Rozmowa przed naradą; Amris Lycena
- Jeśli chodzi o przeżycie Amazonki to zasługa Bertranda wygrał pojedynek i osób biorących udział w zakładzie czyli mnie i kapitana. Na szczęście Bertrand nie musiał przy tym ryzykować życia. To był pokaz sprawności - odpowiedział siostrze.
- No nie wiem czy to tylko taki pokaz drogi bracie. Krwi jeden drugiemu utoczył prawdziwej. Ale wynik owszem, bardzo dla nas satysfakcjonujący i korzystny. Dobrze, że tak się stało. Nie sądziłam, że jarl okaże się tak słowny i honorowy. - przyznała siostra dając znać, że jednak nie uważa ryzyka stoczonego pojedynku za zbyt nikłe. Nawet jeśli ostatecznie żaden z walczących w nim wojowników nie wyszedł z niego zbyt poważnie ranny. W końcu rano nawet Visir wydawał się chodzić o własnych siłach i raczej wielkiej szkody z walki nie wyniósł nawet jeśli był tym bardziej poszkodowanym.
- Jarl który nie dotrzymałby słowa w prostym zakładzie który zawarł z własnymi gośćmi na oczach swoich wojowników straciłby na wiarygodności. - Amris ujął sprawę delikatnie. - Pokaz zaś prawda przedłużył się i wyszedł trochę bardziej krwawo niż zakładano ale ani przez moment nie była to walka na śmierć i życie. - słowa skierowane do siostry nie były skierowane przeciw Bertrandowi było to stwierdzenie faktu. - Co prawda Amazonkom można powiedzieć coś przeciwnego żeby zyskać w ich oczach. Kłamstwo ma jednak krótkie nogi i to nie będzie moja decyzja. - zakończył myśl wypowiedzianą do siostry.
- Zapewne masz rację. - skwitowała siostra do swojego brata. I na ile ją Amris znał to chyba nie miała zamiaru przeciągać tej dyskusji.