Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2021, 22:57   #481
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
- A więc chce Mistrz rozmawiać? - głos Francisci pobrzmiewał zaskoczeniem.
- Spacery to zawsze miły sposób spędzania czasu, choć niestety aura nie sprzyja - Wenecjanka skończyła przygotowywanie transportu, odeszła kilka kroków w kierunku, w którym mieli podążać i nasunęła kaptur na głowę. Czekała, aż brat Eberhard do niej dołączy.
Eberhard dołączył do Franceski.
- Chciałbym porozmawiać, muszę zdecydować co robić dalej. Jak zdążyłaś zauważyć nasze ścieżki z Anną się ostatnio oddaliły. Jestem po części temu winny, podważyłem otwarcie jej autorytet. Jednak jest to końcowy naprawdę długiej drogi. Całe życie byłem uczonym. Wiedza daje pojęcie jak pewne rzeczy funkcjonują. Na co warto zwrócić uwagę, kiedy po odpuścić a kiedy przycisnąć. Obawiam się, że historia Inkwizycji w Płocku poszła bardzo złymi torami. Chciałbym wiedzieć jak wygląda to z twojej perspektywy. Tylko prosiłbym bez zasłony aluzji z pięknych słów i uników w słownych gierkach. Jeśli nie osiągniemy porozumienia wśród Inkwizycji jestem zdecydowany odjechać. Zabrać kogo trzeba i odjechać jak najdalej z tej przeklętej ziemii. - Eberhard zaczął rozmowę.
Kaptur płaszcza uniósł się w górę, a z jego wnętrza dobyło się potwierdzenie.
- Zaiste jest przeklęta.
Potem zaś zaległa cisza na krótką chwilę.
- Poznałam kilku uczonych w Wenecji... są inni, niż ci z Cesarstwa. Większość przez całe życie nie opuszczała miasta - znów milczała przez moment.
- Prawdą jest, że kobiety nie zostały powołane do rządzenia i wydawania rozkazów. Czasem jednak, nawet gdy o to nie prosiły Pan stawia przed nimi takie zadania. Choć prawie żadna nie posiada tyle siły i władzy co mężczyzna. Siostra Anna nie może zrezygnować z powierzonej przez Pana i zakon funkcji. Nie ma ku temu podstaw i byłaby to po prostu odmowa wykonania powierzonych zadań. Poczucie obowiązku na coś takiego siostrze Annie na pewno tego nie pozwoli. Ma w tutejszej komórce mężczyzn i żaden z nich nigdy nie kwestionował jej decyzji.
- Po drugie, Inkwizycja Płocka pod przewodnictwem siostry Anny unieszkodliwiła dwa wampiry oraz ich ghule. Pokonała kolejnego potwora. Zebrała dowody na to, że biskup jest ghulem i zlokalizowała dwa kolejne potężne wampiry, z czego jednego zamieszkującego kościelne katakumby. Zlokalizowała siedzibę wilkołaków oraz żercę. Odesłała jednego z demonów. Wszystko to w zaledwie… tydzień? Jaka komórka Inkwizycji może pochwalić się takimi wynikami i gdzie są te złe tory, o których Mistrz mówi?
- Po trzecie, wiem jak działa ten świat. Widziałam niewinnych ludzi palonych na stosie, bo ktoś potrzebował winnego. Widziałam jak łatwo, człowiekowi posiadającemu władzę uniknąć zasłużonej kary. Widzimy to co się dzieje, potem jednak zostaje już tylko słowo pisane, które ma moc skazywać ludzi na stos, albo ich uniewinniać. Byłam w Mogilie i widziałam jak zginął Piotr. Była to samowolna decyzja siostry Kamil, która zrobiła to wbrew wszelkim ustaleniom i woli pozostałych Inkwizytorów. Władza należy jednak do tego, kto to opisze. Mistrz to wie. Oczywistym jest dla wszystkich, że brat występując przeciwko siostrze Annie, może wykorzystując swoje wpływy i pozycję zbudować zupełnie inną opowieść o tym co się tu działo i siostra nie ma żadnej możliwości, aby się temu przeciwstawić. Bohaterowie, też płoną na stosach, gdy przestają być potrzebni.
- Do czego Mistrzowi władza nad komórką płockiej Inkwizycji i co Mistrz zamierza z nią uczynić? Jak brat zamierza nas przekonać, że występowanie przeciwko decyzjom przełożonej przysłuży się do rozwiązania spraw w Płocku? Cóż zyskamy na stracie jednego ze świadków, zabranych przez przybyłych zbrojnych, w którego zdobyciu ryzykowaliśmy życie? Mistrz zasłania się przybyłymi wojami, którzy jednak mają służyć jego celom, a nie zadaniom, które mamy do zrealizowania. Cóż więc zyskuje Inkwizycja w osobie Mistrza Eberharda?
- Piękna mowa
- pokiwał z uznaniem Eberhard - To ten fragment słowa pisanego która ma pozostać po tych wydarzeniach? Ja na wiele z tych wydarzeń patrzę zupełnie inaczej. Zacznijmy od Moglina. Udało wam się spalić bibliotekę, w skład której wchodził zbiór cennych ksiąg i woluminów będących własnością kościoła, wampira który był duchownym i służył kościołowi od wielu lat. Który dodajmy muchy by nie skrzywdził a i tak ponieśliście przy tym straty własne w osobie siostry Kamil. Która jakże fortunnie nieżyje i nie podzieli się z nikim wiedzą czy nie działała na polecenie siostry Anny lub kogoś innego. Sukces pełną gębą bez dwóch zdań. - Eberhard był wściekły z powodu wydarzeń w Moglinie i widać było, że rozmowa o tym wywołała w nim emocje. - Ile wam zajęło z tego tygodnia sukcesów zniszczenie wieloletniej pracy sług bożych? Jeden, dwa dni? Pierwszy z wampirów którego Francesko przypisujesz do zwycięstw Inkwizycji jest w rzeczywistości świadectwem zarówno waszego podejścia jak i rozmijania się z faktami. Inaczej się tego nazwać nie da skoro siostra nazywa to sukcesem. Dlaczego siostra to robi? - Eberhard zadał szczere pytanie jednocześnie próbując dojść prawdy.
Francisca zwróciła głowę w kierunku Mistrza.
- Powiedziałam jak było. Wolałabym żeby Piotr żyła biblioteka, żeby stała jak wcześniej. Ale to już się wydarzyło. Ma również brat zastrzeżenia do pozostałych działań?
- Przypisała siostra morderstwo niewinnego do sukcesów. Tak było
- Eberhard powiedział to surowym tonem - Jestem w stanie jednak zrozumieć, że kierujesz się Francesko chęcią obrony siostry Anny. - tak przynajmniej wydawało się Czerwonemu bratu. Lojalność, źle pojmowana lojalność to był w stanie zrozumieć jak mało kto. - Dobrze przejdźmy dalej Dirk von Guze. Jak powinno się postąpić gdy znajdzie się powiedzmy członka mrocznego kultu wśród bardzo wpływowego europejskiego rodu szlacheckiego? Będąc przełożonym komórki Inkwizycji na prowincji oczywiście. - uściślił Eberhard.
- Sama najlepiej wiem, czym się kieruję. Chciał brat szczerej rozmowy, a oferuje w zamian przesłuchanie. Wampira von Guze zabił brat Fyodor. Jako jedyny był w stanie się do niego zbliżyć nie poddając się jego wpływowi.
Eberhard pokręcił głową. Skoro to nie lojalność skłaniała Franceskę do ukrywania faktów co nią kierowało?
- To nie przesłuchanie moja droga, raczej wyjaśnianie. Ja wiem co się tam stało od brata Fyodora. -uśmiechnął się nieznacznie - Masz Francesko zwyczaj opowiadania spłyconej historii tak by nie szło się do czegoś przyczepić. Mówisz prawdę tylko nie całą. Ja natomiast cenię kompletne opowieści i prawdę w nich zawartą jestem uczonym. Tylko wtedy można wyciągać prawidłowe wnioski. Dlatego chciałem przejść z tobą pewien tok myślowy. Pokazać co myślę i dlaczego. Wskazać przyczyny i skutki. Spróbujemy to prześledzić razem czy życzysz sobie od razu całości wniosków z mojej strony w sprawie Guze?
- Spróbujmy prześledzić więc.
- Wróćmy zatem do zagadnienia
. - Eberhard miał ton jakby czytał jakąś księgę na głos.
- Jak powinno się postąpić gdy znajdzie się powiedzmy członka mrocznego kultu wśród bardzo wpływowego na skalę Europy rodu szlacheckiego? - powtórzył wstęp do ich dyskusji.
- Brat zapewne zaraz mnie oświeci, dlaczego to co przyjdzie mi do głowy jest niewłaściwe. Jak więc powinno się postąpić?
- Obserwować to zdaje się siostry specjalność. To nie był anonimowy wampir tylko rozpoznawalny szlachcic. Chciał wyjechać z Płocka? Krzyżyk na drogę, listy do przełożonych i wzięto by go pod lupę. Dowiedziano kto jeszcze w rodzinie jest skażony i zebrało dowody. Potem, no tu pewnie zmartwiłbym Reznova choć jego przykład był dokładnie taki sam bo pochodził z szanowanej rodziny szlacheckiej. Potem w zależności od tego kto podejmowałby decyzję wzięto by ich albo na powróz Inkwizycji. Szantażowano, trzymano za pysk i używano w jak to się mówi wyższym zbożnym celu lub gdyby padło na inną osobę decyzyjną spalono na stosie. Tylko nie jednego członka rodziny a cały skażony ród. Dysponując niezbitymi dowodami a wyrok poprzedzono by prawdziwym sądem. Szlachty która żyje z duchownymi w równowadze i zależności nie pali się bowiem ot tak. Zwłaszcza tak wpływowej i potężnej. Można też było pojmać wampira, to rozwiązanie mniej subtelne. Może spłoszyć innych członków rodziny. No ale wiemy, że tu w Płocku ludzie czynu znaleźli przystań. Mogło to nawet nadal być rozegrane sensownie, nie przeczę. Wam się prawie to sensownie udało. Pochwyciliście wampira… Nie straszni wam byli jego słudzy, których oczywiście wymordowaliście gorliwie co do jednego. Nie ulegliście mocy jego dominacji. Był na waszej łasce i niełasce. Kołek w sercu wampira rzecz pewna by mieć go w niewoli.
- wskazał głową na beczkę z Teresą i przypomniał jak sam rozegrał sprawę. - Więc powiedz mi droga Francesko co wam strzeliło do głowy? Mając sprawę wygraną, wampira na kołku ot tak w jakiejś piwnicy po prostu uciąć mu głowę!? Dirkowi von Guze nie jakiemuś przybłędzie. - spojrzał pytająco na Wenecjankę.
- Nie patrzyłam na to w ten sposób - Francisca na chwilę zamilkła - to w sumie ciekawe.
- A zielarka Benezja? Czy jej też nie powinniśmy zabijać?
- w jej głowie zabrzmiała nuta ciekawości.
- Anna powinna tak patrzeć to rola przywódcy. Zostając jeszcze na chwilę przy von Guze. Pozostałe wampiry w jego rodzinie teraz dobrze się ukryją. - zaczął wyliczać komplikacje.
- O tej jatce w waszym wykonaniu głośno było w całym Płocku. Ktoś im doniesie za dobrą sumę w złocie. Oni nie tylko się schowają. Przejdą też do ofensywy. Nie może wszak być tak, że morduje się jednego z ich rodu bez niezbitych dowodów. Karcie którą trzymaliście ich w szachu ucieliście łeb jak pospolite zbiry. W okolicznościach które można poddawać w wątpliwość. Jeśli na przykład poproszę o sąd w tej sprawie. Von Guze zarzucą wam na tym sądzie morderstwo zwyczajnie. Jakie macie namacalne dowody na jego wampiryzm? Bo widzisz od pewnego poziomu władzy nawet Inkwizycja musi mieć niezbite dowody. Takich których nie da się podważyć czy sfałszować. - Eberhard cierpliwie wyliczał czym różni się Inkwizytor od pachołka z przysłowiową pochodnią. Choć w działaniach w Płocku między jednym a drugim nie widział dużej różnicy. - Żeby było też jasne Von Guze powinien umrzeć był plugawym pasożytem na łonie dzieci bożych. Tylko do licha w odpowiedni sposób. Na wszystko jest czas i miejsce. - Inkwizytor tłumaczył dalej Francesce swoje podejście. Był naprawdę przekonany, że złych trzeba karać jeśli jest możliwość. Tylko w sposób odpowiedni.
Głowa pod kapturem najwyraźniej skinęła.
- To słuszna uwaga. Mam nadzieję, że brat użyje swoich wpływów i napisze list o tym zdarzeniu. Jeśli to samo zrobię ja i siostra Anna nie będzie wątpliwości. Brat zapewne znajdzie też słowa, które trafią do przekonania przełożonych. Bo rozumiem, że co do tego, iż von Guze był wampirem nie ma brat wątpliwości?
- Nie będzie wątpliwości?
- kącik ust Eberharda powędrował w stronę ucha. Rozbawiła go mimo sytuacji naiwność włoszki. - Musimy rozróżnić dwie rzeczy Francesko. Reznov był fanatykiem ale znał się na rzeczy na tyle by rozpoznać wampira. Zwłaszcza z jego osobistą historią… Stąd ja w oparciu o jego zdanie i wasze relacje w historię wierzę. Podał sporo szczegółów wszystko składa się w logiczną całość. Tylko opinia strony powiedziałbym zamieszanej i mam tu na myśli Inkwizycję jako całość. Nie będzie miała jednak takiej siły przebicia. Nie będzie wątpliwości? Każdy kto życzy kościołowi i Inkwizycji źle będzie to wywlekał, tak samo każdy kto ceni własną skórę i życie. Jak zabijesz kogoś bez wpływów, nikt nie kiwnie palcem. Jak zgładzilibyście szlachcica z tego zaścianka Europy to listy by wystarczyły. My tu jednak mówimy o rodzie z cesarstwa i to znamienitym. To się nie rozejdzie po kościach jak jakaś psota. Nasze listy będą z pewnością piękne i dosadne. Na końcu i tak będą się liczyć dowody. Jak już mówiłem mówimy o dużym rodzie z cesarstwa. Dobrze usytuowanym i wpływowym. Gdyby Inkwizycja bezkarnie mogła takich zabijać bez dowodów kto czułby się bezpieczny z osób u szczytów władzy? List od sędziów i katów to zasadniczo w najlepszym razie dobry początek. Jakie dowody możemy do niego dołączyć? - Eberhard patrzył na Franceskę jakby liczył, że jej oko zaobserwowało coś więcej niż innych. Jednocześnie uświadomił jej, że to nie fraszka i sprawy nie da się tak łatwo zamknąć.
Gdy brat mówił, kaptur płaszcza skierowany był w kierunku jadących z przodu wojowników. Potem jednak Francisca zwróciła się w kierunku twarzy Mistrza.
- Von Guze nie chciał wyjeżdżać z Płocka, a trzymanie go w piwnicy było skrajnie niebezpieczne. Inkwizycja nie dysponowała też na tamten moment oddziałem, który mógłby go odtransportować w bezpieczny dla nich samych sposób. Może nie było to najlepsze z możliwych rozwiązań, ale ta decyzja jest już za nami. Poza tym wydaje mi się, że mamy na głowie daleko większe zmartwienia w postaci dwóch znacznie potężniejszych wampirów. Wątpię, że wyjdziemy z tego żywi… a jeśli dzięki Bożej opiece wyjdziemy… nie wiem dlaczego Kościół miałby dać wiarę oficjalnemu raportowi Inkwizycji, a nie jakiemuś płatnemu donosicielowi. Ma brat coś jeszcze do dodania odnośnie tego co już za nami?
Eberhard tylko kiwał przecząco głową.
- Można go było zakopać, można go było zabezpieczyć na dziesiątki innych sposobów niż piwnica. Trzeba było tylko chcieć i myśleć kreatywnie u was niestety z obiema tymi sprawami krucho. - Eberharda był coraz słabiej zainteresowany rozmową. - Ty mnie nawet nie słuchasz uważnie Francesko lub nie wysilasz się na tyle by wiarygodnie odpowiedzieć. Co ma płatny donos który ostrzeże ród Von Guze da szansę do działania i ukrycia się do sporu jaki czeka kościół przez waszą ignorancję? Kościół da wam wiarę tylko nie to jest esencją problemu. Kościół przez wasze lekkomyślne działania popadnie w kłopoty. Nie ma sensu bym dalej mówił o przeszłości. Choć są tam wasze kolejne błędy i kolejne trupy. Podsumujmy zatem sytuację. Macie dwa potężne wampiry jako kłopot i słabą historię poczynań. Anna sobie nie poradzi a Reznov już jej nie wyręczy. Szansa, że ktokolwiek w Płockiej placówce przeżyje jest nikła. Co proponujesz? - Eberhard zapytał wprost Franceski.
Kaptur wyglądał jakby ktoś pokrecił w nim głową.
- Podzielił się brat ze mną rozległą krytyką naszych poczynań, co jak brat uznał dało mu prawo do otwartego buntu wobec prawnie umocowanej przełożonej komórki Inkwizycji. Do zrealizowania tego celu wykorzystał brat posiadane przez siebie oddziały. Czyli dysponował brat czymś co mogło pomóc nam wszystkim, ale brat się nie zdecydował na taką pomoc.
- Rada jestem spędzić z bratem długie godziny słuchając ze szczegółami naszych błędów oraz budując plan, który ma je naprawić. Ale nie dziś i nie jutro zapewne, ponieważ, jak powiedziałam, otaczają nas znacznie pilniejsze sprawy.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline