Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2021, 09:21   #28
Leb Harr
 
Reputacja: 1 Leb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputację
Krasnolud dość miał tego gówniarza, tego miasta i tej pogody. Gdyby miał czas zastanowić się głębiej, pewnie miałby dość wszystkiego, ale też całe życie starał się przeżyć nie wybiegając myślami zbyt daleko w przyszłość. Z tego też względu błąkając się za zasmarkanym, przemądrzałym szczeniakiem, nie zastanawiał się głęboko nad tym wszystkim, co zakłócało harmonię jego bytu. Myślał o tu i teraz. Jak zwykle. Z tego też względu widok kominów i przelewającej się przez nie powodzi dymu nie wzburzył go tak, jak zdawał się sugerować smarkacz. „Huty nawet krasnoludy nam zazdroszczą” wspomniał sarkastycznie słowa gnojka. Cóż ci ludzie wiedzieli o hutach i stali? Pierwsza lepsza kuźnia krasnoludzka posiadała więcej kominów. I były one znacznie wyższe niż te ich ceglane wymysły. „Popróbowali by wykuwać komin w setkach metrów litej skały!” pomyślał i pokręcił głową w zadumie nad ludzkim poczuciem wielkości. Byli żałośni.

Stojąc w zaułku i słuchając słów Hansa krasnolud równał oddech. Nie lubił szybkich marszy, jeśli nie była to szarża na wroga. Taplanie się w śnieżnym błocie i przemykanie brudnymi uliczkami, nie było dla Bigdebina czymś upragnionym. Zwłaszcza, że w sumie to nie wiedzieli nawet gdzie tak naprawdę idą. Do chwili, kiedy w zaułku, na tyłach magazynu, pod ścianą huty smarkacz ich oświecił. Tyle, że naraz zjawili się ludzie. I choć nie była to ewidentnie straż miejska wcale nie musiało to oznaczać nic dobrego.

Człeczyna, ten od rozszczekanego kundla, próbował ich wykręcić z tarapatów. Plótł coś o szczurach i polowaniu. Krasnolud jednak dostrzegł w oczach rozlewających się przybyszy coś, co sprawiło, że mocniej zacisnął sękatą dłoń na trzonie młota. Kozak chyba myślał podobnie, krasnolud dostrzegł jak ten luzuje szable. Obu ich ostrzegał ten sam instynkt.

Tyle, że krasnolud zwykł wychodzić naprzeciw kłopotom. Zwłaszcza, gdy miały postać ludzką. Jak on tych skurwieli nienawidził!

- Który? - warknął postępując przed towarzyszy. Rzucając przybyszom wyzwanie. - Albo dwóch? Trzech?

Odpowiedziało mu milczenie. I zacięte, wrogie spojrzenia. Nie doczekawszy się odpowiedzi krasnolud splunął w garść, poprawił chwyt, po czym warknął. - No to wszyscy! - I ruszył w kierunku obcych.




5K100: 64, 37, 27, 48, 96
 
Leb Harr jest offline