Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2021, 15:31   #138
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Kapłan Grimnira

- Przepowiednia? To możliwe, ale nie mam pewnych wiadomości jeszcze. Uklęknij.

Kapłan położył rękę na ramieniu Bladina, mamrocząc pod nosem słowa modlitwy. Podsunął mu potem topór o podwójnym ostrzu. Przeciągnął wnętrzem po jednym z nich, po czym poczekał, aż Gladenson zrobi to samo na drugim. Podał mu w końcu prawicę, ścisnął ją tak, by ich krew się zmieszała, i pomógł mu wstać.

- Niech Grimnir napełni twoje głowę rozsądkiem, serce odwagą, a ręce siłą.


Elficki kwartał

Ganellian Athair’nall równie dobrze mógł mieć sto, jak i trzysta lat. Białe włosy nie były oznaką sędziwego wieku, a bladoskóra twarz nie wyrażająca żadnych emocji przypominała pogrzebową maskę.

- To część twojej prywatnej zemsty? Nieważne zresztą. Nic nie wiem o tym niby sygmaryckim naszyjniku, ale jego opis przypomina mi legendy o czymś podobnym. Małym łuku wyrzeźbionym z gałęzi zrzuconej z praojca dębu z Athel Loren przez samą Ishę. Jak każda legenda, pewnie i ta zawiera ziarnko prawdy, zazwyczaj nie tam, gdzie ktoś się tego spodziewa.

- Karak Moran? Wybacz, krasnoludzkie kamienne więzienia nie interesują mnie na tyle, żeby wiedzieć o nich coś więcej.
– Marval wiedział, że mędrcowi nie chodzi o dosłowne więzienie. – To w Górach Szarych, prawda?


Łowcy czarownic

Normalverbrauchera znaleźli w kapliczce. Klęczał na kamiennej podłodze i nie wstając z klęczek przemówił.

- Żadnego śladu. Żadnego zapisu o kulcie, o grupie. Tylko pojedyncze osoby wyjawiały imię Malala w trakcie przesłuchań.

Domyślali się o jaki rodzaj przesłuchań chodziło.

- Macie coś na astrologa?


Antykwariusz

Johann po dłuższym czasie powrócił z zaplecza swojego sklepiku.

- Szukałem czegoś, ale nie znalazłem. Nie wiem wiele o twierdzy Moran, tyle co i ty. Karak Azgaraz istotnie jest najbliżej utraconej warowni, tam będą wiedzieli najwięcej, choć sami mają poważny problem. Góry i podziemia roją się od ich wrogów, goblinoidów i szczuroludzi.


Skrzydlaty Knur

Konrad, Wolken i Marval spotkali się przy wieczornym kufelku. Sala baru w Skrzydlatym Knurze była pełna, jak co dzień zresztą, ale dziś panowała w niej atmosfera pełna napięcia.

- Słyszeliście? – Barman Frank przetarł ich blat. – Hrabina Emanuela, ta z Nuln, Elektorka, nie żyje. Podobno wyszła z miasta z chorobą.

- E tam, zaraza, tu mi wóz jedzie
– mężczyzna przy sąsiednim stoliku pokazał gdzie miałby jechać ten wóz – jeśli wyciągnęła nogi z naturalnych przyczyn. Pewnie ktoś jej pomógł, trucizną albo nożem.

Jego towarzysz, niziołek o prostych włosach ściętych na pazia, przełknął spory kawał ciasta. Brak kędzierzawej czupryny przyciągał uwagę niczym mutacje u wyznawców chaosu.

- No, ciekawe co z następcą. Nie miała oficjalnie uznanego potomka. To się teraz zacznie, poszukiwanie bękartów, próby ich uprawomocnienia przez jednych i mordu przez drugich. Ciekawe czasy, mówię ci.

Dołączył do nich spóźniony Peter, z zafrasowaną miną kładąc kawałek papieru na stole. – Historia dzieje się na naszych oczach. Musicie dołączyć do zwycięskiej strony – odczytał wiadomość znalezioną na swojej poduszce.


Rycerz i Dama

Gladenson tymczasem spędzał czas w Rycerzu i Damie przy piwie i solonych śledziach, w towarzystwie przypadkowo spotkanych Eckhardta i Rolfa, najemników z oddziału Celestiuma. Nazwa tego podłego przybytku pasowała do niego jak pięść do oka, ale krasnolud nie narzekał, pozwalając tamtym na powolne upijanie się.

- Astrolog jaki jest, taki jest, ale skórę nam niejeden raz uratował. – Języki powoli rozwiązywały się. – Ma naszą lojalność, do samego końca. Póki jesteśmy po jego stronie, będziemy zwyciężać.

Cesarski pałac

Poranny posiłek przerwał im lokaj w schludnej liberii, z nałożoną na głowę białą peruką z fantazyjnymi lokami i głosem tak wysokim, że podejrzewali u niego brak pewnych części ciała.

- Szanowni panowie, wybaczcie to najście i przerywanie wam spożywania śniadania. Przekażę jeno wiadomość od mojego pana, Stefana Waltera von Weinerschlosse. – Brzmiał tak sztucznie, jak wyglądał. – Uprzejmie zaprasza on panów do cesarskiego pałacu na rozmowę w porze popołudniowej herbaty. Czy mam przekazać od panów jakąś odpowiedź?
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline