Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2021, 21:26   #934
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
https://www.deviantart.com/chaosempe...e-16-818537370

- Wiesz… - zagadnął Verion. – Przyjąłem kiedyś posadę zwykłego śmiertelnika i żyłem wśród ludzi jako kapłan, oh my, dobre czasy!;3 Pewnego dnia wezwano mnie do starego, schorowanego człowieka. Był królem małego państewka i bał się zbliżającej się śmierci, więc wezwał mnie, wiesz, żeby obgadać różne rzeczy i może zaznać cudownego uleczenia, czy czegoś w tym stylu. Zabawny gość. Niby bał się śmierci, ale nie wierzył, że kiedyś umrze. Niby był schorowany i miał dosyć wszystkiego, ale chciał cudownego leku, chciał żyć. W trakcie rozmów powiedziałem mu: ale zdajesz sobie sprawę, że nie będzie żadnego lepszego jura? Jutro nie będzie cudownego leku i ozdrowienia, jutro nie będzie wymarzonej, przepięknej, młodej żony, idealnego syna i dziedzica. Nie będzie wymarzonej niepokonanej armii, ani idealnego królestwa, na które pracowałeś całe życie. Jutro będzie dokładnie taki sam dzień, jak dzisiaj!;3 Trawa będzie dokładnie tak samo zielona, niebo będzie dokładnie takie samo, i nawet jeśli spadnie jutro deszcz, nie zmieni się zupełnie nic!;3 Nieważne, ilu wrogów pokonasz, nie ważne ile skarbów zgromadzisz, jutro będzie dokładnie takie samo jak dziś i nigdy nie nadejdzie twoje wymarzone jutro.

Oniemiał. Spytał, skąd to wiem; przecież idzie postęp, skarbiec jest coraz bardziej pełny, ludzie się bogacą, wiemy więcej, jest coraz lepiej. Odpowiedziałem; nieważne jak dobrze będzie, zawsze będzie chciał lepiej i nigdy nie będzie wystarczająco dobrze. Nigdy nie zniknie jego lęk, jego obawy, jego gniew, nienawiść, miłość, nigdy nie przestanie odczuwać uczuć, ani obaw i lęków. Zawsze będzie tylko śmiertelną istotą, z tym samym ciałem, tymi samymi ograniczeniami, które się tylko pogorszą. Nigdy nie nadejdzie jutro, z którego byłby w pełni zadowolony. Powiedziałem, że spędza całe życie na poszukiwaniu lepszego jutra i pracy na lepsze jutro, podczas, gdy dokładnie to samo jutro ma teraz w tej chwili.

Timewalker kaszlnął krwią. Verion poprawił dłonią mokre, posklejane czerwienią i fioletem włosy.

- Popatrzył na mnie i powiedział, że bardzo mi dziękuje, ponieważ nikt nie miał odwagi mu tego powiedzieć wcześniej. Powiedział, że co prawda umrze, choć wiele rzeczy mógł zrobić inaczej i lepiej, ale cieszy się, że przed śmiercią to usłyszał. Rozumiesz?;3 „Mógłby zrobić lepiej”…;3 Wczoraj, jutro, mógłby lepiej, unbelievable!… ;3 Po chwili jednak roześmiał się ironicznie i spytał, jak miałby według mnie żyć, gdyby nie dbał o to wszystko i nie gromadził tego wszystkiego, wojska, złota, jak miałby tyle lat żyć i rządzić państwem bez tego? Więc zauważyłem delikatnie, że być może nie powinien rządzić państwem, skoro nie wie jak to uczynić, nie cierpiąc i nie marnując swojego życia. A jeśli czeka na lepsze jutro, które odejmie mu wszystkich trosk, bólu i chorób, niech lepiej teraz idzie i weźmie gorącą kąpiel w towarzystwie 20 młodych dziewoi. Popatrzył na mnie, trochę [tylko trochę] oburzony i zafrasowany, a wtedy spytałem, co by zrobił, gdybym go zabił, teraz, w tej chwili… ;3 Gdzie wtedy będzie jego idealne jutro, którego szuka całe życie, hm?;3 Patrzył na mnie, a jego twarz przybierała powoli wyrazu czystego przerażenia. Oh my, so entertaining! Spytałem wtedy z uśmiechem, czy naprawdę chce wzywać straż? Czy naprawdę chce kontynuować taka egzystencję?;3

Timewalker milczał.
- Wiesz, co odpowiedział? Że w sumie nie jest tak źle!;3 I że boi się śmierci. Pytam, czy lepiej, aby całe życie się męczył i zaznał śmierci, czy zaznał śmierci jak najszybciej? Przecież chce wyleczyć choroby i ból. Dlaczego nie chce wyleczyć życia? On wtedy mi na to, że w sumie wszystko mu jedno, skoro lepsze jutro i tak nie nadejdzie. Spytałem, że skoro mu wszystko mu jedno, czy nadal odczuwa lęk przed śmiercią? Powiedział, że skoro ona i tak nadejdzie i w sumie jest już stary, to właściwie boi się coraz mniej. Spytałem, czy odczuwa zatem lęk przed życiem? Albowiem ludzie to istoty dziwne, które upokorzenia boją się bardziej niż śmierci! ;3 Odparł, że wszystko mu jedno tak naprawdę, teraz, kiedy to przemyślał. Spytałem czy teraz, kiedy wszystko mu jedno, zechce zażyć kąpieli w towarzystwie 20 dziewoi. Odpowiedział, że tak i spytał, czy się do niego przyłączę ;3 Spytałem, czy jest świadomy, jak zareaguje królowa, czy dwór, czy podwładni. Odpowiedział, że jest królem, więc mu wolno, a poza tym jeśli żona źle zareaguje, będzie to i tak inne jutro niż typowe jutro, a zatem nie będzie to to samo jutro co dziś. Powiedziałem wtedy, powiedz mi czego chcesz, i czego będziesz chciał, kiedy już to dostaniesz. Albowiem istoty śmiertelne są przeklęte; im więcej mają, tym więcej chcą, a im mniej mają, tym bardziej są rozgoryczone i łatwiej je zniszczyć ;3 Twoje wymarzone jutro nie nadejdzie nigdy. Umrzesz dziś, poszukując lepszego jutra. Zamiast doświadczać życia, umrzesz poszukując sensu, gdyż bez poczucia sensu nie potrafisz żyć. Podziękował za pomoc i uleczenie. Nie pamiętam w sumie, co się z nim stało. Chyba wypadł z okna wieży kilka lat później, oh my, a może ktoś go wypchnął, nie mogę sobie przypomnieć…;3

** *

Tymczasem na terenie wykopalisk odbywała się nadal wymiana zdań przez starożytne drzwi.

- Od teraz i od teraz, bo czemu nie? - odpowiedział kiedy wszystkie narzędzia były już pozbierane. - Skoro wiesz po co tu jesteśmy, to znaczy, że nie oddasz nam arcykapłana?
- ARCYkogo…?! Nikogo wam nie oddam, nic wam nie oddam, wszyscy nie żyją i możecie sobie iść!
Dirith nie próżnował. Jak zwykle wziął sprawy w swoje ręce, skombinował narzędzia z miejscowego składu, kilof, młoty, i zaczął kombinować przy drzwiach.

Tymczasem Kiti:
https://www.youtube.com/watch?v=3miGDXo2Sy4

Wracając do Diritha;
Grzebanie przy starożytnej, wielkiej, kamiennej płycie było zadaniem „łatwiej zaplanować niż zrobić”. Płyta wejściowa przypominała wieczko pudełka i nie do końca było jasne, gdzie wbić ostrza i kilof, żeby podważyć czy wywarzyć płytę i ją poruszać. Wielkość płyty, jej grubość i masa były trochę za mocne na narzędzia. Może jakby tak 10 razy większym kilofem w to walnąć…? Ale przecież jakoś ktoś to musiał otworzyć…

- A chcesz dostać to co mamy na sobie, co tak bardzo chcesz spalić?
- NIE, NIE CHCĘ TEGO!!! – jego reakcja i przerażenie aż was zaskoczyły.
- Pomyśl jak dużo lepszy będzie ten pożar jak otworzysz drzwi, damy ci więcej tego co chcesz spalić, z powrotem zamkniesz drzwi i dopiero wtedy go podpalisz - zapytał próbując ostatni raz negocjować z osobnikiem.
Zza drzwi cisza. Słychać było tylko nerwowe sapanie i głośne, histeryczne wręcz oddychanie.
- Puk! Puk! - powiedział jednocześnie uderzając uprzednio przygotowanym kilofem w miejsce gdzie mogło to przynieść najlepszy rezultat.



- To jak? Zamierzasz spalić tylko część? Czy wszystko? Bo jak wszystko to musisz otworzyć drzwi żeby dostać wszystko do spalenia! - dodał zamierzając zmusić istotę po drugiej stronie bardziej do myślenia nad dostępnymi opcjami niż wprowadzaniem w życie swojego planu.
- Puk! Puk! - mówił za każdym razem kiedy uderzał kilofem zamierzając się kłócić, że on nie niszczy albo próbuje wyważyć drzwi, tylko najnormalniej na świecie puka do drzwi tak ja puka się do każdych innych drzwi.
Ze środka dobiegł przeraźliwy krzyk, niemal jak zarzynanego zwierzęcia:
- IDŹ SOBIEEEEeeeeeEEee!!!
Mag spojrzał na ciebie, bardzo poważny jakiś taki.
Tymczasem Dirith wykruszył w drzwiach małą dziurę do spróbowania użycia dźwigni. Bez spiny, ale przemiana w tygrysołaka byłaby pomocna, toteż drow przemienił się w tygrysołaka. Ym, te trzaski kości. Mag przyglądał się w zafascynowaniu i zaniepokojeniu owymi trzaskami. Wywarzanie kamiennej płyty ręcznie zajmie chyba trochę czasu…

Przedłużające się dyskusje nie przynosiły zbyt wielu efektów. Sytuacja coraz bardziej przypominała scenę z wariantem i zakładnikami zatrzaśniętymi za starożytnymi drzwiami. Mag przedłużał rozmowę z nadzieja, że coś więcej się wyjaśni i ktoś się pojawi, wyjaśni cała sytuację [uciekł nam miejscowy wariat?...] Również Kiti, chcąc nie chcąc, przedłużała rozmowę, ponieważ podobały się jej wielce pogawędki o driderach, kto jest kim, kto kogo zna i ogólnie dlaczego i po co… Pozostaliście jednak z wariatem za zatrzaśniętą starożytna bramą i elficki mag w końcu się zniecierpliwił. Zerknął porozumiewawczo na Diritha , odsunął się trochę i rozpoczął te swoje czary-mary. Czemu nie zrobił tego wcześniej, leń jeden, tylko stoi i się gapi? Być może wywarzanie na siłę starożytnych płyt, ani w sumie żadnych drzwi, nie jest działaniem standardowym w przypadku, gdy nie wiadomo co, kto i jak. Ale ile można. Walenie kilofem w drzwi nei pomagało i koleś za drzwiami otwierać nie zamierzał. Zatem koniec.
- ALOHOMORA BIGAS DOR NO HODOR!
Pod wpływem zaklęcia masywna, kamienna starożytna płyta zadrżała i z głuchym, głośnym zgrzytem ocierania kamienia o kamień, zaczęła się poruszać. Ten fakt bardzo poruszył również pana za drzwiami. O ile wcześniej był tylko nieszkodliwym wariatem, to właśnie stał się wariatem w skrajnej panice. Ze środka usłyszeliście, że zaczął niekontrolowanie biegać, miotać się ja, potykać i przewracać. Kiedy płyta odsłoniła się na tyle, że coś widzieliście, zobaczyliście tunel, po bokach skrzynie, sprzęt do kopania, pakunki, a dalej stertę skrzyń, pakunków, wykopaliska zabezpieczone i gotowe do drogi, oraz pana wariata, z pochodnią w ręku, desperacko wymachującego ową pochodnią.
– Mówię nie wchodzić, nie ruszać!!1 Precz ode mnie!
– Tylko spokojnie! – krzyknął mag, całkiem spokojnie, niestety wariat spokojny nie pozostał.
Tak po prostu zaczął przesuwać końcem pochodni po pakunkach, zwojach, notatkach i workach, podpalając jak najwięcej, jak najszybciej.
- Oszalałeś?! – teraz kolei mag nie był spokojny. – To może być bezcenne!!!
Mag w panice zaczął coś tam znowu czarować, wściekły teraz nie na żarty [magowie generalnie nie lubią kiedy ktoś tłucze magiczne flakoniki i drze czy pali manuskrypty, które można by przecież studiować godzinami i sprzedać za bezcen…]

Ogień zajął pergamin, płacht i skrzynie zaskakująco szybko. Płomienie i dym zajęły tunel błyskawicznie. Sam podpalacz zdawał się nie zauważać, jak szybko ogień sięga sufitu i nie fatygował się próbami ucieczki, tylko podpalał złośliwie dalej, choć jego ubranie też już zaczęło się palić i niedługo... niedługo będzie problem…

https://www.youtube.com/watch?v=fsaLCdC3iWw

A Może By Tak…?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline