Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2007, 10:07   #3
Mael
 
Reputacja: 1 Mael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znanyMael nie jest za bardzo znany
Ashur wyciągnął rękę. Chciał przesunąć wzdłuż zagłębienia pośrodku pleców Cynti, ale rozmyślił się i zacisnął palce na błękitnej pościeli. W pokoju było ciemno, duszno od żaru namiętności, który połączył ich ciała. W cieniu widział swoje szaty na podłodze. Jedynym źródłem światła była oślepiająca szczelina między brunatnymi zasłonami. Za potężnym oknem szumiało miasto. Tak bardzo upragniony spokój. Ashur kochał te chwile, kiedy mógł spokojnie leżeć na swoim posłaniu i beznamiętnie spoglądać w sufit. Chwile piękne jak to zazwyczaj bywa nigdy się pięknie nie kończą.
- Posv, Veriene, Tek, Lanoreth, Ashur, Alemir, Seiya i ... Kyro. Przygotowac sie do wyprawy.-metaliczny głos wydobył się ze znienawidzonego głośnika, głośnika który dla Ashura był utożsamieniem wyroku śmierci, a jednocześnie nadziei.
-Znów, ktoś zginie – westchnął spokojnie podnosząc się z łóżka.
-To już koniec?- odezwał się głos zza pleców, z dawnym cierpliwym bólem.
-Nie… wrócę… przecież wiesz, że muszę- odparł Ashur kładąc się znów przy niej. Jej ręce i nogi były jak gorące węgorze. Co za upał! A wiosna ledwo się zaczęła! Tak jakby ten pokój toczyła gorączka na wieść o kolejnej wyprawie. Przez chwilę Ashur pragnął zapomnieć o wezwaniu i trwać przy swojej ukochanej tak jakby się nic nie wydarzyło. Nic z tego. Ashur już wiele razy się przekonał, że Konsorcjum nie daje o sobie zapomnieć. Brutalne pukanie szybko zmąciło błogą ciszę. Ashur zerwał się łóżka i przestraszył się, że upadnie. Nogi się pod nim ugięły. Zachwiał się jak pijany, przytrzymał się przy lóżka. Wstrząsnęły nim dreszcze.
- Co Ci jest. Ashur?
-Nic- uspokoił ją. – Upał. – opanował się w pośpiechu zarzucając na siebie odzienie i otwierając drzwi. Jego oczom ukazał się posłaniec.
- Macie sie udać za mną do pokoju lustrzanego.- rzekł przybysz wręczając Ashurowi torbę ze sprzętem oraz wydruk z rozkazem - Ruszcie sie do diabla bo niemam całego dnia.
Jego arogancja rozwścieczyła Ashura. O jakże chciałby on móc zatopić w nim kły. Rozedrzeć jego tętnice i sączyć ciepłą krew…Nie odejdź! - pomyślał w duchu odganiając wilcze popędy, głośno zaś odrzekł:
- Twoja arogancja sprawia mi ból przyjacielu. Jak napisano: jeśli uczyniłem Ci co złego udowodnij mi to, jeśli zaś nie czemu mnie tak traktujesz?
Posłaniec zmieszany wypowiedzią bąknął coś pod nosem i odszedł czym prędzej oglądając się przez ramie na Ashura czytającego w drzwiach rozkaz.
- Pokój numer 13…- westchnął Ashur przeglądając otrzymane papiery- Pora ruszać – dodał łapiąc torbę i wybiegając z pokoju. Zatrzymał się jednak w przejściu i spojrzał w zatroskane oczy Cynti – Wrócę…na pewno…-rzucił w jej stronę, jednak ton jego głosu nie był już tak pewny jak wcześniej. Nie miał jednak czasu, aby się nad tym zastanowić. Jego towarzysze już pewnie na niego czekali. Korytarzem prosto, później zakręt…schody w górę… piętro1…2…3…znów długi korytarz…pokój 11…12…13…nareszcie na miejscu!
Przed wejściem znajdował się jedynie jakiś Kolhadarin. Ashur znał go z imienia – Alemir. Tak…tak się chyba nazywał. Niedługo po nim przybyli następni. Wszyscy milczący i skupieni, i wszystkich zaskoczyło pojawienie się nie jakiej Kyro –Strażniczki lustra i kapłanki Słonecznego Odbicia. No cóż kolejny Strażnik zaginiony w akcji-pomyślał Ashur-szkoda, że taka młoda i…piękna. Nie miał jednak czasu się nad tym dłużej zastanawiać. Kyro otworzyła drzwi maleńkim kluczykiem i wszystkich zalała poświata zielonego światła. Jako pierwszy do pokoju wszedł Alemir, choć wszedł jest tu chyba nieodpowiednim określeniem. Kolhadarin rzucił się w wir swojej przyszłości, czekającej na niego za zieloną poświatą.
-Odwaga jest szaleństwem głupców – pomyślał Ashur podążając za swoim nowym towarzyszem…
 
__________________
Wyjechałem na dłużej! Nie mam dojścia do kompa! Help!
MG niech poprowadzą lub uśmiercą moją postać wg. uznania! Graczy przepraszam i proszę o wyrozumiałość!
Mael jest offline