Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2021, 18:59   #121
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Eidith

Sterta piasku. Tak najłatwiej było opisać księżyc, na którym Vlad chciał się spotkać. Na dobrą sprawę nie było tu niczego, jawoła skorupa prawdopodobnie nie skrywała nawet żadnych wartościowych minerałów. Biskup albo potrzebował gwarancji prywatności, albo… zasadził pułapkę.
Eidith wyszła ze swojego statku z lekką stopą, łagodnie opadając pod wpływem słabej siły grawitacji, jaką księżyc oferował. Vlad już na nią czekał, stojąc na horyzoncie, kilometr od niej.
- Gdy Zoan mi powiedział, że będziesz prowadzić dochodzenie, postanowiłem nie próżonować. - mimo, że biskup był w oddali, Eidith słyszała głos Vlada jakgdyby mówił jej wprost do ucha.- Przygotowałem dla ciebie niespodziankę, więc cieszę się, że nie kazałaś mi zbyt długo czekać. - mówiąc to, Vlad wbił ramię w piach. Ziemia zatrzęsła się, gdy mężczyzna ze zgrzytem wyjął spod ziemi ogromny okręt wojenny, jego ręka zmieniona w sieć macek, oplątujących okręt niczym działo. - ZOBACZYMY CZY BĘDZIESZ W STANIE MNIE DORWAĆ. - torpedy opuściły okręt, kierując się prosto na Eidith.
Kostucha uniosła brwi na zachowanie Vlada. Coś jej tutaj nie pasowało, Vlad postanowił otwarcie wyjść jej na pojedynek. Gdzie bezpieczniejszą opcją byłaby ucieczka do innej galaktyki lub chociaż granie na zwłokę. Widząc, jak biskup wyciąga cały okręt, by ją powstrzymać, w tym samym czasie Eidith zdjęła swoją garsonkę i rozpuściła włosy. Sekundy później jej ciało pokryła chropowata skorupa, włącznie z głową. Zakręciła piruet i ustawiła się w specyficznej pozie.



- S̶̳͒̃̈́̚Á̶̻V̵̢͕̞̅E̷̡̞̙͔̽̉̈́̉ ̝ ̴̧͍̻̮͛̾̂͝Ÿ̸́-͔̎͜O̵̓͐̏-̰Ų̶̤̯̈́͋̏̆̚R̷̙̳̱͝͝ͅ ̸̨͔̺̃̽̎͌͝B̵̻͈͆̀̔͘͜R̸̔-̛̳͔͜-̫E̷͉̳̱͖͈͝ͅÅ̵̐͋̑͝-̼T̵̻̯͐̕H̵̚-̻̟̦̯͍͖̃͛͗ ̴̺̪̞̝̪͑̃̋͊̌V̵̾̃̍-̱̥L̶͎̤̙͙̐̂̊͂ͅĄ̴̻̫̟̖̌̀̂͊D̵ ̛̙͎̖̈́͊̇̍,̷̉̓͆͝-̗͖͓̗͙̺ ̸̥͙͑̾̀͜Y̸̛̤̼͑͑̃̓Ǫ̷̝̰̳̗̿̓̚ -Ṳ̵̬̃̐̾̍͒ͅ ̴̛̜̂̀G̸͊-͓Ȯ̷-͗-̘͇͉̘͍͌͑N̷̑̌̌̈́̂́-̖͚̖̗̤N̸̲̈͋̈́A̶̺͆͐̈́̇̒ ̸͇͔̺̝́̽̏Ṉ̵͗͗-͈͙̤E̵̳̓̚Ĕ̷͖̻̘̣͕͉͗̎̇D̴͎̙̳̄ ̻ ̷͙͖̻͎̓͜I̷͉͋͋́-̩̣̬̙T̶̺͍̞͂ ̵͉̞̈̍̅F̶̝̣̦̔͝Ọ̵͌̓̕-̬R̸̾͊-̺̾̊ ̶̲̱͎͛͘ͅ-S̷̪͙̹̏̅̽̑̿͒͜C̵̔̋-̢̨̫̯R̸̤̯̮̣̮̘̀̀͗̑Ę̸͍͉̒̈́̓̓͋ A̴̬̓M̷̧̯̯͎̱̗̀Ï̵̓-͔̮̣N̸̡̯̯͖̹̞̑G̸͍͈̩͓͖̀͝ - Rzekła donośnym morowym głosem, zaraz po tym z jej pleców wystrzeliły motyle skrzydła, były czarne i pokryte białymi wzorami, które w abstrakcyjny sposób formowały czaszki. Dwie ogromne ręce wyrosły z bioder Kostuchy i wbiły pazury w podłoże księżyca. Miała zamiar ich użyć jak katapulty by polecieć prosto na Vlada, na razie skupiając się wyłącznie na unikach.
Widząc nadlatujący grad rakiet i pocisków laserowych, Eidith wyskoczyła w przód. W tym samym czasie Vlad...podskoczył. Odrzut dziesiątek dział okrętu gwiezdnego zaczął gwałtownie rzucać jego ciało w tył, gdy ten uśmiechnięcie wypuszczał kolejne salwa na spotkanie Eidith. Inkwizytorka zbijała i niszczyła pociski, będąc jednak przed samymi eksplozjami, otrzymywała odczuwalne obrażenia. Gdy tylko zbliżyła się do Vlada, przed jej twarzą pojawił się sam okręt, na którego przedzie wylądowała. Wszystkie działa okrętowe skierowały się w jej stronę, a w oknach pojazdu widniały liczne sylwetki Vlada obsługujące uzbrojenie pojazdu.
Wolała się bić z Vladami niż całym okrętem, więc postanowiła odskoczyć w tył i posłała całusa prosto w jedno z okien spodziewając się bombowych efektów. Nie mogła się doczekać, gdy wieczny uśmieszek Vlada zniknie. Choć pewnie jest takim typem człowieka, że nawet u papieża pozostanie uśmiechnięty.
Eksplozja wysadziła ogromny fragment okrętu, rozsyłając jego szczątki na wszystkie strony, jednocześnie też doprowadzając do zapłonu i eksplozji innych elementów statku: silnika, amunicji, elektrowni pokładowej. Lecące we wszystkie strony drzazgi i ogromne ilości pyłu wzniesione w powietrze sprawiły, że inkwizytorka znalazła się w gęstej i groźnej mgle, nie widząc swojego przeciwnika.
Widząc pył postanowiła go użyć do własnych intencji. Drobinki wystrzelone z wielką prędkością mogą zrobić krzywdę, więc z przedramienia Eidith wyskoczyła ręką, która bardzo szybko przybrała kształt ogromnego orientalnego wachlarza. Wykonała potężny wymach dookoła siebie, by rozwiać mgłe i posłać jakiekolwiek szczątki w stronę ewentualnej pozycji Vlada.
Po rozwianiu pyłu nie było widać śladu biskupa. Instynkty inkwizytorki przemówiły, nawołując ją do uniku. Eidith odskoczyła w tył na moment przed tym, jak Vlad wylądował na ziemi, wbijając swoją nogą w miejsce, które Eidith wcześniej zajmowała. Siła uderzenia była zbyt duża, aby natychmiast przemówić do zgromadzonych. Dopiero po sekundzie ziemia zapadła się, tworząc niewielki krater. Vlad zaklaskał zadowolony. - Keep going.
Eidith delikatnie opadła w dół, po czym z nogą na nodze zawisła w powietrzu.
- W co ty grasz Vlad? Nikt nie jest na tyle głupi, by po prostu wyjść mi naprzeciw. Czyim jesteś kozłem ofiarnym? - siedząc tak w powietrzu, zmaterializowała z ręki jojo, którym zaczęła się bawić. Oczekiwała na krótką wymianę zdań z biskupem, lecz jeśli coś spróbuje, jojo zamieni się w ogromną kulę najeżoną kolcami wymierzoną prosto w niego. Odsłoniła się jej głowa, ukazując jej zalotny uśmiech.
Nim Eidith się zorientowała, z jej ciała wystawało kilkanaście ostrzy, przebijających ją na wylot w różnych miejscach.
- Zamknij ryj! Teraz walczymy! - Przypomniał jej Vlad. Inkwizytorka potrzebowała chwili, aby połączyć fakty. Nie zaatakował jej Vlad ani jego cień, tylko ciemność z powierzchni księżyca wyskoczyła na nią pod postacią ostrych kształtów. Mogła wyrwać się z jej macek bez trudu, biorąc jednak pod uwagę szybkość tego ataku, nie będzie mogła się zatrzymać. Przynajmniej dopóki nie unieszkodliwi Vlada.
- Ryj? - Zapytała wyszarpywując się z macek, a gdy tylko to zrobiła od razu rzuciła się w przód na Vlada. W locie zaczęła kręcić bardzo szybko jojem, a gdy tylko będzie w zasięgu uderzy nim Vlada prosto w brodę. Jojo jednak przybierze formę kolczastej kuli tuż przed uderzeniem. Widocznym było na jej twarzy, że jej dobry nastrój po prostu wyparował, przybrała dość znudzone i pozbawione emocji oblicze.
Jojo uderzyło z impetem w Vlada, przebijając go na wylot. Mężczyzna wydawał się jednak niewzruszony tym atakiem a sama Eidith odczuła, jak gdyby zaatakowała mgłę. Gdy jednak to Vlad sięgnął po nią, wystrzeliwując swoją dłoń w przód, ta wydawała się jak najbardziej fizyczna, łapiąc inkwizytorkę za głowę.
- Nie mów, że tamta eksplozja to najwięcej, na co cię stać? - spytał Vlad, gdy jego cieniste macki drugi raz przebiły się przez Eidith. - Zoan nakazał ci pozabijać biskupów, czy zginąć? - spytał.
Kostucha już nie miała ochoty z nim rozmawiać po tym, jak ją obraził. Trzymana za głowę nie miała dużego pola do popisu, zwłaszcza że miała do czynienia z mgłą. W miejscu, gdzie spoczywała ręką Vlada wyrosną małe ostrza, które zakręcą się jak blender, by zmaglować jego dłoń. W tym samym czasie podleci do góry, unikając kontaktu z powierzchnią księżyca.
Biskup nie spodziewał się nagłej transformacji części ciała Eidith, zaśmiał się tylko przez zęby, gdy z jego dłoni została papka. Szczerzył się zadowolony patrząc na znajdującą się nad nią Eidith, gdy jego ręka szybko odzyskiwała swój kształt. Jego źrenice zwęziły się, po czym wystrzelił w stronę Eidith, a za nim dziesiątki ostrych macek. Wtedy też inkwizytorka zauważyła naturę Vlada: biskup wydawał się nie mieć nóg, z jego płaszcza wychodziła tylko ciemność, która zlewała się z podłożem pozbawionego światła słonecznego księżyca. To również ta ciemność księżyca atakowała inkwizytorkę pod postacią czarnych macek.
Eidith załopotała mocniej skrzydłami, by rozsiewać w powietrzu jak najwięcej pyłku. W tym samym czasie będzie wyprowadzać ciosy przywołanymi pięściami, aby zmusić Vlada do dematerializacji. Gdy się ponownie scali zrobi to z drobinkami ciemności Eidith. Nie widziała czy coś tym ugra, ale na ten moment nie miała nic innego. Miała tylko nadzieje, że będzie ją ścigał i wyłapie jak najwięcej pyłku.
Plan działał na tyle, że Vlad nie zdołał nawet dotknąć Eidith. Jednocześnie jednak inkwizytorka nie była w stanie złapać go bez gardy. Pyłek przelatywał przez jego ciało, wliczając w to goniące ją cieniste kolce, które jak się okazało, są niematerialne aż do momentu wbicia się w cel. Wyglądało na to, że Vlad materializuje swoją formę dopiero w ostatniej chwili, z jednym wyjątkiem - jego głową. Spadający na jego głowę pył osiadał we włosach.
Eidith nie do końca o to chodziło, ale to było wystarczające. Uśmiechnęłą się szeroko i zacisnęła pięść zmuszając pyłek który osiadł na włosach by zaczął agresywnie wpychać się w wszystkie otwory głowy Vlada. Kiedy tylko zobaczy choć cień dyskomfortu na jego twarzy, kostucha zamknie się w czarnej sferze najeżoną kolcami i z impetem spadnie prosto na biskupa.
Goniące Eidith cienie zatrzymały się, po czym zmieniły kierunek, owijając się wokół Vlada i zamykając go wewnątrz okrągłej kapsuły.
Nie zwlekając długo Eidith zawróciła swój lot w stronę Vlada, po drodze kreując dwie gigantyczne ręce. Mało tego w tych ogromnych dłoniach zmaterializował się kij baseballowy takiej samej barwy co ręce. Nowo powstała broń uniosła się ku górze i z całej swojej siły uderzy prosto w kapsułę skrywającą Vlada.
Bańka wbiła się z impetem w ziemię, pęknięcia zaczęły się po niej rozrastać, aż eksplodowała. Eidith oślepła, po czym została odrzucona w tył. Gdy odzyskała panowanie nad sobą, zobaczyła jak Vlad strzepuje resztki pyłku z dłoni. Musiał wdmuchnąć go w jej twarz zaraz po eksplozji przedziwnej tarczy.
- Czy wyglądam jak pachoł? Im większe pole rażenia, tym mniejsza skuteczność. Tyle powinnaś już wiedzieć. - Vlad wydawał się urażony wyborem broni Eidith. - Muszę jednak przyznać, jestem zaskoczony. Myślałem, że Zoan da ci jakieś wskazówki. Zamiast tego uczysz się moich słabości na bieżąco. - skomentował, powoli idąc w stronę Eidith. Jego ciało ponownie przybrało cienistą formę, nie licząc głowy i płaszcza.
Kostucha rozłożyła ręce na boki i westchnęła.
- Skądże… właściwie to zawsze podziwiałam to kim jesteś. Nie ważne z czym masz do czynienia zawsze się świetnie bawisz. Also… nie mam w zwyczaju niepokoić jego ekscelencji, dla takich błahostek jak wskazówki. Oczekuje ode mnie wyników więc je dostarczę. - Przyznałą Eidith. Wyrównała swój lot na tyle by być nad ziemią kilkanaście metrów przed Vladem. W jej lewej dłoni zmaterializował się ogromny młot który oparła na ramieniu. W taki sposób zaszarżowała na biskupa z prawą dłonią wysuniętą w przód. Wolna od broni dłoń wystawiła palec wskazujący w stronę swojego przeciwnika i gdy już będzie przed nim nie zaatakuje młotem lecz cienką igłą która wyrośnie z jej palca prosto między oczy Vlada.
Widząc nadlatującą Eidith, Vlad zaczął się śmiać i odginać w tył. Gdy inkwizyotrka była blisko niego, wziął pełen zamach, aby uderzyć w nią głową. Ku swojemu zdziwieniu, zamiast zmierzyć się z młotem, nabił się na kolec W palcu Eidith. Uderzenie to złamało nie tylko palec inkwizytorki, ale całą dłoń, wyłamując też fragment, który ugrzązł w głowie Vlada. Mężczyzna zaczął się rzucać, wykrzykując:
- TY DZIWKO. CO TO ZA PEDALSKIE PODCHODY I TRICKI. - nie ukrywał swojej złości. - PRAWDZIWA WALKA TO POKAZ SIŁY EIDITH. - Zatrzymał się w miejscu, a instynkt inkwizytorki rozbrzmiał alarmująco w jej głowie. Podłoże księżyca wydawało się falować i wirować. - Uświadcz mojej. - biskup tłumił wymykający się z jego ust piskliwy śmiech.

Cała cienista powierzchnia pozbawionej światła księżyca ruszyła w stronę Eidith w formie setek milionów zaostrzonych macek.
Widok zbliżającego się niebezpieczeństwa sprawił że Eidith miała dość wystraszony wyraz twarzy. Lecz to nie macek się bała, lecz tego, co musi teraz zrobić. Wszelkie cieniste twory, które stworzyła zniknęły kompletnie a sama Kostucha położyła rękę na sercu i przemówiła dziwnie donośnym szeptem.

- O great humanity, lend me your worst thoughts, terrible deeds, fear, anger ... let them vent through me and let us punish those who think they can escape the aspect of death. Unite with me in unholy hatred to wipe out the enemies of humanity from the face of the galaxy. -

Gdy Eidith skończyła wypowiadać inkantację spojrzała jeszcze raz na Vlada i wyszeptała.
- Cosmic Horror. - Ciało Eidith roztopiło się na czarną masę, z której bardzo szybko zaczęły pojawiać się dziwne kształty bez ładu i składu. Gdzieniegdzie były oczy, paszcze wypełnione zębami i niezliczona ilość macek, z czego każda była zakończona ostrzem kosy. Po paru sekundach całe cielsko bestii wylazło z kałuży i nie przypominało właściwie niczego.


Czarna bezkształtna masa wydawała z siebie wiele odgłosów upiornie bardzo ludzkich.
- Why…. those bastards i will never forgive them...Wheres my baby!? WHERS IS MY BOY!? Forgive me… mercy please… KILL THEM ALL!... I miss you my love… HAHAHAHAHAHA SO FUN!!... Somebody please! SAVE ME!... no one will hear you scream bitch… I WANT MORE THATS NOT ENOUGH!! - Każdy głos był kompletnie inny i inne odczucie od niego biło. Wszystkie niezliczone oczy spojrzały na Vlada i z nierealną jak na te rozmiary prędkością zaszarżowała na biskupa przelewając się niczym ciecz. Kosmiczny horror miał tylko jeden cel zmiażdżyć Vlada, wchłonąc go, zmielić w sobie i wypluć głowę. Jeżeli biskup chciał pokazu siły to go dostanie.
Vlad wyprostował się. Wziął głęboki oddech, rozwarł szeroko ramiona i wybuchł śmiechem, wpatrując się w masę koszmarów, która przelewała się w jego kierunku, nie bacząc na dziesiątkującą ją ciemność księżyca.

***

Eidith klęczała na popękanej i poobijanej powierzchni księżyca. Jej ciało było pełne dziur i zacięć. Krwawiło i odmawiało posłuszeństwa, powoli, bardzo powoli gojąc się. W swoich rękach ściskała zdekapitowaną głowę biskupa.
- Tego było mi trzeba. - wyznał Vlad spokojnym głosem. - No, to po co chciałaś się zobaczyć?
- Wha..? - Eidith dysząc ciężko nie wierzyła w to co słyszy. - Doskonale wiesz po co tu jestem, zaraz cię dostarczę do papieża. Chyba że… - Kostucha uniosła brwi. - Czy to był jakiś śmieszny test?! -
- Eeh, pół na pół. Byłem czegoś ciekaw, ale przede wszystkim dawno nie miałem dobrej bitki. - stwierdził. - Chyba nie myślisz, że jebałbym się z jakąś konspiracją? Jakbym się aż tak nudził, to pierwsze co poszedłbym na solo z Zoanem, zamiast męczyć jakąś Sarię.
- Ugh… -Wydała z siebie kostucha przy czym przycupnęła sobie i postawiła głowę Vlada przed sobą. Z tyłu wyciągnęła trochę podniszczony notes z długopisem.
- Dobrze zatem. - Przewertowała karteczki i zapytała gryząc długopis.
- Po co byłeś u Doca z powodem i tu cytuje “nie wiem kurwa, wpisz coś za nim ci zajebie, muszę tam wleźć”? -
- Doca? Kiedy to było? - dopytał Vlad.
- Po upadku December, byłeś tam przez godzinę. - Odparła od razu.
- Aaah, kurwa, zaraz po bitwie. Moment. - przewrócił oczyma, grzebiąc w pamięci. - To nie było u Doca, tylko w szpitalu na okręcie. W recepcji. Klaus kazał odpierdolić agentów imperium, którzy pomagali nam na platformie, ale jak po nich szedłem, to mnie wnuczka zagadała czy jej jakiś fajnych okazów do badań nie znajdę. Chciała chyba jakiś wycinek z December, ale nic takiego nie widziałem, więc zabrałem tych frajerów z medycznego dla niej. Ciebie też odniosłem, bo ci partacze bali się na tobie operować.
Eidith nie ukrywała zdziwienia, gdy się dowiedziała, że Vlad jest… dziadkiem. Sprawiło to, że Kostucha baaaardzo chciała ją poznać.
- Ciekawe. Powiedz mi w takim razie, czego szukałeś po pijackiej imprezie w żeńskiej szatni? Alice mówiła, że próbowałeś tam wejść, gdy była tam z Fio i Sarią. “Dostał butelką w pysk” też mam zanotowane. - Ponownie przygryzając długopis spoglądała na Vlada.
- Pijanego Vlada pytasz, co sobie ujebał, może ruchać mi się chciało? - zaproponował. Zaraz po tej wypowiedzi doznał nagłego oświetlenia. - Tyyyy, TAKĄ dupę wiedziałem. Jakąś taką zieloną dziewczynę, trochę jak Tobor, ale nie do końca. Potem jej znaleźć nie mogłem. Chyba o to chodziło, ale meh, gówno pamiętam z tego, co się działo po imprezie. Zoan nie dał mi się pobawić z December to upijałem smutki, aż nie byłem w stanie chodzić prosto.
- Alice także o niej wspominała. Ciekawa jestem kto może mi coś więcej powiedzieć o tej xeno. Zdrajca mógł z nią współpracować… Dobrze, nie mam więcej pytań do ciebie. - Eidith podniosła się i zaczęła iść w stronę zdjętej wcześniej garsonki. Jak się okazało była kompletnie w strzępach i nie do odratowania. Fuknęła jak urażona kotka i podeszła do głowy Vlada. Złapała go oburącz jak pluszaka iposzła z nim do swojej rakiety.
- To była moja ulubiona garsonka… Fucking hell. Głodna jestem idziesz coś zjeść? - rzuciła, gdy podest od jej statku się opuszczał.
- Będzie mi potrzeba jakieś dwa-trzy dni, żeby się z tego odtworzyć… róbmy, na co masz ochotę. - zaproponował Vlad.
Inkwizytorka weszła do środka pojazdu, położyła Vlada na desce rozdzielczej po czym odpaliła papierosa. - Czy mój mistrz dał ci jakiś powód dlaczego miałeś wyciąć cesarskich? -Zapytała zaciągając się dymem i wciskając parę przycisków szykując maszynę do startu.
- Możliwe. Nie obiecuję, że wysłuchałem go do końca. Przestałem słuchać od “zabij”. Zaczął zdanie od “zabij”. Wiedziałem, że Cesarskich, bo dał mi fotki.
- Hmm. - Eidith będzie musiała porozmawiać ze swoim mistrzem na ten temat. Nie zrobiłby tego bez powodu, a jeśli by taki rozkaz dostał od Zoana zrobiłby to sam. Gdy rakieta powoli zaczęła się odrywać od powierzchni księżyca zapytała.
- Jak to jest, że dopiero dzisiaj się dowiaduje, że masz rodzinę? Wcześniej wspominałeś o wnuczce, gdy ja nawet nie potrafię sobie wyobrazić kim może być twój syn, czy córka. -
- Ooh, założyłem rodzinę na długo przed tym całym byciem manifestacją ludzkiej manii. Nie ma w nich nic specjalnego. - wyjaśnił.
Eidith uniosła brew. - To twoja rodzina i mówisz, że nie ma w nich nic specjalnego? How crude Vlad. Może chociaż powiesz mi jak mają na imię i czym się zajmują? -Kontynuowała. Taka jałowa pogadanka jest lepsza niż siedzenie w ciszy.
- Jak ktoś się dowiaduje, że ich najgorszy koszmar ma rodzinę, to wyobrażają sobie superbohaterów albo dzieci ciemności. Dlatego od razu uprzedzam, że to normalni ludzie. Moja droga Maryja wyrosła na bardzo dojrzałą pannę. Zresztą, jej córka to twój medyk? Wyrosła w ogóle z tej fazy bycia emo czy tam gotką?
Tego jeszcze nie grali. Vlad jest pradziadkiem Bonnie.
- Bonnie jest apatyczna, z zerową ilością emocji. I nawet nie jestem w stanie określić w jakim stylu się ubiera… więc chyba nadal jest emo czy tam gotką. To dobra dziewczyna, nawet mi nie przeszkadza, że lubi sobie skubnąć trochę… mięska. Choć moi ludzie są nią przerażeni, musiałam z nią o tym porozmawiać, żeby choć troszkę sfoglowała. Nie będę jej odbierać tych małych przyjemności, ale zaczęła trochę przesadzać. - Zaciągnęła się dymem. - Chyba Doc mnie przez to nie lubi. Nawet nie chciał na mnie patrzeć, gdy ostatnio rozmawialiśmy. - Przyznała z głupim uśmieszkiem.
- Zawsze mówiłem, że Doc się nie nadaje. Jak go pierwszy raz poznałem chciałem, żeby mi wyjebał, to spojrzał w moją otchłań tryliona oczu pod płaszczem i się zeszczał. - westchnął Vlad. - Bonnie nie była veganką? - zdziwił się.
- Jak on zdobył tą pozycję w ogóle? Mam wrażenie że jedno z moich przybocznych załatwiło by go w pojedynkę. - Zgasiła peta w popielniczce po czym kontynuowała.
- W sumie nigdy nie widziałam żeby Bonnie jadła jakieś warzywo. Też nie rozumiem do końca jej ciągotek do kanibalizmu… próbowałeś kiedyś? Gumiaste, żylaste i żuć się tego nie da. -
- Fuj, nie odważyłbym się. Podobno baaardzo łatwo tak jakąś chorobę przejąć. - skrzywił się Vlad. - Może pogadaj z nią na ten temat, powiedz, że pradziadziuś nie pochwala.
Po chwili Vlad kontynuował poprzedni temat. - Co do Doca, szczerze nie wiem...może Gerard go stukał na za ołtarzem? Oni obaj niby tak mądrzy, że nie muszą umieć samych siebie bronić. Gerard się wsławił robiąc układy z Dagdą, Doc się u niego uczył, wpadł na pomysł jak was połączyć, a w sumie i tak wszyscy traktują go jak pantofla Gerarda. - zaśmiał się Vlad.
- Uwaaa… powinien na mnie patrzeć z dumą w takim razie. Gerard za to… chciałabym całe jego ciało rozłożyć na części… powoli. Nie jestem gniewną osobą, ale jak tylko widzę tego… “człowieka” skręca mi wnętrzności, Fucking scum. - Zaklęła na koniec Kostucha.
- Eh, połowa ludzi w Cesarstwie powiedziałaby to o nas. Niezbędne zło Eidith, niezbędne zło. Ktoś musi robić te rzeczy za niewinnych.
- Masz rację Vlad. Mam tylko nadzieję, że dopadnę zdrajcę, zanim narobi szkód… Więc póki się regenerujesz zgaduje, że nie masz ciekawszych zajęć od towarzyszenia mi? Mam zamiar w następnej kolejności polecieć do mojego mistrza. Modlę się tylko by to nie był on… nie wiem, czy byłabym w stanie… - Jej ręce mocniej zacisnęły się na drążku sterowniczym.
- Ha! Nawet wiem, gdzie go znajdziemy… ale schowaj mnie do torby, jak będziesz z nim gadać. Skopałem ci dupsko i poszedłem robić swoje! - zadeklarował Vlad.
- NIe wydaje mi się byś był w stanie się schować przed Klausem w głupiej torbie. Ja nawet nie znam limitu jego zdolności, a to on mnie wszystkiego uczył. Ale skoro tak chcesz to tak będzie. Mors cię będzie nosić, bo mi torba nie będzie pasować do niczego… Bah! Muszę wydać polecenie na nową garsonkę. Fryzurę też mi zniszczyłeś nawet nie wiem gdzie te pałeczki poleciały. - Eidith pomacała się po tyle głowy.
Eidith zahaczyła o swoją bazę. Zabrała z niej nową garsonkę oraz swoją pomocnicę, Mors. Fredynand został nowym tymczasowym zarządcą, gdy inkwizyorka udała się na wskazaną przez Vlada planetę.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline