Jean popatrzyła na Razaela, zamrugała kilka razy.
- To gospoda, tam się robi pewne rzeczy. Po to one istnieją… – rzekła powoli – Jak będziecie na plebani, to pytajcie o ojca Leibnitza, albo matkę Katarinę ]
W plebani.
Plebania była pomalowanym na żółto budynkiem, dosyć ładnym, choć nieco osmalonym. Gdy zapukali, otworzyła im starsza, zgarbiona kobieta z bielmem na oku.
- Czego chcecie? Katarzy? Jestem kapłanka Kunegunda, chcecie miejsca?
Rumiana dziewica.
Karczma wygolądała zaskakująco porządnie. Znaczy się, była brudna i zawilgocona, ale do prawdziwej mordowni sporo jej brakowało.
- Cześć wszystkim! Wróciłam! – zawołała Joan. Parę osób popatrzyło na nia ze zdziwieniem, ale zaraz wróciło do picia. Tylko jakiś przystojny posługacz puścił do niej oko.
- Nic nie podpal. – odburknął karczmarz.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |