- Dottore Pavarotti! Maestro! Wybaczyć? Ten szczęśliwy zbieg okoliczności to opić trzeba! Ledwom przybył do miasta, ledwom wstąpił do karczmy, słyszę "Pavarotti". W kasynie - Pavarotti. Wśród szlachty - Pavarotti. Wśród mieszczan - Dottore Pavarotti. Wszędzie i wszyscy o Was mówią. Myślę sobie - muszę poznać. Z przyjaciółmi przez pół Imperium jeżdżę drogami, pływam rzekami, miasta, wsie i zamki odwiedzam, podróże wszak kształcą (wykształconych), ale żeby ktoś tak języki w całym mieście opanował, to pierwszy raz słyszę. I myślę sobie - von Essing, może i jesteś nie za bogaty, możeś i drobna szlachta, ale patrz, cudzoziemiec, a na dworze bywały, talenta ma i potrafi z nich użytek zrobić. I słyszałem, że słowami leczyć umiecie. Dokąd idziecie Mistrzu? Pozwólcie sobie towarzyszyć![/i] - poprosił Lothar. Gość ewidentnie żył jak chciał. I zapewne łatwiej będzie się dostać na dwór z nim niż znów po prośbie w antyszambrach wyczekiwać łaskawości jakiegoś urzędnika.