Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2021, 18:27   #18
Lua Nova
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Melissa była w drodze od dłuższego czasu i zdążyła już przywyknąć do życia na tobołkach. Cały swój dobytek trzymała w wytartym już podróżą plecaku i torbie medyka, którą nosiła na ramieniu. Nie było więc dla niej problemem szybko wyszykować się rankiem i razem z towarzyszami ruszyć do przybytku zwanego “Pod Węgorzem”. Szli w milczeniu. Najwyraźniej zniknięcie Dietera, wszystkich wbiło w kiepski nastrój. Zwłaszcza Bernard, był w wyraźnie kiepskim nastroju i w sumie Melissa się mu nie dziwiła, a nawet współczuła.

Kiedy dotarli na miejsce, nie umknęło uwadze dziewczyny, jak elfka rozmawiała z jakimiś podejrzanymi typami. Medyczka zmarszczyła brwi. Najpierw dziwne plotki o protegowanej sędziego, potem zniknięcie Dietera, podczas, gdy ostatni raz widzieli go w jej towarzystwie, a teraz to. Panna Blitz miała złe przeczucia, tym bardziej, że nie mogła dostrzec również zmierzającego w stronę elfki chmurnego Bernarda. Westchnęła cicho.

Z zamyślenia wyciągnął ją głos asystenta sędziego, który przyniósł im mapę i dokument poświadczający, że pracują dla miasta Talabheim. Dziewczyna przyjęła pakunek, rzuciła szybkie spojrzenie na mapę i list, i schowała go ostrożnie do swojego plecaka. ledwo to zrobiła, a już podszedł do nich sierżant Arvid, który po udzieleniu kilku rad, zainicjował przemowę. Przemowę, którą powinno wygłosić któreś z nich. Melissa rozejrzała się po swoich towarzyszach. Bernard dopadł już elfkę, pozostali nie wyglądali jakby się kwapili do zabrania głosu. Wdrapała się na jeden z wozów, stojący w pobliżu. Cicho westchnęła i powierzyła się mądrości i opiece Vereny. Mówiła powoli, głośno i wyraźnie. Słychać było w jej słowach życzliwość, ale też pewność siebie. Zupełnie jakby przemawiała do swoich pacjentów, których starała się przekonywać, że wie co robi i są w dobrych rękach.
- Słuchajcie dobrzy ludzie, nazywam się Melissa Blitz i jestem medykiem z Bechafen, a to są moi towarzysze… - Wskazała na Roberta i Doriana. - Sir Dorian de Bruine i Robert Werfel, Jest też drugi rycerz, sir Bernard von Kesserling. Razem będziemy was prowadzić do waszego nowego domu. - Miała nadzieję, że się nie myli i Bernard do nich dołączy, ale nie miałaby mu za złe, jakby zdecydował się jednak zostać i szukać Dietera. - Zbierzcie się wszyscy razem, niedługo wyruszamy. Starajcie się trzymać w miarę zwartej grupie, uważajcie na dzieci. Ruszymy Starą Drogą Leśną i będziemy omijać niebezpieczeństwa. Ludzie mający jakieś doświadczenie w walce będą stali na czele i końcu kordonu, starcy, kobiety i dzieci w środku. W razie jakiś problemów zgłoście się do mnie lub Roberta, jeżeli ktoś zostanie ranny, albo zachoruje, również zgłoście to do mnie. - Celowo nie wspomniała o kontaktowaniu się z oboma rycerzami, gdyż uznała, że nie będą życzyć sobie kontaktów z pospólstwem. Wolała unikać niepotrzebnych napięć, już i tak będzie trudno ten tłum utrzymać w ryzach. - Idziemy prosto do celu, nie rozłazić się po drodze na boki ani na postojach. Jak bogowie pozwolą, to dotrzemy na miejsce w kompletnym składzie. A teraz ogarnijcie się, policzcie dzieciaki i swoich bliskich oraz swoje manatki, i czekajcie na znak do wyruszenia. - Mówiąc to, zeskoczyła z wozu i spojrzała na Roberta, jakby szukała w nim oparcia.
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...
Lua Nova jest offline