[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=im5CIpMFo4Q[/MEDIA]
Yáraldiel spędziła większość popołudnia w odosobnieniu. Po powitaniu i zapoznaniu się z nestorem rodu, dziadkiem Gleowyn oraz pozostałą rodziną, elfka uprzejmie przyznała, że potrzebuje trochę przestrzeni dla własnych myśli.
- Wrócę zanim nastanie wieczór - poinformowała swoich towarzyszy, gdy napotkała pytające spojrzenia niektórych z nich. Nie chciała, by się o nią martwili, więc uśmiechnęła się pokrzepiająco, jakby chcąc dodać, że nie ma powodów do trosk.
Jeszcze przed odejściem ukucnęła przy najmłodszej dziewczynce, obiecując jej przyniesienie upominku z okolicznych łąk i lasów. Nie powiedziała cóż to takiego miało być, chcąc wzbudzić w młodej damie ciekawość.
Później Yáraldiel z elfią gracją wskoczyła na swojego konia, który towarzyszył jej odkąd opuściła Lothlórien i nie patrząc za siebie opuściła Stajnie Starego Dębu w sobie tylko znanym kierunku.
Sirdal, biały rumak o srebrzystej grzywie, zwolnił swój galop dopiero, kiedy zbliżyli się do granicy łąki z lasem. Wokół zdawało się nie być żywej duszy, jedynie wiatr kołysał liśćmi i trawą.
- Dziękuję, że ze mną jesteś - powiedziała Yáraldiel do zwierzęcia, zsuwając się z jego grzbietu, po czym położyła smukłą dłoń na jego pysku. - Tylko ty jeden wiesz, jak bardzo tęsknię za Lothlórien. Za pięknymi drzewami, których próżno szukać w całym Śródziemiu. Za delikatną mgłą unoszącą się tuż nad ziemią. I za nim…
Elfka spojrzała w dal, jakby kogoś wypatrując. Znajdowali się już między drzewami, spokojnie i bezszelestnie spacerując i napawając się atmosferą, jakby zarówno elfce jak i koniowi brakowało obecności drzew i szumiącego wiatru między ich koronami.
Oprócz nich w lesie nie było nikogo, prócz dziko żyjących zwierząt. Yáraldiel jednak widziała coś więcej. Czy to była elfia magia, czy po prostu patrzyła oczyma wyobraźni - pozostanie kwestią nierozwiązaną, bo i nie było nikogo, kto mógł ją o to zapytać.
Uśmiechnęła się, patrząc na oddalonego o kilkanaście kroków mężczyznę. Stał jakby w cieniu lub może za mgłą, nieuchwytny, ale widoczny.
Był wysoki, miał długie jasne włosy i patrzył prosto na Yáraldiel.
- Haldir… - powiedziała w jego stronę ledwo słyszalnym półszeptem. Chciała wyciągnąć ku niemu rękę, chciała podejść i chwycić jego dłoń, lecz doskonale wiedziała, że jego wcale tam nie było. Przynajmniej nie fizycznie. Sirdal parsknął, prawie jakby również chciał się przywitać.
Rohirrimski las zmienił się w oczach elfki.
Teraz stali we dwójkę, ona i Haldir, pośród wysokich drzew o złotych liściach. Gdzieś w oddali słychać było szemrzący strumyk, a nad nimi wesołe ćwierkanie ptaków spotykanych tylko w Lothlórien. Była w domu, ze swoim ukochanym. Choć była to jedynie wizja, sprawiała wrażenie prawdziwej i namacalnej. Co jednak najważniejsze, pokrzepiała serce, dodawała nadziei i pozwalała wytrzymać długą rozłąkę ze Złotym Lasem i jego mieszkańcami.
- Dobrze cię było znów zobaczyć, najdroższy…
Nîn Meleth
Nîn bain
I Ithil ned nîn fuin
I tinu ned nîn hen
Nîn maethor
I caun ned nîn dîn
I athrad ned nîn men
Nîn meleth
Słowa wiersza wypowiedzieli razem. I nie wiadomo czy Haldir też tam był i rzeczywiście je mówił, sprowadzony elficką magią, czy Yáraldiel słyszała je jedynie w swojej głowie, wciąż pamiętając dokładnie ton głosu swojego wybranka serca.
Ważnym było, że opuściła las z nadzieją w sercu i pewnością, że w końcu dane jej będzie powrócić do Lothlórien, gdzie czekał na nią właśnie on. Teraz jednak nadchodził powoli wieczór, a ona obiecała, że wróci do Stajni Starego Dębu z prezentem dla małej Hild.
- Ruszajmy, Sildar, czas na nas - powiedziała wesoło do swojego rumaka.
Wrócili, kiedy słońce zaczynało już zachodzić i powoli zmierzchało. Elfka zaprowadziła rumaka do stajni, by tam mógł wypocząć i nabrać sił na następny dzień, a sama ruszyła w stronę domu rodzinnego Gleowyn. W dłoniach trzymała przepiękny, misternie upleciony wianek z polnych kwiatów, ozdobiony leśnymi liśćmi i szyszkami. Był to wspomniany upominek dla dziewczynki.
Wolne tłumaczenie
wiersza:
Mój Ukochany/a
Mój piękny/a
Księżycu mojej nocy
Gwiazdo w moim oku
Mój wojowniku/wojowniczko
Wrzasku w mym milczeniu
Rozdrożu mej ścieżki
Moja miłości