Dopiero z bliska załoga Rzubera mogła się przekonać, jak wielkie jest to bydle. Już z dłu wyglądał na dużego skurwiela, ale nie aż tak! W środku mógł się zmieścić cały hanar z Rzubramy na Kuutaxxie, wielki był jeden z wielkich pancerników Gwiezdnej Floty. Rzub przy nim wyglądał jak jakaś popierdółka, a Jaszczomb niewiele lepiej (nieco dłuższy od Rzubera, nadrabiał rozpiętością skrzydeł).
Szeregowa Jadźka na parterze wszystkich wydarzeń: Po tym jak wróciła do pionu, a świat nabrał normalnych kolorów, popatrzyła się na zebranych cywili, popatrzyła na przeciwnika i startujące pojazdy Gwiezdnej Floty, łyknęła piwka, popatrzyła na cywili, popatrzyła znowu na wroga i na moździerz:
-
Nie ma bata, nie da się trafić. Kryć się! - wydarła się na zgromadzoną bandę filmowców -
Andżeja! Zabierz tych tam ten teges do piramidy i pilnuj. Jacek! - wydarła się jeszcze głośniej, a ten upuścił kartkę na której zbierał podpisy -
Cho no tutaj i pilnuj tyłów. Gwałt! stoisz przed nami i robisz to samo, Gajer ładuj na rozkaz!
W sumie to na razie niewiele było do roboty, z moździerza w cele latające się nie strzela. Czekała na desant, kolejnych homokomandosów lub inne kosmiczne teletubisie.
Szeregowy Pep: Miałeś już prawie wszystkich, miałeś nawet paragrafkę samego Spielbergtino! Niestety służba i wrzeszcąca baba, nawet sam Hulling Duppler by nie poradził. Musiał jeszcze schylać się po upuszczoną i zdeptaną kartkę.
Szeregowy Gwałt: z jego dobrych chyba nic nie wyszło, albo wyszło wszystko, zależy od której strony spojrzeć. Nic nie wyszło, bo rozkaz ten już wcześniej wydał Kapitan Armata, z drugiej strony wyszło bo rozkaz Kapitana Armaty był realizowany i był on taki jaki zaproponował Leszek.
Szeregowa Wons: Piramida to nie była piramida tylko atrapa, płyty gipsowo-kartonowe na drewnianym stelażu, do tego tylko dwie ściany plus kilka na szybko skleconych pomieszczeń i przejść. Rozpoznała miejsce z którego standardowo wychodził Faraon a także na własne oczy zobaczyła grobowiec Drakuli. Też z kartongipsu. Musiała jeszcze pogrozić karabinkiem dwójce z kamerą, nagrywających startujące pojazdy i krzyczących że to lepsze niż Inwazja zmutowanych hemoroidów. Cokolwiek to znaczy, a jak jest to tytuł filmu, to Andżeja go nie widziała.
Starszy szeregowy Ndong i załoga Rzubera: Po kilku minutach od startu przeciwnik otworzył ogień. Wrogi okręt miał dwie szybkostrzelne dwulufowe wieżyczki laserowe, odpowiednio z przodu i z tyłu mostku, a także 6 megalaserów w skrzydłach, ale nieruchawych. Pierwsza seria zaryła się we wzgórze, wzniecając wielką chmurę pyłu i odłamków skalnych.
Ndong nie był głupi, a nawet jak był to się do tego nie przyznawał i nawet awansował.
-Wypierd, leć od tyłu. Od tyłu kurwa! - wtedy te wielkie lasery nic im nie zrobią.
Pociągnął jeszcze nosem, rozejrzał się we wnętrzu. No tak, Wypierd oczywiście musiał ponownie narobić pod siebie.
szeregowy Wojownik strzelał, ale trafienie z ruszającego się celu w ruszający się cel nie jest łatwe, więcej czasu trzeba nanosić poprawki, a i tak nie udało się mu trafić dwa razy w to samo miejsce. Co najgorsze, strzały nie wyrządzały wielkich szkód, blacha poszycia w miejscu trafienia była wgnieciona, ale jeszcze się trzymała. Nie będzie łatwo. Szast prast i poleciał w tył, kiedy Wypierd gwałtownie zmienił tor lotu pojazdu. Czesław przez wizjer zobaczył serie z laserów mijające Rzubera o włos.
Kolejne trafienia nie przynosiły wielkich rezultatów, pociski albo tylko wgniatały blachę, albo rykoszetowały od obłości kadłuba. Udało im się za to zobaczyć nazwę okrętu: "Mamma mia".
Kolejny strzał! Jest! Wojownikowi udało się dwukrotnie trafić w to samo miejsce! W rufę wroga, tam gdzie był silnik. Nie wybił dziury, ale okręt sułtana kosmitów zaczął się trząść i lecieć jak pijany bąk, mając problemy z utrzymaniem kursy. Wieżyczki strzelały jak oszalałe, na szczęście niecelnie.
Zgłosił się Armata:
-Dong, jaka sytuacja?
-Pociski nie przebijają pancerza, uszkodziliśmy mu napęd. Chcę wybić dziurę i zająć okręt.
-Wydaję zgodę, też biję dziurę.
To były długie minuty. Wojownik się zorientował, że nadal wali odłamkowo - burzącymi, zmienił amunicję na przeciwpancerną - tych Rzuber miał tylko kilka sztuk. Strzelił. Ponownie trafił tam gdzie był silnik. Efekt był natychmiastowy, lasery zamilkły. Brak zasilania! Trzeba to wykorzystać!
-Wypierd, stop, zatrzymaj się kurwa, albo nie, nawrót i ląduj na skrzydle, Wojownik, po lądowaniu wal w burtę!
To była jego szansa. Szybkie lądowanie i strzały z bliskiej odległości, nawet ta puszka musiał się poddać.
W burcie okrętu dymiła piękna dziura, akurat żeby się przez nią przecisnąć.