- Zapewne będziemy musieli się przebić głębiej, po rumowisku ze złamaną nogą i na ślepo nie ma sensu próbować się wspinać. - Powiedział krasnolud i przyjrzał się stworowi czającemu się na skraju ciemności. - Mogę was spróbować nieco uleczyć dzięki łasce Iomedae. - Kapłan bitewny zaczął od zwiadowczyni, kładąc dłonie na jej ranie i odmawiając krótką modlitwę ku chwale bogini. To samo powtórzył z mężczyzną.
- Można by odstrzelić tego pająka, lub spróbować go wykurzyć ogniem. - Rzucił Hurinson wyciągając kuszę. Pamiątkę po obrończyni miasta schował w kieszeni na piersi. Smutek i delikatna nutka przerażenie objęły go na chwilę, kiedy pomyślał o smoczycy, która padła w obronie miasta i jego mieszkańców. Kto wie, może gdyby nie zawahała się na chwilę, by ratować zebranych, dłużej broniłaby się przed demonem. Piekielny pomiot może nawet przypłaciłby atak wygnaniem do otchłani. To były jednak obecnie puste dywagacje.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |