Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2021, 15:48   #17
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację

Bernard był wyraźnie sfrustrowany. Złościł się tym, że musi samemu dopinać zbroję. Od dawna miał przybocznego który mu asystował. Szybko zrezygnował z wdziewania naramienników, karwaszy i innych zbędnych elementów. Kolczuga była aż nadto w warunkach miejskich.
Złościł się, że musiał rozmawiać z karczmarzem. A ten irytująco usłużny w swym strachu był całkowicie nie przydatny.
Złościł się buczeniem muchy, która usilnie nie dawała się zabić.
Złościł się, że Dieter, którego lubił i cenił gdzieś zaginął. Oczywiście można było założyć, że urok miasta zwiodła go na manowce, ale dla Bernarda to nie był trop. Znał Dietera dość dobrze, a Dieter znał jego. Cokolwiek młodzian chciałby uczynić dostał by na to przyzwolenie. To też nie znikał by bez sława. Był odpowiedzialny ponad swój wiek.
Jedyne czego udało mu się dowiedzieć to że oddalił się z tę elfką. Ulrykanin splunął na ziemię. Czy kto, kiedy słyszał o czymś dobrym co elfy przyniosły? Powinno się ich pochować w jakiś zagrodach czy powybijać. A ta pożal się boże elfka miała niby reprezentować urząd burmistrza? Kto temu by dał wiarę?!
Wciąż zirytowany mieląc pod nosem przekleństwa skutecznie oddalał od siebie postronnych. Ludzie widząc rycerza sposobiącego się do drogi woleli schodzić mu z drogi. Ten sprawdził miecz u boku po czym nad wyraz sprawnie wspiął się na konia. Ruszył.
W Imperium, które wciąż trawiła wojenna zawierucha widok zbrojnych okrzepł. Ludzie przywykli, że traktem podążają oddziały, maruderzy kryją się za rogiem, córek nie wolno samemu posyłać po wodę do strumienia i takie tam. Normalna rzecz. Owe rozprężenie sprawiało, że ludziska nieraz zapominali o tym, że od miecza należy trzymać się z dala. Zbrojni tak samo bronili jak i stanowili zagrożenie. Teraz gdy najmici wbijali pod szynk kmiecie wciąż stały jakby nigdy nic. Zupełnie inaczej było widząc rycerzy. Ci nieśli na ramionach majestat wysokiego urodzenia. Więc prócz groźby nieśli w sobie pychę i bezkarność. Inny świat.
To też gdy z krzątaniny ulic nieopodal „Pod Węgorzem” wyjechał konny niosący się w barwach templariusza Ulryka ludzie czem prędzej schodzili mu z drogi. Ten szybkim kłusem przedzierał się w stronę gospody wyraźnie kogoś szukając. Znalazł. Bez ceregieli zatrzymał się przed elfką.
- Gdzie jest Dieter Volkingen? – spytał bez ceregieli.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline