Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2021, 11:27   #217
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
***

Sinclair słuchał w milczeniu relacji swojej podkomendnej z właśnie przeprowadzonego przez nią przesłuchania. Po wyrazie jego twarzy ciężko było stwierdzić co dzieje się w jego głowie.
- Przekaż sprawę do Specjalnych - odezwał się w końcu, bez wdawania się w szczegóły, czym potwierdził to co chwilę temu podpowiedziała jej Amy. - Co do naszego aresztanta to przetrzymamy go w celi na wypadek jakby chłopcy chcieli coś z niego jeszcze wyciągnąć, a potem przywalimy mu grzywnę, za niespłacanie której dostanie dwa lata.
- No i świetnie - ucieszyła się Inspektor i przyklasnęłaby, gdyby się nie powstrzymała. - To przygotuję zgłoszenie - dodała i już miała wyjść z gabinetu, ale sobie przypomniała o jednym szczególe. - Może lepiej by było, żebym się nie podpisywała pod nim - zasugerowała. - Po tej akcji z Heretykiem w moim mieszkaniu wolałabym, żeby moje nazwisko nie było przy tej sprawie. Rozumie pan, mój ojciec mógłby się zaniepokoić i jeszcze by mu głupi pomysł przyszedł, jak przeniesienie mnie do innej dzielnicy.
- Hmm - Sinclair wbił w nią spojrzenie i milczał kilka sekund. - Nie. To twoja sprawa. Poza tym jak przyjdą specjalni to lepiej żeby tobie uprzykrzali życie niż komuś innemu. Poza tym to ty znasz odpowiedzi na pytania jaki mogliby zadać.
- Nadal będzie pan mógł odesłać do mnie zainteresowanych jak się zgłoszą, wszystkim z chęcią się zajmę. Chodzi jedynie o jeden podpis na papierach - wyjaśniła.
- Przestań się mazać. Napastnika w twoim mieszkaniu sama zabiłaś. Od tamtej pory radzisz sobie nie najgorzej. No może właśnie poza lekką paranoją odnośnie Heretyków, których wyczuwasz co kilka kroków. Pora wziąć się w garść. Potraktuj to jako terapię.
Corday parsknęła śmiechem na sugestię jakoby miała paranoiczne zachowania. Tak, to było bardzo zabawne.
- Nie pan się będzie musiał tłumaczyć przy rodzinnym obiedzie - powiedziała z rozbawieniem. - Jeszcze pan za mną zatęskni jak mój ojciec wykaże się nadopiekuńczością i dostanie pan w moje miejsce kogoś kto nie obroni się przed heretykiem-zabójcą.
- Tylko wtedy jeśli postanowi cię przenieść, bo jesteś za uparta, żeby dać się zabić. Jeśli będzie cię chciał ochronić przed heretykami to jednak nie ma lepszego miejsca jak Luna, a każda inna dzielnica jest co najmniej tak samo niebezpieczna jak nasza. Więc koniec końców jestem i tak skazany na ciebie - zrobił celowo wymuszony uśmiech, przez który mimo wszystko przebijała się sympatia do swojej rozmówczyni. Najwidoczniej nie było wiele osób potrafiących próbować zachować asertywność w stosunku do niego.
- No zobaczymy - skomentowała mocno nieprzekonana do jego punktu widzenia. - W takim razie ja i moja lekka paranoja idziemy ogarnąć papiery - dodała i skierowała się do wyjścia.
Komendant się już nie odezwał. Najwidoczniej uznał, że forma “pocieszenia” jaką zastosowała przed chwilą była wystarczająca.

Po wyjściu z gabinetu Corday skierowała się prosto do Lewis.
- Miałaś rację - odezwała się z lekkim uśmiechem i usiadła na brzegu biurka podwładnej. - Szykujemy papiery, obwiązujemy je śliczną wstążką i na srebrnej tacy kierujemy do Specjalnych - mówiąc to Irya zdała sobie sprawę, że ciekawi ją jak wygląda w praktyce praca tego wydziału.
Lewis skinęła głową i zaczęła składać akta związane ze sprawą na jedna kupkę.
- Bywa, że Specjalni współpracują z Inkwizycją - napomknęła wbijając spojrzenie w przełożoną. Twarz wyrażała niechęć. Nie było tam strachu, a raczej coś na kształt reakcji na brzydki zapach.
- Ej, bądź dobrej myśli! Może będą przystojni - mrugnęła do niej Irya i wróciła do swojego biurka, żeby spisać anonimowe zeznania Wolfa.

***

Normalnie przekazanie sprawy do innego wydziału trwało nieco dłużej. Jednak w przypadku Sekcji Specjalnej w ocenie Corday przebiegło to ekspresowo. Nie była jednak pewna czy wynikało to z profesjonalnego podejścia tego wydziału czy mało profesjonalnego podejścia wydziałów z jakim miała do tej pory do czynienia. W niecałe dwie godziny do ich biura zawitały dwie znajome jej osoby.


- Inspektor Corday! - usłyszała od strony drzwi - Agent Johnson i Roberts. Jesteśmy w sprawie przekazania akt pani sprawy.
Blondynka najpierw odkręciła głowę w ich kierunku, a później odwróciła się na swoim obrotowym fotelu biurowym przodem do nich.
- Wewnętrzni wożą papiery dla specjalnych? - zapytała i już jej się cisnęła na język kąśliwa uwaga, że w końcu robią coś na co wystarczają ich kompetencje, ale odpuściła sobie, bo pierwszy raz zachowywali się spoko. No i dała im fory za to, że ostatnim razem jak się widzieli to jeden z nich w ciężkim stanie trafił do szpitala Bractwa. - Widzę, że ktoś się szybko wylizał z zadrapań - dodała i wstała, wyciągając rękę na przywitanie do Johnsona.
- Wewnętrzni nie wożą papierów dla specjalnych - usłyszała w odpowiedzi, gdy mężczyzna uścisnął jej dłoń. W jego oczach mogła wyczytać ślady rozbawienia. - Zadrapania częściej zdarzają się Robertsowi, ale ja też z nimi sobie radzę. Chociaż tym razem nie obeszło się bez interwencji Mistyka.
- Skoro nie robicie Specjalnym za kuriera to co was sprowadza? - zapytała i usiadła na brzegu swojego biura. - Bo ja nie przypominam sobie żebym miała jeszcze jakąś sprawę do wypchnięcia z mojego posterunku - skrzyżowała ręce na piersi i spoglądała po nich.
- Tak, nie jest to standardowa procedura - przyznał Johnson. - Jednak byliśmy w okolicy i dostaliśmy odgórne polecenie aby ominąć standardowy konwój - wyjaśnił zaraz potem.
- Ktoś tu ma fory na górze - kąśliwie skomentował Roberts ściszonym głosem, uśmiechając się półgębkiem. Partner zerknął na niego i przewrócił oczami.
Irya zrobiła urażoną minę po słowach Robertsa, ale po rozbawionych oczach było widać, że sobie tylko żartuje.
- No to tu jest wszystko co dla was mam - poklepała ręką stertę papierów leżących na blacie między nią, a bukietem wciąż dobrze wyglądających ciętych kwiatów.
- Tak swoją drogą to my tylko współpracujemy z wewnętrznymi - rzucił Roberts, gdy jego kolega zbliżył się do biurka inspektor. Coś nie dało mu pozostawić sytuację bez komentarza.
- Oprócz tego są jakieś dowody w depozycie? - zapytał Johnson sięgając po teczki.
- Współpracujecie? - zdziwiła się Irya i odsunęła teczki od dłoni sięgającego po nie Johnsona, w geście, że dostaną je, jeśli rozwiną temat.
- Ona chyba cały czas myślała, że my jesteśmy pod Mitchellem - skomentował Roberts w kierunku swojego kolegi, po czym zwrócił się bezpośrednio do Iryi. - Naszym szefem jest Singer.

- W sumie... - Irya zmrużyła oczy wspominając ich pierwsze spotkanie. Oni jej się przedstawili tylko jako CBI, a że są od Mitchella zasugerował David. Westchnęła, bo w świetle nowej wiedzy, wydarzenia z ich udziałem zaczynały nabierać lepszego sensu. I oni sami z automatu zrobili się ciekawi dla niej. - A wam się nie spieszyło, żeby mi poprawić światopogląd - stwierdziła, ale bez pretensji, zupełnie jakby doceniła dowcip w jaki dała się wrobić. Już bez przeciągania oddała akta Johnsonowi. - Wszystko macie tu, ewentualnie ja mogę występować jako ofiara napaści Yamady przy odzyskiwaniu zaginionej, Catherine Fox, przetrzymywanej na polecenie wspomnianego - dodała z pewną dozą sarkazmu.

- Praca w CBI nie należy do łatwych, a afiszowanie się naszym wydziałem bardziej utrudnia niż ułatwia. Wolimy pozostawiać innych w niewiedzy na tyle ile to możliwe - Johnson strzelił wymuszonym uśmiechem. - Będziemy w kontakcie - dodał w formie pożegnania po zabraniu akt i obaj skierowali się do drzwi. Roberts pożegnał się niedbałym salutem.

Corday pożegnała ich lekkim skinieniem głowy. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, gdy zastanawiała się jak to się teraz może potoczyć. Sądząc po tym jak szybko przybyła ta dwójka, była duża szansa, że zainteresują się Yamadą. O ile wcześniej nie zajmą się nim Braciszkowie. Ciekawiło ją jak to wszystko się ułoży.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 28-05-2021 o 12:03.
Raga jest offline