Wątek: Scavengers
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2021, 17:29   #11
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
30.1.20
Rano, dzień, wieczór, noc, przełom dnia
Środek łagodnej zimy: ciepły dzień
Jest chłodno, pada lekki śnieg. Alkohol jest zimny, a jedzenie się nie psuje
Trosco udał się z powrotem do bunkra Knot, gdzie poprosił Beep-Boop o naprawę uszkodzeń torsu. Robot zgodził się i prędko zaczął operować na Trosco. Gdy w pewnym momencie Knot wyłoniła się spod sterty wypchanych śmieciami kartonów, podekscytowała się widokiem otwartego robota i zaczęła pomagać w operacji. W środku ich pracy Gkero wszedł do środka. Zadowolona z większego towarzystwa w domu Knot skocznie go powitała - HEJ JASZCZUR, MASZ MÓJ WAŁ KORBOWY?. - spytała, pokazując palcem na wiszącą na jednej ze ścian kuszę. Zrobiona z nietypowego materiału, broń wyglądała na artefakt ludzi. - OFERTA DALEJ AKTUALNA.
-Jaka oferta?- zapytał zaskoczony jaszczur. Nie przypominał sobie niczego związanego z wałem korbowym.

- MÓWIŁEŚ, ŻE CHCESZ KUSZĘ. ODDAM ZA WAŁ. KORBOWY. - przypomniała Knot.
-...-Gkero zaczął myśleć. Intensywnie myśleć. Dobra kusza to faktycznie rzecz, która by mu się przydała. - Co to wał korbowy? - zapytał Gkero. Wolał się upewnić, czy za cenę nowej broni nie musi oddać nerki.
- TO TAKIE METALOWE COŚ BEZ TAKIEGO CZEGOŚ. PATYK WŁAŚCIWIE, TYLKO MA MIEJSCE NA INNE PATYKI I TAKIE KRĘCĄCE SIĘ TARCZE I TO POTRAFI NACISKAĆ NA SIEBIE I WSZYSTKO SIĘ RUSZA. - Knot uśmiechnęła się zadowolona ze swojej klarownej instrukcji. - JAK COŚ TO TROSCO ROZPOZNA. WY SIĘ RAZEM DUŻO KRĘCICIE.
Gkero rozejrzał się po pomieszczeniu, czy nie ma czegoś takiego pod ręką. Szukał patyka z miejscem na patyki, który byłby metalowy. No i miał tarcze. Wszystko się miało też ruszać, ale tutaj jaszczurka uznała, że Knot fantazjuje.
Trosco leżał grzecznie poddając się zabiegowi Beep Boopa.
- Gkero, wątpie czy to jest g-g-g-gdzieś tutaj. Najwięcej złomu Knot znajdowała przy plaży. - Odezwał się robot zerkając w stronę jaszczura świecącym na niebiesko okiem.

Gkero tylko spojrzał na robota i uśmiechnął się do niego, nie przerywając poszukiwań. Jeśli niczego nie znajdzie, to pewnie zahaczy przy okazji o plażę. Jaszczurka wykorzystać chciała okazję, aby po prostu rozejrzeć się po pomieszczeniu i znaleźć coś, czego mogłaby użyć do swoich strzał.
Żeby zrozumieć naturę bunkra Knot, należy wyobrazić sobie nie pokój, a dziurę pełną plastikowych kulek w parku zabaw dla dzieci. Z tym wyjątkiem, że dziurą jest ogromny bunkier, a kulkami są kartony pełne różnych, często ciężkich i niebezpiecznych rzeczy, rozsianych po okolicy w chaotyczny sposób. Goblinka zarabiała na życie gromadząc te rzeczy, a następnie je sprzedając. Po drodze często zapominając, albo zmyślając ich zastosowanie.
Aby cokolwiek znaleźć w tym bałaganie skarbów, należało nie tylko się rozglądać ale i zanurkować w głąb. Knot nie tylko to nie przeszkadzało, widząc ciekawość Gkero, sama popchnęła jaszczurkę w kartony, a potem wskoczyła w nie sama, rozpoczynając jakąś zabawę której zasad nie wyjaśniła młodemu łowcy.
Gkero zaczął robić swoje: szukać takiego czegoś bez takiego czegoś, ale z tarczą i kijami i żeby się ruszało. Niewiele przedmiotów spełniało tak skomplikowaną definicję. Pierwszym, które zobaczyło jego bystre oko, był krótki i płaski metalowy patyk z wycinkami: klucz. Klucz bez zamka zdecydowanie był takim czymś bez takiego czegoś. Brakowało na nim jednak innych patyków, tarcz, czy ruchomych części. Był tylko napis “śmigodynka” na doklejonej kartce. Metalowe kije i tarcze dało się oczywiście znaleźć osobno: pod postacią metalowych prętów, kawałków rur, zakurzonego miecza bez pochwy, oraz jako pokrywy od śmietników i deski klozetowej. Na wszelki wypadek Gkero odrzucił te rzeczy poza stertę, zawsze mógł spróbować nadziać tarczę na miecz i sprawdzić, czy będzie się ruszać, albo przyjmować inne metalowe patyki.
Nurkowanie w takim sprzęcie oczywiście nie było proste, co chwilę coś się zwalało w stronę Gkero albo było rzucane w niego przez Knot, która wertując w swoich pudłach, rozkopywała je jak pies ziemię. Łowca zgrabnie i zwinnie przechylał się między nimi albo potykał o inne pudła, tym samym unikając pocisków i znajdując nowe skarby: aż wreszcie znalazł to, czego szukał. Patyk, dziurawy, ale patyk, z innymi patykami, wbity w skórzaną tarczę, a wszystkie te patyki ruszał się, bo były słabo przymocowane do tarczy. Z tym skarbem, dumny Gkero wyłonił się ze sterty.

Cytat:
Gkero
Test precyzji (1d20) = 15
Test ciała (1d6) = 6
Test Mądrości (1d10) = 10
Stał przed nim kluczyk do śmigodynki, dwie metalowe rury, miecz, stalowa pokrywka od śmietnika, plastikowa pokrywka od siedziska w toalecie, trzy groźne składniki do amunicji, oraz takie coś bez takiego czegoś, które trzymał w rękach.
Gkero dumnie wyprężył pierś i dał Knot takie coś bez takiego czegoś, mówiąc -Proszę, takie coś bez takiego czegoś- a po chwili dodał, już z mniejszym przekonaniem - a co za to chcesz? - wskazał na trzy groźne składniki do amunicji oraz kluczyk do śmigodynki i miecz.
Knot przyjrzała się temu czemuś bez takiego czegoś. Przebrała między wbitymi w skórę kijami, złapała jeden z nich, odchyliła się, biorąc maksymalny możliwy dla niej wdech, po czym wdmuchnęła całe powietrze w kij zaciskając materiał w który ten był wbity. Po sali rozszedł się donośny, piszący, skrzeczący, piłujący dźwięk, który odbijając się po ścianach pomieszczenia przeciążył coś w odbiornikach dźwięku zarówno Trosco, jak i Beep-Boopa.

Cytat:
Test Ciała
Trosco = 1d20 = 3
Gkero = 1d6 = 6
Trosco stres +1
- AH! TO DLATEGO NA NIEJ NIE GRAŁAM! TO TYLKO KOBZA. MOŻESZ SOBIE JĄ WZIĄĆ. KRASNOLUDY DOBRZE NA NICH GRAJĄ. - uśmiechnęła się goblinka. - NIE WIEM CO TO ZA PIERDOŁY, MIECZ TEŻ MI NIE POTRZEBNY. ALE TO DAJ DAJ DAJ. - Knot wyrwała klucz od Gkero. - TO DO MOJEGO STAREGO DOMU NA GÓRZE SKARBÓW. - Ucieszyła się.
Gkero głośno podziękował i zabrał się za robienie nowych strzał, czekając aż Trosco zostanie naprawiony. Planował dać robotowi miecz, bo samemu nie chciał z niego korzystać. Duże, nieporęczne i ciężko byłoby tym ubić zwierzynę na odległość. Jaszczurka jednak zastanowiła się i uznała, że gdyby miała tuzin mieczy, wtedy mogłaby nimi rzucać. Trzymając je w kołczanie, zawsze byłyby pod ręką, a do tego niezwykle wygodne do noszenia. A jakie niebezpieczne przy rzucie! Gkero miał jednak tylko jeden miecz, więc sam siebie sprowadził na ziemię, porzucając ten pomysł. Tymczasowo.
Gkero podszedł z mieczem i oparł go obok Trosco, po chwili mówiąc -Jest Twój. Dla Ciebie. A, wykonałem zadanie i znalazłem psa - dodał z dumą w głosie.

Trosco odebrał miecz i oglądał go z każdej strony. - Wolę swój rewolwer lub pięści, a-a-ale coś ostrego sie przyda. Co do kota, powinszować jesteś znacznie zdolniejszy, niż wyglądasz i brzmisz. - Pochwalił Gkero robot, po czym położył otrzymany miecz na stole Knot. - Skróć mi g-g-g-o do długości sztyletu. - zwrócił się do goblinki.

***

Tymczasem Avitus udał się do mieszkania Kin, która obiecała go przechować, póki jest poszukiwany przez miasto. Nyx rozstał się z nimi wcześniej, zostawiając kozła na sam z akwarianką. Dziewczyna okazała się nieco problematyczną rozmówczynią. Wydawała się żyć we własnym świecie i była okazjonalnie rozpraszana przez przypadkowe rzeczy, które jej zdaniem były interesujące, jak chociażby ciąg mrówek, które są fascynujące, ponieważ stanowią istoty jeszcze mniej wartościowe, od typowych nie-akwarian.
Gdy Avitus poruszał się z Kin po dzielnicy akwarian, stanowiącej serię pomostów z okrągłymi chatami, jej mieszkańcy rzucali na niego krzywe spojrzenia. Miejscowi wydawali się nieprzyzwyczajeni do obcych osób na ich pomostach.
Same chałupy okazały się nie być typowymi domami. Gdy satyr wszedł do mieszkania Kin, okrągła budowla znacznie bardziej przypominała magazyn. W środku sali znajdowało się palenisko, nad którym była dziura w dachu. Do kilku ścian przyczepione były hamaki, a znaczną resztę pomieszczenia wypełniały skrzynie pełne przedmiotów. Na jednej z nich siedział Karl.
- Kinu kochana, to mięso jest tak świeże, że jeszcze żyje. Miałaś wziąć od rzeźnika coś przygotowanego. - pokiwał głową lekko zawiedziony.
- Avitus to nie mięso, tylko gość! Dał nam mięso z jakiejś bestii lądowej!
- Oh? Upolowałeś jakąś bestię? - zaciekawiony Karl podniósł głowę znad włóczni którą ostrzył i przyjrzał się Avitusowi.
Avitus ukłonił się grzecznie burmistrzowi. - Tak, wczoraj wieczorem razem z moimi wspólnikami ubiliśmy w lesie olbrzymią maciorę. Walka nie była łatwa, ale udało mi się z niej wyjść bez szwanku. No i kiedy natknąłem się dziś na Kin na rynku, to od razu pomyślałem, że miłym gestem będzie podarować jej część łupów. - opowiedział satyr z dumą.
Karl uśmiechnął się i wstał z miejsca. Podszedł do satyra i spojrzał mu w oczy.

Cytat:
Avitus test cwaniactwa (1d20) = 12
- No, nie wyglądasz na bezradnego, choć długo minie zanim zaczniesz komuś imponować. - stwierdził Karl, mierząc kozła. - Chcesz wpaść ze mną na polowanie w weekend? - zaproponował.
- Z przyjemnością. - Avitus uśmiechnął się zadziornie. - Mogę zabrać swoich kompanów, czy to bardziej prywatna wyprawa? -
- Możesz, tylko nie za wielu. Poza mną będą moi chłopcy, a każda głowa to mniej zysku na osobę. - Zauważył. - A teraz mi wybaczcie. Zajmij się jedzeniem Kin, wrócę nocą. - Karl poprosił córkę, po czym wskoczył do oceanu.
- Ah! Spotkanie dzisiaj mają! - przypomniała sobie Kin. - Mogliśmy się bardziej spieszyć z jedzeniem.
- Jakie spotkanie? - zainteresował się satyr.
- No pod bramą jest akwaria gdzie- A, czekaj, nie mogę o tym mówić. - Kin wzruszyła ramionami jak gdyby nigdy nic. - Zjedzmy, a po kolacji pójdziemy zobaczyć co się tam dzieje na tej plaży czy coś. Wiesz, jak się najlepiej to mięso robi? - spytała.
- Myślę że nie będę miał z tym najmniejszego problemu. - uśmiechnął się Avitus i zaczął rozglądać się za składnikami niezbędnymi do gotowania.
Magazyn był bardzo dobrze zaopatrzony w warzywa, jak i przyprawy. Jak Avitus mógł się spodziewać po komentarzu Nyx, nie było tu za to niczego, co można znaleźć w oceanie. Pozostawało wybrać tylko charakter dania: coś pikantnego? Łagodnego? Słodkiego?

Cytat:
Avitus test wiedzy (mądrość + empatia) = 1d20 + 3 = 9
Akwarianie nie pojawiali się w barze zbyt często, Avitus orientował się jednak, że wolą mokre potrawy: zupy, mięsa w bogatych sosach. Okazjonalnie popisywali się między sobą, kto zje bardziej obrzydliwe albo niestrawne danie.
- Ty pracujesz dla Bugsbiego czy coś? - spytała ciekawska Kin.
- Owszem, zarówno w Klubie Dżentelmeńskim, jak i Mokrym Ogonie. Jestem tam barmanem. - przytaknął Avitus. - Niestety mam długi do spłacenia, więc na daną chwilę muszę się też łapać innej roboty. -
- Z Bugsbym? Czemu nie zapytać Taty? - zaproponowała Kin. - Oh, powinniście go zagadać, żeby zdjął listy gończe, czy coś. - olśniło Kin.
Satyr pokręcił głową - Dług mam akurat u Gruza, klubowego ochroniarza. - odpowiedział. Jednak zaraz dodał, zainteresowany drugim zdaniem akwarianki. - Naprawdę Karl byłby w stanie to zrobić? Nie byłoby to problemem? -
- Nie nazwałeś go burmistrzem czy tam coś? Tacie raczej nikt nie podskoczy. - uśmiechnęła się Kin. - To jak gotujemy? - spytała.
- A na co masz ochotę? - zapytał Avi.

- Coś smacznego! - poprosiła. - Zwłaszcza, żeby ojcu podeszło. Pokaż mi lądowe przepisy!
Avitus przytaknął i zdecydował się przygotować mięso w bogatym, pikantnym sosie.

Kin pomagała Avitusowi w pracy podając poszukiwane przez niego narzędzia czy przyprawy. Niecałą godzinę później mieli do dyspozycji posiłek z bardzo świeżego mięsa niesamowitej bestii. Dzięki temu było to mięso bardzo delikatne, które niemal topiło się w ustach.

Cytat:
Kin test cwaniactwa: porażka
Kin zajadała się mięsem dość nieśmiało, starając się nie zdradzić łzawiących oczu. Avitus miał wrażenie, że za każdym razem, gdy schyla się do swojej miski, dziewczyna ukradkiem bierze sowitego łyka ze szklanki mleka, które przygotowała im wcześniej.
- Genialne, czy coś. - pochwaliła Avitusa. - Ojcu na pewno się spodoba. - obiecała, tym razem szczerze. Twarde macho popisy typowe jej ojcu, jak i lokalnym akwarianom, musiały przerastać upodobania Kin. Mimo tego starała się odgrywać swoją rolę.
- A kiedy on wraca? - dopytywał się Avitus. - Coś ważnego go zatrzymało?
- Pewnie w środku nocy, odgrzeje sobie czy coś. - wzruszyła ramionami Kin. - Wieczory spędza ze znajomymi. Może coś ważnego. Może planują polowanie. Może większość czasu będzie pić alkohol i grać w gry. - Kin się podniosła i wypchnęła swoją pierś w przód, po czym przemówiła możliwie niskim głosem. - Mężczyzna musi zadbać o czas dla siebie, bo nikt tego za niego nie zrobi!
Avitus zaśmiał się, po czym zwrócił się do Kin - No dobra, skoro już skończyliśmy jeść, a Karl wróci dopiero w nocy, to możemy posprzątać po obiedzie. Potem warto byłoby się już udać do domu tej wielkanocnej która prosiła mnie i Trosco o pomoc. Jeśli dobrze pamiętam, to chciałaś chyba iść z nami, prawda? - zapytał.
- Chcieliście mojej pomocy czy coś? - przypomniała sobie. - Na pewno ciekawiej, niż siedzieć tu do późna. Gernon ma dla mnie zajęcia tylko z rana, czasem przez dzień, więc teraz jestem wolna.
Satyr wyraźnie się ucieszył. - Świetnie, w takim razie możemy zaraz wychodzić. Trosco pewnie też tam niedługo będzie.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline