progu musiał uruchomić jakąś pułapkę i przypłacił swoją ciekawość życiem. Przeszli nad bezgłowym szkieletem i znaleźli się w obszernym, prostokątnym pomieszczeniu.

Komnata zawalona była ogromną liczbą gnijących, drewnianych mebli. Wzdłuż południowej i północnej ściany umieszczono po cztery uchwyty na pochodnie i sądząc po wciąż osmalonych punktach na suficie nad nimi - były w przeszłości często używane. Na zachodniej ścianie znajdowało się dalsze przejście, a na północnej otwarty portal prowadzący do kolejnej komnaty. Awanturnicy rozejrzeli się - pomiędzy zniszczonymi meblami można było dostrzec pozostałości kilku dużych stołów, ław, krzeseł i kredensów. W całym tym bałaganie gdzieniegdzie leżały powyginane miedziane łyżki i miski, czy resztki tak spleśniałego jedzenia, że ciężko było rozpoznać, czym ono było gdy nadawało się do spożycia.

Pod jednym ze złamanych stołów Vessa znalazła zawilgocony, znajdujący się w kiepskim stanie ale wciąż nadający się do odczytania list. Napisany był fatalnym stylem pisma i w języku, którego Galeb, Bardin nani Felix nie znali, jednak jedno słowo udało im się rozpoznać. Torgoch. Wymienione w wiadomości co najmniej trzy razy. Imię, które powoli zaczynało ich wszystkich prześladować. Przechodząc dalej przez łukowate przejście, znaleźli się w pomieszczeniu wyglądającym jeszcze gorzej niż to, z którego przyszli. Na dużej, drewnianej powierzchni, która wyraźnie odcinała się od kamiennej podłogi widać było dużo głębokich nacięć i ciemnych plam.

Podłoga pokryta była potłuczonymi, glinianymi naczyniami, popiołem oraz połamanymi i zardzewiałymi resztkami małych narzędzi. Zachariasz przyjrzał im się bliżej, identyfikując je jako przybory kuchenne. Jakiś metr nad ziemią, pośrodku wschodniej ściany znajdował się kwadratowy otwór. Zagłębiony był w skale na około metr, a po zajrzeniu do środka można było odkryć naturalny komin. Wyglądało na to, że kiedyś to miejsce musiało służyć za kuchnię. Nic ciekawego tutaj nie znaleźli, więc ruszyli dalej kolejnym przejściem, docierając po chwili do solidnych, drewnianych drzwi. I tu czekała na nich niespodzianka w postaci namazanego na nich czerwoną farbą (lub krwią) plugawego symbolu. Ośmioramiennej gwiazdy, którą nazywano czasami strzałami Chaosu. Znak ten symbolizował wszystko, co złe i zepsute. Znak, który doskonale znali.


Drzwi, jak na krasnoludzką robotę przystało, wyglądały na bardzo solidne. I były zamknięte. Bohaterowie zdawali sobie sprawę, że nawet jeśli spróbują dostać się do środka, drzwi nie puszczą przy kilku uderzeniach “z bara”. Inną sprawą pozostawał umieszczony na nich znak Chaosu. Czyżby sługi Mrocznych Potęg zadomowiły się na dobre w starej, krasnoludzkiej kryjówce? I choć znak wyglądał na naniesiony dłuższy czas temu, po coś został tutaj umieszczony...
 
Quantum jest offline