28-05-2021, 10:33
|
#9 |
| Cytat:
- Wiem, że wyglądają jak żywe, ale nie ugryzą! - Powiedziała zapraszającym tonem. - Heske Glazer. - Przedstawiła się.
| Gunnar potrzebował nieco czasu, żeby przetrawić niespodziewaną sugestię, że mógłby się obawiać jakiegoś szklanego gówna. Z purpurową gębą stał, jak ten jełop, którym w sumie był, otwierając i zamykając usta niczym wyjęty z wody pstrąg. Po jakimś czasie zaczęło do niego dochodzić, że to chyba taki żart był. A Gunnar lubił żarty.
- He. Hehe. Hehehe - spróbował uprzejmie zarechotać, ale wyszło mu coś pomiędzy charchaniem toczonego chorobą kloszarda a chrapnięciem śpiącego trolla, któremu kiedyś zatkał nos dla hecy.
- Gunnar Hrolfson - wciąż speszony wymamrotał tak, że Heske równie dobrze mogła usłyszeć coś w rodzaju "gówniarz Kulson" albo "guzdrał kosą" albo jeszcze coś innego.
Dla rozluźnienia sytuacji przeniósł wzrok na cuda, które wyszły z rąk tej niezwykłej kobiety. Jako byłego jubilera zaciekawiła go technika ich wytwarzania. Wiedział jednak, że nieuprzejmym byłoby pytać o to wprost. Jeśli będzie chciała, to sama powie, o ile zorientuje się, że ma do czynienia z kimś, kto będzie potrafił to docenić. Gdy zastanawiał się, jak to ugryźć, wspomniał niedawno zasłyszane słowa i wypalił:
- Co to Wieżyca Wiatrowskazu? Czy tak się nazywa miejsce, w którym wyrabiasz te cudeńka?
Były jubiler miał nadzieję, że w toku rozmowy uda mu się jakoś zaznaczyć swoje rzemieślnicze kompetencje, co otworzy furtkę do wątku dotyczącego stosowanych technik. Czy jest w tym jakaś magia, czy to czyste rękodzieło? Zastanawiał się też, czy to prawda z tak dużą ilością szkła zamawianego przez Glazer i czy to oznacza, że pracuje nad czymś znacznie większego kalibru.
Ostatnio edytowane przez dzemeuksis : 28-05-2021 o 12:01.
Powód: indent
|
| |