Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2021, 20:59   #94
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 33 - 2519.X.12; zmierzch

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; okolice Bastionu
Czas: 2519.X.12 Backertag (4/8); zmierzch
Warunki: szczelina w murze; na zewnątrz ciemno, granat nieba; umi.wiatr, zachmurzenie, b.mroźno


Karl



~ No i? ~ w ciemnościach rozległ się pytający szept Jensena jaki leżał na zimnej i mokrej trawie obok Karla i pozostałych żołnierzy. Leżeli przy zewnątrznej krawędzi fosy. W nocnych ciemnościach nie widzieli więcej niż cienie czarniejsze od otoczenia jakie ruszały się najpierw na dole a potem na wysokości ich oczu. Wystarczyło, że znieruchomiały na chwilę i już je łatwo było zgubić. Już bardziej przydawał się słuch. Słyszeli ciche osuwanie się ziemi gdy dwaj zwiadowcy wysłani przez myśliwego zsunęli się w mroczną ciemność. Potem jakieś ciche pluskanie wody. Ale w fosie było chyba więcej błota niż wody. Z tego co meldowali dwaj wysłani na rozpoznanie żołnierze to wody było po łydki, może po kolana. Dało się przejść.

Potem zaczęli się wspinać po wewnętrznej ścianie fosy. I trochę to trwało. Wszyscy starali się być cicho i poruszać bezszelestnie. Na ile to było możliwe z tymi klamotami jakie mieli przy sobie i na sobie. Grupka po rozstaniu przy bramie została zredukowana gdzieś o połowę. I prawie wszyscy byli ranni jak nie przy wymianie z łucznikami obrońców to przez pułapki. Głównie przez pułapki. Żadna może nie była śmiertelna ale krok po kroku wykruszały Ostlandczyków. Czy to z Wolfenburga czy Lenkster te wszystkie kolce, doły, napięte gałęzie, matnie, sidła nie robiły wyjątku. Do tego dochodziło zwykłe ryzyko marszu po ciemku i prawie po omacku przez las i do tego po wzgórzu gęsto upstrzonym kamieniami. Teraz jak jeszcze Anthon postanowił zostać przy bramie to zostało ich dwóch z Jensenem. Obaj jednak byli prawie nie draśnięci. Z przybocznych Karla został tylko Alex i Manfred. Z czego Manfred nieco oberwał ale jeszcze trzymał się na nogach i mówił, że to głupstwo a nie rana. Do tego trzech żołnierzy łowców z których dwóch właśnie próbowało znaleźć przejście w murach.

A mury było potężne. Nawet całe stulecia wystawienia na aurę górskiej przyrody nie umniejszały ich majestatu. Po ciemku trudno jednak było rozróżnić gdzie jest jakaś czarna plama bo zaciek czy brud a gdzie dziura. Kilka ostatnich takich plam okazało się albo niedostępne albo właśnie tylko jakąś plamą czegoś a nie dziurą. Teraz sprawdzali kolejną.

Przynajmniej od jakiegoś czasu nikt nie krzyczał z bólu i strachu gdy trzasnęła go jakaś pułapka. Zupełnie jakby najwięcej ich nastawiano przy głównej bramie i podejściu do niej. Tam gdzie podejście było najbardziej oczywiste i gdzie oni wcześniej próbowali podejść. A bardziej po bokach jakoś było ich widocznie mniej albo mieli większy fart w nie wpadaniu na nie. I fart bo po ciemku zamaskowanej pułapki właściwie nie sposób było dostrzec. Nawet w świetle dnia nie wszystkim się to udawało a po ciemku każdy kolejny krok wymagał wielkiego samozaparcia aby nie wpaść w kolejną matnię.

Rozmyślania Karla przerwało ciche pohukiwanie. Jak sowy. Chociaż ta sowa jakoś odzywała się znad przeciwka gdzie powinni być ci dwaj żołnierze. Umówili się, że jak będzie przejście to właśnie zahukają jak sowa by nie wracać do reszty. A jak znów nie będzie no to wrócą.

~ To idziemy. ~ szepnął cicho Jensen podnosząc się z mokrej trawy i tak jak wcześniej zwiadowcy ześlizgnął się na dno fosy. Tam trzeba było przejść kilka ciężkich kroków zmagając się z zimnym błotem i wodą po kolana jakie zalegało na jej dnie. I wspiąć się po linach i wewnętrznej stronie fosy. Potem trochę po skruszałej ścianie aż do szczeliny jaką dało się wejść do środka. Po kolei pokonywali tą trasę bo na raz mógł wspinać się tylko jeden z nich. Ale w końcu wylądowali na poziomie gruntu po wewnętrznej stronie.

