Nabnu popatrzył na paladyna ze zgrozą... Co za dureń... Co za tchórz... Uderzyć kogoś bezbronnego, obezwładnionego magia... Zbliżył się do Antonego czekając na skutek jego uderzenia i z mocnym postanowieniem że nie da mu powtórzyć ciosu, prędzej stanie przeciw niemu niż będzie patrzył jak szlachtuje człowieka jak świnię. Nabnu nigdy nie wzdragał się przed zabijaniem w walce ale myśl o zamordowaniu związanego w taki czy inny sposób więźnia napełniała go obrzydzeniem. To zadanie dla kata. Dlatego właśnie cichym miękkim krokiem podbiegł ustawiając się za plecami paladyna, zdeterminowany i gotów powstrzymać go w każdy możliwy sposób.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |