Dorożkarz miał lepszą noc niż Lothar, który miał dla niego jeszcze jedno zlecenie. Dowieźć do łaźni, w czasie kąpieli pojechać do właściciela przybytku w którym się zatrzymali, powiadomić przez karczmarza kompanów szlachcica gdzie ten będzie (w pałacu), przywieźć na chłopca na posyłki, którego karczmarz wyśle z kompletem nowych ubrań (już nie podróżnych, w końcu pałac) do łaźni i zawieźć Lothara do pałacu. A chłopca (i brudne rzeczy do uprania) z powrotem skąd go zabrał. Kilka miedziaków dla chłopca, kilka szylingów dla karczmarza i złota moneta dla dorożkarza (w końcu woził go sporo) to niska cena za dobre samopoczucie i szanse na spotkanie z "Dottore". Zanim ten się wyśpi chwila minie, ale zawsze można tam spotkać inne ciekawe (i władne) osoby. Pokłonić się przed grafem, dowiedzieć się czegoś o magistrach praw i w ogóle o ustroju miasta, zobaczyć czy ktoś na niego nie reaguje nadmiernie...