Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2007, 02:44   #6
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Lilawander przyjrzał się dziewczynce, w jego stronach było by to nie do pomyślenia, żeby dziecko narażało się na kontakt z obcymi tylko po to by zarobić parę groszy. "Dziwni są ci ludzie..."

Z drugiej strony bardzo pragnął wypocząć w schludnym i przyjemnym miejscu w którym dodatkowo nie ograbią go z resztek pieniędzy jakie miał przy sobie. Kopytkowo wystarczająco zdarło z niego, uświadamiając jednocześnie wspaniały sposób na czerpanie zysków i ograniczanie wstępu tym, których na to nie stać. Gdyby tak wprowadzić to w stronach rodzinnych i ustalić stawkę nie do przekroczenia byłby to najlepszy sposób na ograniczenie kontaktów i jednocześnie w pełni zgodny ze zwyczajami ludzkimi...

Ubrany był niepozornie jak na profesję, którą podążał. Zielono szare szaty podróżne wraz z łukiem bardziej pasowały do rangera niż do jakiegokolwiek maga. Jedynie jego towarzysze poznali się na elfie i wiedzieli, że w jego przypadku pozory mogą bardzo, ale to bardzo mylić. Przy boku miał torbę z którą nigdy się nie rozstawał.

Jego lodowate spojrzenie przez moment przeszyło na wskroś dziewczynkę doszukując się jakiegokolwiek oszustwa bądź pułapki, chwilę później jednak, jego oczy przybrały łagodny i miły wyraz wystarczający by uspokoić nerwy nowego przewodnika. Lilawander nie znał miasta a myśl o przetrząsaniu każdej karczmy w poszukiwaniu czystego i miłego miejsca napawała go obrzydzeniem, dobrze wiedział, że w tak dużym mieście musiałby spędzić co najmniej pół dnia, by znaleźć właściwą karczmę. Nie wtrącał się jednak w rozmowę towarzyszy, całkiem dobrze sobie radzili. W tym czasie skoncentrował się na przechodniach otaczających ich. Nie chciał paść ofiarą złodzieja, których w Imperium było aż za dużo. Pozatym nigdy dotąd nie był w tak ogromnym mieście i miał okazję przyjrzeć się z bliska tak wielkiej aglomeracji, co też czynił z nieskrywanym podziwem na twarzy.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 29-08-2007 o 02:47.
Eliasz jest offline