~ Wieża bramna jest gdzieś tam. ~ szepnął cicho Jensen pokazując gdzieś w prawą stronę muru. Na oko Karla to miał rację. Chociaż w tych ciemnościach w ogóle nie było jej widać. Widać było jakieś kanciaste cienie budynków zamku jakie wznosiły się za murami. Puste, głuche i ciemne.

~ Chyba, że sobie zrobimy wycieczkę. ~ zaproponował chyba się uśmiechając. Teren był dla nich kompletnie nieznany. Właściwie poza wieżą bramną to wszystkie inne kierunki i odległości tonęły w nocnych ciemnościach. Kompletnie nie było wiadomo czego się spodziewać.



Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; okolice Bastionu
Czas: 2519.X.12 Backertag (4/8); zmierzch
Warunki: obóz u podnóża; na zewnątrz ciemno, granat nieba; umi.wiatr, zachmurzenie, b.mroźno



Anthon



Dyszał ciężko schodząc w dół zbocza. Jakoś wcale nie schodziło się łatwiej na dół niż poprzednio wchodziło pod górę. Co prawda nogi same chętnie leciały do przodu ale w tych ciemnościach gdzie co chwila można było się potknąć o niewidoczne korzenie, kamienie i leżące gałęzie, przewróćić się skręcić kostkę albo i wybić bark to nie wydawało się zbyt kuszącym rozwiązaniem. No i były jeszcze te cholerne pułapki. Jedną znalazł osobiście gdy już zrezygnował z dalszego pozostawania przy bramie. Coś pstryknęło, usłyszał świst i poczuł uderzenie w pierś jakie zmiotło go jak zabawkę. Na moment pociemniało mu w oczach i zorientował się, że leży plecami na ziemi i wpatruje się w czarne korony drzew i nieco jaśniejsze, pochmurne niebo nad nimi. Oberwał. Od napiętej gałęzi.

Oberwał ale pozbierał się i wstał. Znów schodził na dół. Został co prawda przy bramie ale jak tak pochodził, pokrzyczał i przy okazji przyjrzał się bliżej scenerii musiał niejako zrewidować swój pierwotny zamiar. Tamci nie mieli ochoty wychodzić więc musiałby podejść bliżej. Na tyle blisko aby znaleźć się na krawędzi lasu może nawet musialby wyjść na otwartą przestrzeń aby znaleźć się odpowiednio blisko jak na swoje potrzeby. Ale wówczas było spore ryzyko, że wejście w którąś z plam światła jakie biły od płonących strzał wbitych w ziemię, drzewa albo zwyczajnie leżące na ziemi.

Jakby tego było mało to tamtych chroniły solidne blanki murów. Owszem widział aurę światła zza murów gdy tamci podpalali kolejną strzałę i puszczali ją na przedpole. Ale nie samych łuczników. Tych nawet w dzień byłoby pewnie trudno dojrzeć póki byli za murami. Wystawiali tylko strzały przez wąskie strzelnice i strzelali. Więc zrezynował i postanowił wrócić do obozu. Powrót nie całkiem poszedł mu bezproblemowo przez tą cholerną gałąź no ale ostatecznie wrócił. Widział już przyzywający blask ogniska tam w dole gdy zszedł dostatecznie nisko wzgórza. W końcu swoim brzęczącym, metalicznie pancerzem zaalarmował któregoś z żołnierzy stojących na czujce. Ale po chwili niepewności chyba go rozpoznał i puścił dalej. Widocznie obozowicze zachowali czujność nie wiedząc kto może ich odwiedzić w nocy.

- Usiądź Anthon, zaraz się tobą zajmę. - powiedziała Jana ciepłym łagodnym głosem. Ale widział, że zielarka ma pełne ręce roboty. Tak samo jak Sebastian od łowców który też widocznie się znał na takich sprawach. Przy ognisku siedzieli półnadzy żołnierze jacy zdążyli wrócić przed nim. Wyglądali równie kiepsko jak on. Zmęczeni, brudni i ze świeżymi bandażami. Oddychali ciężko sinymi od uderzeń żebrami, próbowali się ułożyć wygodniej aby nie urazić zranionej ręki czy nogi. Palili skręty, pili wino z kubków i próbowali coś zjeść. Przy ognisku leżała na posłaniu śledcza. Wyglądała jakby spała w ubraniu. Jej czarne włosy rozpostarły się czarną aureolą na małym jaśku. Czoło miała obwiązane grubą przepaską bandaży. Nią widocznie zielarka też zdążyła się już zająć.

- Gdzie reszta? - Oswald podszedł do ciężkozbrojnego pawężnika i podał mu mały, mosiężny kubek z winem. Ale był ciekaw jakie wieści z góry przynosi zakapior.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline