07-05-2021, 16:55
|
#88 |
Kapitan Sci-Fi | Fowler zacisnął tylko w gniewie pięści, gdy Raiden rozmawiał z cholernym Lin Kuei, którego dopiero teraz ninja rozpoznał. Nie był to według niego cenny nabytek. Spranie jego tyłka, wtedy w dżungli, nie wymagało wielkiego wysiłku i tamten tylko dzięki swym wynaturzeniom jeszcze oddychał. Z tego co Shirai Ryu zrozumiał, bóg piorunów zamierzał uratować kolejnego Lin Kuei.
Fowler podejrzewał to już od jakiegoś czasu, ale teraz miał pewność. Jeżeli Rayden jest gotowy sprzymierzyć się z tym wiarołomnym klanem i to jeszcze po to tylko, by pozyskać tak żałośnych wojowników jak ten cały Smoke, to Fowler nie mógł mu ufać. Shao Kahn, Quan Chi, Raiden - wszyscy władcy, bogowie, czy jak ich nazwać, są tacy sami. Inni są dla nich wyłącznie narzędziami.
A zatem ninja był zdany tylko na samego siebie. Na razie pozostanie jeszcze z obrońcami Ziemi, ale ten sojusz nie będzie trwał wiecznie. Musi znaleźć jakieś wyjście...
- Po co komu broń w Mięsorodni? - Fowler zabrał głos. - Ja bym uderzał na zbrojownię. |
| |